Biblijny kryminał? Polska odpowiedź na „Kod Leonarda da Vinci”? Pan Samochodzik i Indiana Jones w jednym?
Nakładem wydawnictwa Muzo właśnie ukazał się „Apokryf” - nowa powieść Dawida Niemca. Autora, który już w swym prozatorskim debiucie („Successio” z 2016 r.) udowodnił, że ma ogromny dryg i talent do pisania wciągających i zaskakujących historii.
Nie inaczej jest w „Apokryfie”. Jak mówi jeden z bohaterów tej książki: „daję się temu nieść jak dobremu filmowi. Oglądam i wiem, że to tylko bajka, ale daję się oszukiwać dla dobrego samopoczucia”. Czy można chcieć czegoś więcej od dobrej powieści przygodowo-kryminalnej? Ale przecież mamy tu coś jeszcze. To wspomniana na początku biblijność.
Z historii Kościoła, legend, czy apokryfów właśnie, wiemy, że św. Tomasz zawędrować miał do Indii, św. Bartłomiej do Armenii, zaś św. Szymon do Gruzji. A czy jest możliwe, by jakieś osoby, znane nam z Nowego Testamentu, przybyć mogły na tereny dzisiejszej Polski?
Źródła historyczne raczej milczą na ten temat, ale w powieści Niemca, raz po raz, natrafiamy na sensacyjne poszlaki, z których wynika, że tak właśnie być mogło. Wszak istniał już wtedy bursztynowy szlak i być może to właśnie tą, wiodącą na daleką Północ drogą, udał się któryś z biblijnych bohaterów…
Gabriela Kosteckiego, głównego bohatera „Apokryfu”, tego rodzaju rewelacje raczej nie interesują. Jego celem jest wybudowanie sobie domu i uniezależnienie się od matki, z którą wciąż musi mieszkać. Ale gdy, podczas kopania fundamentów, na jego działce odkryty zostanie (najprawdopodobniej) antyczny grób, ciekawość weźmie górę.
Ciekawość, a także zawziętość bohatera. Kiedy bowiem informacja o sensacyjnym znalezisku dotrze do Ministerstwa Kultury, stołeczni urzędnicy i politycy nie będą mieli żadnych skrupułów, by wywłaszczyć Gabriela i przejąć jego ziemię. Na to, rzecz jasna, bohater nie ma zamiaru się godzić i zaczyna swoją walkę z „górą”. Przychylny mu prokurator ostrzega go jednak tymi słowami:
- To działa zawsze tak samo. Tak, jak w przypadku dobrze prosperującej, bogatej firmy. Ma pan dobry pomysł na biznes, łeb do interesów i pracowitość. Bierze pan kredyt w banku, zakłada pan firmę, buduje halę, produkuje, dajmy na to, maślane ciasteczka. Znajduje pan kontrahentów, rozbudowuje sieć dystrybucji, spłaca pan kredyt albo znaczną jego część. Potem przychodzą do pana dziwni goście, tacy jak ja albo jeszcze gorsi, ze Skarbówki. Mówią, że pan jest coś komuś winny albo że złamał pan prawo. Trafia pan za kratki, a państwo sprzedaje pańską firmę komuś, kto chce kupić. Oczywiście za jakiś czas pan wychodzi na wolność, pańscy prawnicy udowodnili, że jest pan niewinny. Ale firmy już pan nie odzyska, co najwyżej jakieś oficjalne przeprosiny i groszowe odszkodowanie. To zawsze działa tak samo. Tutaj zrobią panu podobną bonanzę. Pan to wszystko straci panie Gabrielu i wyjdzie z tego zgorzkniały, i złamany...
To bardzo ciekawy wątek w powieści Dawida Niemca. Świetnie odmalowuje on tzw. tło społeczne, opisuje biurokrację, czy nie najlepiej działające prawo we współczesnej Polsce.
Przede wszystkim jednak zabiera nas w niesamowitą podróż, w trakcie której Kostecki i zaprzyjaźnieni z nim badacze z Uniwersytetu Śląskiego, zawitają np. do Efezu, Pompejów, czy Nowego Jorku. Zaś na kartach powieści (której epilog dowodzi, iż w przyszłości autor mógłby spokojnie pokusić się o napisanie słowiańskiej „Szaty” lub „Ben Hura”), pojawią się nie tylko postacie z Pisma Świętego, ale także cesarz Konstantyn, święty ojciec Pio, czy błogosławieni Anna Katarzyna Emmerich i Bartłomiej Longo.
*
Miałem dla Państwa egzemplarz książki "Apokryf", ufundowany przez wydawnictwo Muzo. Pytanie konkursowe dotyczyło ulubionej powieści biblijnej. Nagrodę otrzymuje Pan Wojciech, fan "Wielkiego Rybaka", który - jak sam napisał - ceni tę powieść "za to, że tak konkretnie i sugestywnie przedstawia historię św. Piotra i misję apostołów, że czytelnik czuje moc Ducha św. w głoszeniu Królestwa Bożego po śmierci, zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Jezusa".
Gratulujemy, książkę prześlemy pocztą.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.