Od ryby piły do cyberprzestrzeni

Katarzyna Gauza

publikacja 07.02.2012 08:03

Muzeum Ziemi Lubuskiej Ma 90 lat. Przez lata poszerzało swoje zbiory. Dziś ma blisko 18 tys. eksponatów. Większość w magazynach, ze względu na niewielką przestrzeń muzeum.

Makieta przedstawiająca XVIII-wieczne miasto Katarzyna Gauza/GN Makieta przedstawiająca XVIII-wieczne miasto
Powstała na podstawie planu Donatusa Büttnera z 1784 roku – wyjaśnia Grzegorz Wanatko z Działu Historycznego

Muzeum powstało w 1922 roku z inicjatywy filologa i archeologa dr. Martina Klose. – Wtedy dużo ludzi, zwłaszcza Niemców, jeździło po świecie. Przywiezienie np. ryby piły, którą pokazywano również w muzeum zielonogórskim, było wielką atrakcją dla mieszkańców – tłumaczy dyrektor.

Pierwsza ekspozycja powstała ze zbiorów prywatnych. Było kilka działów pokazujących winiarstwo, sukiennictwo i rzemiosło. Z czasem zbiory zaczęły się rozrastać i pierwsza siedziba instytucji, którą była poluterańska kaplica (przy dzisiejszej ul. dr. Pieniężnego) nie wystarczała. Kolekcje przeniesiono do budynku szkoły fryderycjańskiej (ul. Lisowskiego), gdzie uczono chłopców wyznania ewangelickiego. Pojawiały się nowe eksponaty archeologiczne, plansze i witryny muzealne.

– Muzeum funkcjonowało do roku 1945, kiedy do Zielonej Góry weszli Sowieci. Wtedy eksponaty zostały złożone do piwnic budynku i dzięki zaangażowaniu Martina Klose większość zachowała się do dziś – wyjaśnia Izabela Korniluk z Działu Historycznego.

Multimedia zamiast kapci
Po wojnie ponownie została zmieniona siedziba instytucji. Zaaranżowano dla niej budynek przy dzisiejszej ul. Niepodległości.

- Od końca lat 50. ubiegłego wieku zabytków polskich było niewiele. Michał Kubaszewski, artysta malarz, podjął starania o wzbogacenie zbiorów o plastykę współczesną. Wówczas do muzeum trafiło ponad 100 dzieł malarstwa, rzeźby, tkanin i ceramiki. Wybrano prace młodych artystów, którzy debiutowali w warszawskim Arsenale, gdzie odbyła się wystawa „Przeciw wojnie i faszyzmowi”. Jednym z takich dzieł jest obraz Marka Oberländera „Napiętnowani”, będący symbolem protestu wobec wszelkiej dyskryminacji - mówi wicedyrektor Leszek Kania.

Instytucja spełniała przez wiele lat funkcje muzeum okręgowego. Z czasem powstały samodzielne muzea: Etnograficzne w Ochli, Archeologiczne w Świdnicy i Wojskowe w Drzonowie.

- Wiele osób kojarzy muzeum z archaiczną instytucją, gdzie trzeba zakładać kapcie. U nas od dawna ich nie ma. Dzisiaj króluje cybernetyzacja; bez dobrego internetu i cyfrowych zapisów muzeum właściwie nie istnieje - mówi dyrektor.

- To instytucja nowoczesna, która musi oddawać prawdę czasu i regionu. Dziś ogromną rolę odgrywa tożsamość. Przykładem prezentacji tożsamości jest ekspozycja pokazująca miasto, jego rozwój przestrzenny, poprzez makiety średniowieczną, nowożytną czy z przełomu XX i XXI wieku. Ciekawe jest też muzeum wina, które wiąże się z tradycją Zielonej Góry bo winiarstwo od XIII w. odgrywa ogromną rolę w jej dziejach - dodaje Andrzej Toczewski.

Element sacrum
Wśród wielu ekspozycji muzeum ma także galerię sakralną, złożoną z dwu części: sztuki późno-gotyckiej i barokowej. - Już w 1922 roku utworzono dział kościelny w Heimatmuseum. Pokazujemy dzieła związane z życiem kościoła, bo chcemy, żeby to była ekspozycja żywa. W galerii gotyku pojawiają się rzeczy ważne historycznie i współcześnie. Chlubimy się tym, bo są to niezwykle cenne pamiątki - zauważa Longin Dzieżyc z Działu Sztuki Sakralnej.

Są dawne rzeźby mistrza z Gościszowic: Maryja z Dzieciątkiem i św. Barbara, kamienna rzeźba św. Jana Nepomucena czy siedemnastowieczne cyborium, ale także mitra Jana Pawła II i kopia obrazu Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej. Papieska mitra jest podarunkiem Stolicy Apostolskiej i Kurii Biskupiej w Zielonej Górze dla muzeum. Została przekazana w 2002 roku. Natomiast obraz Matki Bożej Rokitniańskiej to zeszłoroczny dar bp. Stefana Regmunta.

Pianistka, historyk i krytyk sztuki
Jak zauważa dyrektor, dzieje muzeum to przede wszystkim dokonania ludzi. Każdy z pracowników ma tu swój dział i miejsce. Wszechstronnie wykształcona kadra realizuje nie tylko swoje zadania, ale także życiowe pasje.

Pani Anitta Maksymowicz, rzecznik MZL, jest z wykształcenia pianistką. Skończyła m.in. studia muzealnicze, sprawnie posługuje się trzema językami, była na stypendium w USA, a teraz jedzie do Australii.

- Praca w muzeum otwiera człowieka, a nie szufladkuje - zauważa. - Jestem historykiem. Moją pasją jest przeszłość, tożsamość, a muzeum jest niejako naturalną instytucją, w której te sprawy żyją. Mam satysfakcję, że jako 10. dyrektor muzeum również buduję jego tożsamość - stwierdza dyrektor Toczewski.

Niekiedy przypadek lub zbieg okoliczności przyprowadzał konkretne osoby, dzisiejszych pracowników. - W 1981 roku ogłoszono stan wojenny i wraz z nim zlikwidowano Biuro Wystaw Artystycznych. Instytucja przestała istnieć i wchłonęło ją Muzeum Ziemi Lubuskiej. Tak tu trafiłem - mówi z radością wicedyrektor. - Po sąsiedzku (w BWA) zajmowałem się sztuką współczesną. Również w muzeum zacząłem pracować w dziale sztuki współczesnej. Od 15 lat jestem wicedyrektorem. Robię to, co lubię, łącząc pasję z pracą zawodową -wyjaśnia Leszek Kania.

Muzeum idzie z duchem czasów. Ma swoją stronę internetową, bogatą w wersje językowe i panoramy ekspozycji. Prowadzi warsztaty, lekcje muzealne dla dzieci i młodzieży oraz konferencje i sympozja naukowe.

- Każdego roku organizujemy też noce muzealne. Promujemy i pokazujemy kulturę wybranego regionu. Zaczynaliśmy od kultury kresowej, żydowskiej, później była włoska, rosyjska i japońska. W tym roku będzie niemiecka - zapowiada Anitta Maksymowicz.

- Staramy się również, żeby muzeum było otwarte i przyciągało zwiedzających. Rocznie organizujemy 30 wystaw, a odwiedza nas ok. 25 tys. osób. Dzieci i młodzież są szczególnie ważni, bo to ludzie, których przyzwyczajamy, kształcimy i zachęcamy, żeby w przyszłości byli świadomymi odbiorcami sztuki - dodaje pani rzecznik.

Muzeum stawia na multimedia. Trwają prace nad unowocześnieniem strony internetowej, tworzeniem możliwości wirtualnego zwiedzania ekspozycji, z rozbudowaną informacją o obiektach, czy przygotowywaniem wersji mówionych dla niewidomych.

- Jest też projekt dobudowy nowej części muzeum, w której znalazłyby się kolejne ekspozycje. To wszystko zależy jednak od finansów - wyjaśnia dyrektor.