Zbrodnia i pocieszenie

Pytanie o przyczynę czytania kryminałów pozostaje zagadką nie większą niż ta, którą stawiają przed czytelnikiem ich autorzy. Skąd bierze się popularność tej literatury?

Zło, z którym przychodzi zmierzyć się detektywowi z Ystad, to w rzeczywistości tylko człowiek, bez pierwiastków nadludzkich. W trakcie jednego z dochodzeń Wallander podsumowuje swoje doświadczenie w wieloletnim tropieniu przestępców: „Nigdy nie wierzyłem w zło. Źli ludzie nie istnieją, nikt nie rodzi się okrutny. Zło wynika z okoliczności”. Przygody obu detektywów – Mocka i Wallandera – dowodzą jednego: zło, choć bardzo krzykliwe, choć zastraszające nas swoim okrucieństwem, jest działaniem człowieka. Niewielka to pociecha, zwłaszcza gdy przyjrzymy się dotykającym detektywów konsekwencjom stykania się ze złem.

Detektyw jak kaznodzieja
Czy to w wyniku stykania się ze światem przestępczym, czy też z powodu własnych, pilnie strzeżonych, mrocznych sekretów, detektyw często nie różni się od złoczyńcy. Choć to stróż prawa, w wielu przypadkach bardziej przypomina mściciela. Zemsta i kodeks prawa karnego to jedna z wielu linii granicznych, na których balansuje detektyw. Rudolf Heinz, bohater stworzony przez Mariusza Czubaja, jest świetnym karateką, i gdy w grę wchodzi ukaranie sprawców pobicia jego syna, nie odwołuje się do policji. Razem ze swym mistrzem sztuk walk idą sprać winowajców na kwaśne jabłko. Paddy Meehan, dziennikarka-detektyw, wykreowana przez Denise Minę, do tego stopnia infiltruje świat przestępczy, że – jak pokazuje zakończenie „Martwej godziny” – sama zaczyna powoli weń wnikać.

Kryminałami żywo interesują się antropolodzy, jednak dla teologów to wciąż przestrzeń nieznana. A przecież wydawałoby się, że takie koronne tematy każdej powieści detektywistycznej, jak zbrodnia, sprawiedliwość, ocalenie, morderca – mają swoje aż nadto czytelne odzwierciedlenie na kartach Biblii: grzech, sąd, zbawienie, przeciwnik Boga. Wreszcie być może najważniejsze: nawrócenie i pokuta. Tematy teologiczne w powieściach kryminalnych przemycał już w pierwszej połowie XX wieku Gilbert K. Chesterton w swoim cyklu przygód księdza-detektywa Browna. Tamta próba zakończyła się sukcesem. Czego zatem szukamy we współczesnych powieściach kryminalnych?

Banalność zła
Kryminały czytamy nie tylko dla wyrafinowanej rozrywki intelektualnej. Również dla tego uczucia ulgi, uspokojenia, jakie mamy wraz z zamknięciem prowadzonej wspólnie z bohaterem sprawy kryminalnej. Czyż nie tego w tym brutalnym świecie oczekiwaliśmy: zło zostało ukarane, zbrodnicze motywy wyciągnięte na światło dzienne, sprawiedliwości (na ogół) stało się zadość. Kryminały dają pocieszenie w czasie naszej bezsilności. Chcemy wierzyć, choćby w świecie wyobraźni, że jest ktoś taki jak Eberhard Mock czy Kurt Wallander, kto stawi czoła złu podchodzącemu pod nasz dom. Ich szorstkość, ironiczne poczucie humoru, także ich nieudane relacje z najbliższymi – to wypisz wymaluj my sami. Bo jeśli cenimy bohaterów-detektywów, to nie za ich brutalność, zaglądanie do kieliszka, ale za tę twardą regularność upadania i powstawania. Ich literacka walka jest odpowiednikiem naszej codziennej walki duchowej.

Zbrodnia w powieściach kryminalnych, pomimo cech demonicznych, pozostaje zawsze i wyłącznie dziełem człowieka. Najtrafniej ujął to Mariusz Czubaj, pisząc w przywoływanej już książce, że zło nie ma w sobie niczego ze sztuki. To prymitywny i banalny czyn, dokonany najczęściej za pomocą wideł, siekiery, łopaty czy noża. Pod koniec lektury oddychamy z ulgą, bo zło, które jawiło się jako sprytniejsze i niebezpiecznie fascynujące, ostatecznie pokazało swoją tępą i banalną gębę. Zakończenie lektury i zakończenie śledztwa to chwila duchowej ulgi – zbrodnia została wykryta, zło osądzone. Na moment świat wrócił na swoje miejsce. Dopiero zamykając książkę, rozpoczynamy najważniejsze śledztwo własnego życia.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości