Teatr bez ziewania

Szymon Babuchowski

GN 49/2011 |

publikacja 08.12.2011 00:15

Na własnym pogrzebie chciał usłyszeć dwa zdania: „Umarł Hanuszkiewicz. Będzie nudno w teatrze”.

Teatr bez ziewania PAP/Piotr Rybarczyk Adam Hanuszkiewicz stworzył teatr „zmysłowy, energetyczny, który często nie dawał zasnąć w nocy”

Za życia nudno z nim nie było. Jednych zachwycał, innych oburzał. Balladynę posadził na motorze, a Kordiana ubrał w adidasy. Ale tekstu literackiego nie przerabiał. W wieku 87 lat zmarł w Warszawie Adam Hanuszkiewicz.

Samouk ze Lwowa

Pochodził ze Lwowa, gdzie jego rodzice prowadzili sklep. Gdy do miasta ponownie wkroczyły wojska sowieckie, ojciec zabrał rodzinę pod Rzeszów. Za namową krewnych Adam wstąpił do zespołu teatralnego Wojska Polskiego. „Wujek muzyk mówił mi: pójdziesz pod Berlin, zabiją cię, wojna i tak jest wygrana. Tutaj otwierają teatr przy II Armii, zgłoś się, będziesz za frontem grał, nie na pierwszej linii. Pamiętaj, masz już żonę i dziecko” – opowiadał w jednym z wywiadów.

Zaczynał w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, potem grał w Jeleniej Górze, Krakowie, Warszawie, Poznaniu. Nie ukończył żadnej szkoły aktorskiej. Egzamin zdał w 1946 r. przed komisją, w której zasiadały teatralne sławy, m.in. Leon Schiller i Aleksander Zelwerowicz. Pięć lat później debiutował jako reżyser, wystawiając „Niespokojną starość”, socrealistyczną sztukę Leonida Rachmanowa. Niespecjalnie się tego wstydził: „(…) to była jedyna moja szansa na reżyserię. Jestem samoukiem” – mówił po latach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.