Fado

W 2008 roku Zbigniew Kadłubek dokonał niemożliwego. Opublikował tomik erudycyjnych esejów napisanych po śląsku.

Dotąd śląszczyzna jeśli w ogóle uchodziła za język (mówiło się przecież raczej o gwarze, czy dialekcie), to był to język co najwyżej dowcipów, festynów, kiepskich kabaretów. Kadłubek udowodnił, że po śląsku można pisać także o wielkiej sztuce, poezji, czy literaturze.

U wielkich europejskich pisarzy, filozofów i rzeźbiarzy (starożytnych i współczesnych), można też szukać odpowiedzi na pytanie „co to znaczy być Ślązakiem”, choć przecież Platon, Homer, czy Fidiasz o Śląsku nigdy nie słyszeli. Nie znaczy to jednak, że ich myśli czy dzieła nie mogą nam być pomocne przy rozwiązywaniu naszych tożsamościowych dylematów.

W 2015 roku ukazało się „Fado” – książka bardzo podobna do „Listów z Rzymu”, tyle że napisana już polszczyzną. Nie znaczy to jednak, że profesor Kadłubek stracił serce dla śląszczyzny, bo jak mówi jeden z bohaterów książki: „Najpiękniejsze sprawy zawsze w dialektach, pamiętaj. Język oficjalny to już nie język, takim językiem bryzgają jedynie i brudzą media, uniwersytety, a także płatni deklamatorzy”.

Niby jest „Fado” pozycją dotyczącą Portugalii, ale przecież Śląsk wciąż gości na jej kartach, tyle tylko, że autor nazywa go Dystryktem Wizygockim (w wielokulturowej przeszłości Śląska także wizygockich wpływów i śladów można się doszukać). 

Przede wszystkim autor przekazuje tu jednak to, co wymarzone i wyśnione. Święci i myśliciele raz po raz spotykają się w jego wyobraźni, zaś apostołowie zdają się być filozofami („Apostołowie byli filozofami w pierwotnym, źródłowym sensie rozumienia filozofii: żyli jako mędrcy, dawali świadectwo. Sprawa mowy, komunikacji, myślenia, dyskursu była drugorzędna. Apostołowie są podobni do filozofów przedsokratejskich. Dlatego ich przekaz jest godny wiary”).

Myśl przewodnia tego tomiku? Jedna? Nie sposób jej wysupłać spośród setek - jeśli nie tysięcy  - idei, które się tu pojawiają. To co pierwsze przychodzi do głowy, to… radość z biblioteki. Z tekstów kultury, z którymi możemy obcować, z których jest nam dane czerpać.

Zbigniew Kadłubek w pewnym momencie dochodzi do wniosku, że wciąż trafia do nieodpowiednich epok, języków i czasów minionych. Być może. Ale z każdej/każdego z nich potrafi wyłowić coś pięknego, drogocennego, czym następnie dzieli się z czytelnikami. Dzięki temu tę książkę czyta się jak poezję. A raczej smakuje. Delektuje się nią…

*

Tekst z cyklu Mała Biblioteczka Śląska

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości