Kolekcjonerka milknących głosów

Żyje w dwóch światach. W tym dzisiejszym i tym z Kresów, który prawie już zginął. – To ostatni moment, żeby ocalić to, co bezpowrotnie gaśnie. Usłyszeć głosy, które przez dziesięciolecia milczały, a teraz są już bardzo cichutkie – opowiada Alina Karolewicz.

– Dowiedziałam się, że są pieśni liryczne oraz obrzędowe, które miały „załatwiać” wiele spraw ważnych w życiu. Istnieje na przykład cały ze­staw „pieśni piorunowych”, służących do odpę­dzania piorunów – śmieje się Alina. – Dla mnie ważne są treści, które przekazują te utwory. Taka ludowa poezja i mądrość wychwalająca cnotę, skromność, pracowitość, szczerość, życz­liwość, wszystkie podstawowe wartości dla na­szego kręgu kulturowego – dodaje.

Przez lata realizowała kolejne projekty z młodzieżą. Zarejestrowano je na kilku pły­tach, a jedna z pieśni tak zachwyciła Piotra Kacz­kowskiego, znanego dziennikarza muzycznego radiowej Trójki, że umieścił ją na przygotowy­wanej przez siebie składance. Z kolejnych prze­glądów i festiwali grupa pani Aliny przywoziła do Czaplinka wyróżnienia i nagrody.

– Polacy są zakompleksieni i nie doceniają tego, co mają, a mamy fantastyczne zespoły folkowe, które koncertują głównie za granicą i tam są okla­skiwane. U nas kultura wiejska sprowadza się nierzadko do „majteczek w kropeczki”, w najlep­szym razie do pieśni bardzo przetworzonych, ta­kich „pod akordeon” i „pod nóżkę”. Oryginalno­ści tam z łopatą szukać! Mam czasami wrażenie, że to my przywozimy na wieś kulturę i muzykę wsi – uśmiecha się pieśniarka. Ale jak sama mówi, zdarzają się i perełki.

Z rozmarzeniem opowiada o fenomenalnych mieszkańcach Rzepowa, w którym osiedlili się przesiedleńcy z akcji „Wisła”. Grupie z biesz­czadzkiej Średniej Wsi udało się zachować rzadkie brzmienie i dawno zapomniane pieśni. – Śpiewanie było ich siłą w najtrudniejszych czasach. Można było zabrać im wszystko, ale nie pieśni. One na szczęście przetrwały w pamięci najstarszych mieszkańców – opowiada z za­chwytem. To odkrycie również zaowocowało cudownym materiałem dźwiękowym zareje­strowanym na płycie.

Pasję pani Aliny docenił w ostatnich dniach także marszałek województwa zachodniopo­morskiego, przyznając jej nagrodę „Pro Arte” za wybitne osiągnięcia na polu kultury. Ale pani Alina już myśli o kolejnych pro­jektach. Bo przestojów być nie może! – Nowe pomysły wciąż przede mną. Już mi się do nich oczy śmieją. Teraz chodzi mi po głowie „Zaśpiew. Zachodniopomorska Szkoła Śpiewu Tradycyjne­go”. A może zbiorę grupę szalonych nastolatków i zrobimy projekt z łemkowskimi kolędami? – zastanawia się.

I już zaczyna nucić kolejną z kolekcji milk­nących pieśni.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości