Ta włosko-francuska koprodukcja z 1952 roku to prawdziwa perła, klasyka komedii filmowej.
Oczywiście spora w tym zasługa Fernandela, który po II wojnie światowej wiódł prym wśród aktorów-komików i właśnie jako niepokorny ksiądz Don Camillo przeszedł do historii kina. Wszystkie jego gagi, specyficzny sposób poruszania się, mimika twarzy wtedy ściągały do kin miliony widzów w całej Europie i - co najważniejsze - bawią także i dziś.
Ale przecież nie byłoby filmowego Don Camillo, gdyby nie włoski pisarz i publicysta Giovanni Guareschi. To właśnie on wymyślił tę postać i opisał jej przygody: najpierw w ukazujących się w prasie odcinkach, następnie zaś w licznych książkach, z których część ukazała się już po śmierci autora.
Guareschi był też współscenarzystą wyreżyserowanego przez Juliena Duvivier’a „Małego światka Don Camillo” - pierwszego z pięciu filmów, w których Fernandel wystąpił wraz z Gino Cervim. Cervi wcielał się w nich w Peppone - lokalnego przywódcę włoskiej partii komunistycznej, który rzecz jasna rywalizował z Don Camillo o rząd dusz w miasteczku. Ale, co trzeba wyraźnie zaznaczyć, była to rywalizacja szczególna. Niby ciągle się ze sobą kłócili i wzajemnie zwalczali, ale też, co widać w kolejnych epizodach „Małego światka…”, często i jeden i drugi potrafił pójść na kompromis. Zawsze można było się jakoś dogadać, bo przecież najważniejsze było dobro mieszkańców miasteczka.
U Peppone odzywał się w takich chwilach głos rozsądku, zaś u Don Camillo… sam Chrystus. To chyba najbardziej pamiętne sceny z filmu Duvivier’a. Wściekły niczym osa Fernandel nerwowo krąży po pustym kościele, gdyż właśnie obmyśla kolejną zemstę na Peppone i nagle z krzyża odzywa się do niego dobrotliwy Chrystus, uświadamiający mu, że przecież jest księdzem. Że powinien pewne rzeczy zrozumieć, inne wybaczać, a przede wszystkim miłować bliźnich…
„Mały światek Don Camilla” to jedno z arcydzieł filmowej komedii, ale właśnie w takich sekwencjach uświadamiamy sobie, że jest w tym obrazie coś więcej. Twórcom w kapitalny sposób udało się tu przekazać widzom piękne i chyba najważniejsze chrześcijańskie przesłanie.
A wszystkie te strajki, marsze i wiece, które także oglądamy na ekranie? Czyż dzięki nim nie dowiadujemy się czegoś o sytuacji społeczno-gospodarczej w powojennej Italii? Przecież to także swoiste dokumenty tamtych czasów, z których można całkiem sporo „wyczytać” na temat ideologicznej rywalizacji Kościoła z zachodnimi komunistami, czy mrzonek tych ostatnich, wierzących w radziecką, marksistowską utopię.
***
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
LUDZIE BOGA WYDAWNICTWO E-LITE DIST.
DON CAMILLO kol.LUDZIE BOGA. Perły Klasyki Kina Religijnego
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...