Stygmatyk prześwietlony

Marcin Jakimowicz

GN 22/2209 |

publikacja 15.11.2011 20:25

W jaki sposób Ojciec pojawia się w dwóch miejscach naraz? Dlaczego stygmaty pachną liliami? To perfumy? A może Ojciec sam się okalecza? „Przesłuchanie ojca Pio” ukazuje kapucyna przypartego do muru przez inkwizytora.

Stygmatyk prześwietlony Francesco Castelli, „Przesłuchanie ojca Pio. Odtajnione archiwa Watykanu”, Serafin, Kraków, 2009

Majowe słońce zalewało promieniami Italię. Biskup Raff aello Carlo Rossi, rodowity Toskańczyk z Pizy, otworzył kopertę – pismo ze Świętego Oficjum. „Zlecamy Waszej Ekscelencji wizytację kanoniczną w San Giovanni Rotondo” – przeczytał. I zadrżał. Wiedział, że to nie będzie zwykła wizytacja. Miał „rozpracować” stygmatyka, o którym szeptały już całe Włochy. Biskup wystraszył się i w pierwszej chwili chciał zrezygnować. Poprosił o zwolnienie z obowiązku „z uwagi na to, że jest on ciężki i nieobojętnej wagi”. Watykan nie przyjął rezygnacji. 14 czerwca 1921 r. inkwizytor zapukał do furty klasztoru w San Giovanni Rotondo…

O ojcu Pio napisano tomy. Wydawało się, że wiemy o nim wszystko. Tymczasem na samym dnie morza archiwalnych papierów leżała mała teczka: akta z pierwszego dochodzenia Świętego Oficjum w sprawie ojca Pio. Książka Francesca Castellego zawiera dotąd nie publikowane materiały z pierwszego przesłuchania stygmatyka z 1921 roku. Znajdziemy w niej tajne informacje na temat charyzmatycznego kapucyna, w tym sześć zeznań złożonych przez niego pod przysięgą przed inkwizytorem Świętego Oficjum. To nie wszystko. Inkwizytor chce dotknąć palcem jego ran. Odwinąwszy bandaże z dłoni ojca Pio, skrupulatnie bada rany.

Włoska premiera książki wywołała prawdziwą medialną burzę. Nic dziwnego: źródło, do którego dostęp mieli tylko nieliczni, zostało odkryte przed wszystkimi. Ojciec Pio pod przysięgą opowiada (po raz pierwszy!), w jaki sposób rankiem 20 września 1918 roku otrzymał stygmaty: „Dostałem nagle wielkich dreszczy po całym ciele. Potem nastał spokój i zobaczyłem naszego Pana w postawie jak na krzyżu, choć miałem wrażenie, że nie było krzyża, skarżącego się na brak wzajemności u ludzi, szczególnie tych, którzy mu się poświęcili i przez Niego bardziej są umiłowani. Widać było, że cierpi i że chce, by dusze ludzkie dzieliły z nim Jego cierpienie.

Zapraszał mnie, bym przejął się Jego cierpieniem (…) i bym jednocześnie troszczył się o zbawienie braci. Na te słowa poczułem się przepełniony współczuciem dla cierpienia Pana i zapytałem go, co mógłbym zrobić. Usłyszałem głos: »Weź udział w mojej Męce«. Gdy wizja już się skończyła, wszedłem w głąb siebie i rozpamiętywałem, co się wydarzyło. Wtedy zobaczyłem te znaki, z których kapały krople krwi. Przedtem niczego nie miałem”. Odprawia Mszę zbyt pobożnie Przebywający w San Giovanni Rotondo inkwizytor „prześwietlał” ojca Pio na wylot. Skrupulatnie notował każdy element jego życia. – Ma cerę bladą, z wyglądu wydaje się chorowity i cierpiący (ale nie bardzo), chód ma chwiejny (powiedziałbym raczej, że chodzi powoli i czasem niezbyt pewnie). Czoło wysokie i pogodne, oczy żywe, łagodne, czasem zabłąkane (ale czasem też świdrujące), wyraz twarzy dobry i szczery” – zapisywał. Śledztwo trwało również w czasie Mszy św. Siedzący w jednej z drewnianych ławek biskup notował: „Ojciec Pio odprawia, nawet... za bardzo pobożnie: pięć minut na Memento za żywych, cztery na Memento za zmarłych, dwie minuty na konsekrację Kielicha – mierzone z zegarkiem w dłoni”.

Dlaczego stygmaty wydzielają specyficzny, podobny do aromatu lilii zapach? To perfumy? – pytał. – Nie, w celi nie mam nic prócz mydła – odpowiadał kapucyn. – Co Ojciec czuje? – Ciągły ból. Nieraz nie mogę go wytrzymać. Często towarzyszy mu bardzo wysoka gorączka. Czuję się wtedy jak w piecu. – Jakie umartwienia poza tymi, które są nakazane wszystkim, Ojciec podejmuje? – Żadne. Przyjmuję te, które zsyła mi Pan. Rozbrajająco brzmią bezradne słowa stygmatyka, który przyparty do muru odpowiada na pytanie: – Czy Ojciec przysięga na Św. Ewangelię, że nigdy nie spowodował żadnych zmian na swojej skórze, to znaczy czy nigdy nie wykonywał żadnych znaków, które mogłyby potem pojawić się widzialnie? – Przysięgam, na miłość boską. Na miłość boską! O, jakże byłbym wdzięczny Panu, gdyby mnie od tego uwolnił.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.