Historia pod podłogą

ks. Waldemar Packner

publikacja 21.03.2012 08:10

Ostatnie badania georadarowe pozwoliły zajrzeć do nieznanych krypt pod posadzką kościoła w Poniszowicach. Z pewnością zabytkowa świątynia ma jeszcze niejedną tajemnicę...

Poniszowice ks. Waldemar Packner Poniszowice
Niedawno wyremontowano tzw. soboty, ale tutejszy kościół czeka jeszcze wiele prac renowacyjnych. Dzięki badaniom georadarowym w środku odkryto fundamenty pierwszego kościoła z 1175 roku oraz krypty i nisze piaskowe

Poniszowice leżą pomiędzy Pyskowicami i Pławniowicami. Miejscowość może poszczycić się tym, że jest jedną z najstarszych na na­szym terenie. Istnienie wioski po­twierdził papież Hadrian IV w do­kumencie z 1145 roku, gdy wraz z dwoma folwarkami (Niewiesze i Niekarmia) przekazał ją kurii wrocławskiej.

Budowę pierwszego kościoła rozpoczęto w 1175 roku i trwa­ła ona zaledwie kilka tygodni. Niewielka świątynia wzniesio­na przez miejscowych chłopów przetrwała ponad 200 lat. – Zapis kroniki z 1404 roku podaje, że zo­stała zniszczona podczas wielkiej nawałnicy, która nawiedziła Poniszowice. Ocalał jedynie mur obwo­dowy, a z pierwotnego kościoła za­chowały się ściany tylnego chóru obecnej świątyni – wyjaśnia proboszcz ks. Jan Palus. Kościół trzeba było więc odbudować, wtedy też postanowiono go powiększyć.

Stojąca trumna i piaskowe nisze
Nowy kościół zbudowano na miejscu starego, którego funda­menty dzięki ostatnim badaniom odkryto we wnętrzu świątyni. W Poniszowicach georadarowe po­miary na zlecenie Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków rozpo­częto już w 2010 roku, a kontynu­owano je w listopadzie ubiegłego roku. Przeprowadził je Zakład Badań Nieniszczących KPG Sp. z o.o. z Krakowa. Rezultat badań, zawarty w szczegółowej doku­mentacji, przeszedł oczekiwania i konserwatorów, i proboszcza. – To stara świątynia. Z pewnością kryje jeszcze niejedną tajemnicę i być może wiele razy nas zadziwi – mówi ks. J. Palus.

W wyniku badań odkryto zarys fundamentów pierwsze­go kościoła z 1175 roku, a także, co było swego rodzaju sensacją, krypty i nisze piaskowe. - Nisze piaskowe można porównać do ka­takumb, czyli otworów wydrążo­nych w skale, gdzie składano ciała zmarłych. Nisze są wcześniejsze od krypt. Dzięki tym badaniom dotarliśmy do niezwykle starych i rzadko spotykanych obiektów archeologicznych - wyjaśnia pro­boszcz.

Po badaniach georadarem w kościele wykonano 24 odwier­ty, aby kamerą zajrzeć w odkryte miejsca. Zachowane nisze piasko­we są tak duże, że przy ich zawale mogłoby dojść do uszkodzenia prezbiterium obecnego kościoła. W jednej z nich widać prawdopo­dobnie ludzkie szczątki.

W Poniszowicach została od­kryta jedna drożna krypa z trum­ną w środku. - Byliśmy zdumieni, że znajduje się ona w pozycji pio­nowej, a wieko obok. Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak właśnie została ułożona trumna w podzie­miach naszego kościoła, domaga się kolejnych badań archeologów – opowiada proboszcz. Zarwanych, czyli zasypanych krypt, odkryto dwie, a nisz piaskowych znaleziono dwie duże i jedną zasypaną. Przez specjalne odwierty kamera mogła zajrzeć do ich środka. Proboszcz wspomina, że było to niesamowite doświadczenie – zobaczyć miejsca, w które od wieków nie zaglądało ludzkie oko.

– To bogata historia i wspaniałe dziedzictwo przeszło­ści. My jesteśmy tylko pokornymi następcami i dziedzicami – powie­dział proboszcz, gdy dzięki kame­rze zajrzał pod posadzkę swojego kościoła.

To dopiero początek
Osobna historia to cztery krypty znajdujące się przy bramie głównej prowadzącej na teren przykościelny. Tam zostały odkryte zarwane katakumby, a krzyż z cynkowych trumien przed lat wydobyto na zewnątrz. Proboszcz wspomina, że żyją jeszcze parafianie, którzy pamiętają z lat 50. XX wieku zagłębienia terenu i wejście do podziemnych grobów. Przy okazji remontu nawierzchni przykościelnej zostały one zawalone, a teren wyrówna­ny. Były to czasy, gdy   nikt nie przejmo­wał się tym, że niszczy się w ten sposób wiekowe dzie­dzictwo prze­szłości.

Dopiero od niedawna znaczące pieniądze z różnych instytucji pozwalają na skuteczną i prowadzoną często na wielką skalę renowację śląskich zabytków.

Jaki los czeka poniszowickie odkrycia? Wszystko jest w rękach Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Niedawno ks. Jan Palus spotkał się z konserwatorem, ale konkretne decyzje jeszcze nie zapadły. Jeśli zleci on przeprowadzenie dokładniejszych badań, być może trzeba będzie w samym kościele doko­nać głębokich wykopów. Na ostateczne rozstrzygnięcie trze­ba jeszcze poczekać.

Kościół w Poniszowicach wymaga także radykalnych  działań konserwator­skich. Niedawno ukończona została rekonstrukcja tzw. sobót, które otaczają świątynię. Teraz na swoją kolej czeka zabyt­kowa kaplica, która mocno znisz­czona „odchodzi” od bryły świąty­ni. – To nasz absolutny priorytet. Potem przyjdzie kolej na ratowa­nie fundamentów samej świątyni – zdradza plany ks. Palus.

Podnieść cały kościół
Przez długie lata zgniłe belki, tworzące fundament kościoła, zwy­czajnie usuwano, a brakujące miejsca wypełniano cegłą i cementem. Obchodząc kościół, ma się wraże­nie, że drewniana świątynia wzno­si się na betonowym fundamencie. Plany renowacji przewidują usu­nięcie murowanych elementów i zastąpienie ich drewnianymi belkami. W tym celu cała świąty­nia zostanie podniesiona na kilka centymetrów, aby usunąć nadmurówkę i włożyć wcześniej przygoto­wane belki.

– To potężne przedsię­wzięcie logistyczne, które na razie jest w fazie projektu – wyjaśnia proboszcz. Problemem jest rów­nież znalezienie ogromnych belek podwalinowych, które zostałyby podłożone pod kościół. Być może trzeba ich będzie szukać w Biesz­czadach lub w lasach Słowacji.

Fundusze na dotychczasowe prace i badania pochodziły z Mi­nisterstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz z dotacji powiatu gliwickiego i gminy Rudziniec. – Podziwiam także wielką ofiarność moich para­fian, ale bez zewnętrznej pomocy przeprowadzenie tak wielkich inwestycji byłoby niemożliwie – powiedział proboszcz.

Z pewnością kościół w Poniszowicach kryje wiele innych ta­jemnic, ale ks. Jan Palus nie boi się związanych z tym problemów i prac. – Od pierwszego dnia, kie­dy tu przyszedłem, pokochałem tę świątynię. Z dumą patrzę na wie­ki, przez które służyła tu miesz­kającym. Tak samo kochają ją pa­rafianie, którzy zawsze są chętni i do pracy fizycznej, i do pomocy finansowej. Jeśli ten kościół oto­czony jest taką miłością, to czeka go tylko wspaniała przyszłość – dodaje poniszowicki proboszcz.

***

Jak to działa?
Badanie georadarem pozwala „zobaczyć”, co kryje podłoże, bez konieczności jego rozkopywania. Ta nowoczesna metoda ma zastosowanie zwłaszcza tam, gdzie wykonanie wykopu mogłoby być uciążliwie, a i często wręcz niemożliwe, jak w przypadku wnętrza kościoła.

Sam pomiar polega na przesuwaniu anteny nadawczej wraz z anteną odbiorczą wzdłuż badanego terenu. Z anteny wysyłany jest impuls elektromagnetyczny o określonej częstotliwości. Odbity od podłoża, wraca do anteny odbiorczej, ale część sygnału wędruje jednak głębiej i odbija się później od kolejnej warstwy.

Aparatura rejestruje zmiany sygnałów powracających w różnym czasie, przetwarza je elektronicznie i rejestruje. W ten sposób powstaje dość dziwny i kolorowy wykres przekroju podłoża, który laikom nic nie mówi, specjalistom zaś pozwala powiedzieć niemal o wszystkim, co kryje się pod ziemią.