Spieszy się jak… szewc

Z Sewerynem Goszczyńskim wyruszam trochę bliżej „Tatrów”, aczkolwiek zamierzam na chwilę zatrzymać się pośród krajobrazów między Rożnowem a Ciężkowicami.

Tędy jechał także Goszczyński, mijając potem Paleśnicę. „Ta część drogi nie jest przyjemna. Głęboki wąwóz, koryto potoku Paleśnicy, które trzeba kilka razy przekro­czyć, wzgórza po obu stronach jednotonne i niebujnym lasem po­rosłe… Ale to droga jak każda wio­dąca do miejsc błogosławionych” – pisze Goszczyński. Tym razem jednak nie do „Tatrów”, ale na Jamną, do Republiki Dominikańskiej. Góra Góry – jak mawiają o tym miejscu ludzie, przyciąga ich, bo cicho, pięknie, podniośle i swoj­sko pośród drewnianych chałup tworzących tę osadę. Zachodzę do trzech miejsc: kościoła, gdzie pośród pałek wodnych patrzy na mnie Madonna z Dzieciątkiem – Matka Niezawodnej Nadziei. Potem do kaplicy w domu św. Jac­ka, z niezwykłym klimatem wy­twarzanym przez zgromadzone przedmioty. I wreszcie do pomnika kaźni miejscowej ludności, zamor­dowanej przez Niemców podczas pacyfikacji wsi. Tu panuje cisza, która boli.

Żyjące skały
Z Jamnej rozpoczynam ostatni etap drogi. Do Bukowca. Wędrowcom radzę zostawić samochód u podnóża jamneńskiej góry od strony Paleśnicy. Jest tam mały parking i początek niebieskiego szlaku do Bukow­ca. Po około godzinie marszu wspiąć się trzeba na szczyt wzgó­rza i jest się w rezerwacie przy­rody Diable Skały.

Oprowadza mnie po nim Dariusz Brończyk, nauczyciel i dyrektor szkoły w Bukowcu, który wraz z żoną Jolantą, z inspiracji ks. Zenona Tomasiaka, zaprojektował ścieżkę przyrodniczą po osobliwościach skalnych rezerwatu. – Szlak PTTK, powstały jeszcze przed wojną, wiedzie górą i nie widać z niego skał, trzeba go przejść i obejść od dołu, gdzie nasza ścież­ka się rozpoczyna – mówi pan Dariusz. Trasa jest podzielona na przystanki pod każdą ze skał, które powstały dzięki wypię­trzeniu, a nie działaniu lodowca. Świetnie zrobione tablice nada­ją się do przeprowadzenia lekcji przyrody, ale z przewodnikiem łatwiej zobaczyć to, co poza plan­szami. – O, tu mamy „łazienkę” dzika, gdzie zażywa błotnej ką­pieli… A po tej ostrężynie widać, że odwiedziła ją sarna – pokazuje mi pan Dariusz.

Ścieżka wiedzie do najciekaw­szej osobliwości rezerwatu – jaskini Diabla Dziura. Główne wejście za­myka krata, mająca chronić nietope­rze, które tu mają swoje zimowisko.

– Jaskinia jest typu szczelinowego, ona ciągle żyje, w wyniku ruchów tektonicznych mogą następować w niej przesunięcia skał. Dlatego powinni do niej wchodzić jedynie doświadczeni grotołazi – podkreśla pan Dariusz. Rezerwat i okoliczne lasy są bardzo atrakcyjne dla grzy­biarzy. Ludzi coraz bardziej przycią­ga nie tylko Jamna, ale i Bukowiec.

Dwa tysiące komarów
Jego sercem jest dawna drew­niana cerkiew z Kamionnej k. Krynicy. W Bukowcu stała się kościołem, malowniczo położo­nym na odsłoniętym wzgórzu, z rozległą panoramą Beskidu Są­deckiego. Od kilku lat świątynia przeżywa renesans dzięki pracom renowacyjnym.

– Wymieniono belki w ścianach, oszalowanie, dach. Odnowiono ołtarze, a teraz trwa renowacja organów – opo­wiada ks. Jakub Rozum, proboszcz. Dach udało się wymienić dzięki podkowcowi małemu, nietoperzo­wi, który tutaj ma swoją kolonię. – Jest ich ponad 100 sztuk. Ostatnio powstała inicjatywa liczenia nie­toperzy, które 10 minut po zacho­dzie słońca wylatują na żerowisko nocne. A jeden nietoperz w ciągu nocy potraf zjeść 2 tysiące koma­rów, więc na Bukowcu komarów nie uświadczy – śmieje się ks. pro­boszcz. Ludzie wstępują jednak do kościoła nie ze względu na la­tające ssaki. Wnętrze jest piękne i działa jak magnes. 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| HISTORIA, KULTURA

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości