Najdłuższy zamek świata

Marcin Kowalik

publikacja 07.09.2012 08:46

Każdy z nich skrywa tajemnice. W jednym stacjonował Zawisza Czarny, w innym ochrzczono Fryderyka Chopina. W jeszcze innym siedzą dziś wężowi wojowie...

W królewskim zamku w Łęczycy obecnie mieści się muzeum janusz jankowski W królewskim zamku w Łęczycy obecnie mieści się muzeum

Dla turystów nie stanowią takiej atrakcji jak słynne zamki nad Loarą. Jednak gdy bliżej pozna się ich historię, okaże się, że nawet ruiny – oprócz śmieci czy wyznań miłości wypisanych na starych cegłach – kryją w sobie coś więcej niż tylko znaki przemijania. Zamki nad Bzurą pełnią dziś role muzeum, kościoła czy domu mieszkalnego. Te będące w ruinie ratowane są od zapomnienia i dalszego zniszczenia.

Zawisza kontra zdrajca
Na wzgórzu nad brzegiem Bzury, tuż przy głównym sochaczewskim moście, wznoszą się ruiny zamku książąt mazowieckich. – Tak naprawdę to, co widać na wzgórzu, to ruiny zamku z XVII w. – mówi Łukasz Popowski, prezes Stowarzyszenia „Nasz Zamek” w Sochaczewie.

– To budowla z czasów starosty sochaczewskiego Hieronima Radziejowskiego, tego, który przez swoją zdradę okrył się złą sławą podczas potopu szwedzkiego. Resztki zamku z czasów książąt mazowieckich kryje 7-metrowy nasyp, bo budowla nie była wzniesiona na twardym gruncie. W pobliżu murów zamku słynny rycerz Zawisza Czarny z Grabowa w 1414 r. wypowiedział – w imieniu króla Polski i własnym – kolejną wojnę Krzyżakom.

– Miało to miejsce prawdopodobnie na rynku, ale to zrozumiałe, że Zawisza musiał gościć na zamku. Już niebawem wzgórze zamkowe oraz ruiny zostaną odpowiednio zabezpieczone przed dalszą dewastacją. Udało się zdobyć na ten cel pieniądze z dotacji unijnej – wyjaśnia prezes stowarzyszenia. W planach „Naszego Zamku” jest także doprowadzenie do częściowej rekonstrukcji trzech skrzydeł budowli.

Wystrzałowa bazylika
Niedaleko Sochaczewa, w Brochowie, swoim surowym wyglądem zachwyca kościół-zamek. Jedyny taki w Europie, z którego dumy nie kryje proboszcz ks. Jan Zieliński. – Tu mieściła się przeprawa, której strzegł zamek. To miejsce otaczały puszcza i bagna. Tylko trzech ludzi wiedziało, jak przedostać się na wschód w stronę Leszna, a i tak każdy znał tylko swój odcinek drogi. Wszystko po to, żeby wróg nie mógł się przedostać – opowiada ks. Zieliński. Nie wszyscy wiedzą, że brochowski kościół ma nadany tytuł bazyliki. Już ten fakt podkreśla jego wyjątkowość, ale to jeszcze nie wszystko.

Z brochowską świątynią związane są dzieje Fryderyka Chopina. To w tym kościele odbył się ślub jego rodziców. Także tutaj w Wielkanoc 1810 roku ochrzczono Fryderyka.

– Oryginał aktu chrztu znajduje się w skarbcu w kurii – mówi ks. Zieliński, pokazując zdjęcie metryki w pięknie wydanym albumie „Brochów – miejsce chrztu Fryderyka Chopina”. Akt spisany po łacinie w tłumaczeniu na polski brzmi: „Ja, jak wyżej [Józef Morawski, wikary brochowski] dopełniłem obrzędów nad niemowlęciem ochrzczonym z wody, dwojga imion Fryderykiem Franciszkiem, urodzonym dnia 22 lutego z Wielmożnych Mikołaja Choppen, Francuza i Justyny z Krzyżanowskich, ślubnych małżonków. Rodzice chrzestni – Wielmożny Franciszek Trembecki ze wsi Ciepliny z Wielmożną panią Anna Skarbkówną, hrabianką z Żelazowej Woli”. Świątynia w Brochowie to także miejsce wydarzeń kulturalnych.

– U nas grają profesorowie, a w Żelazowej Woli studenci – podkreśla proboszcz, który zaprasza na licznie organizowane koncerty. Warto skorzystać z tego zaproszenia, bo po odnowieniu bazylika w Brochowie prezentuje się wspaniale.

Królewski zamek
Przejeżdżając DK-1 przez Łęczycę, mija się średniowieczny zamek warowny, który pełnił zaszczytną funkcję królewskiej rezydencji, ale również... więzienia. Dorota Wiśniewska, przewodnik PTTK, wyjaśnia, że po zwycięskiej bitwie pod Grunwaldem na zamku osadzono oczekujących na wykup z niewoli jeńców krzyżackich oraz zachodnich rycerzy, tzw. gości zakonnych.

– W wieży zamku więziono również szlachciców skazanych za rozbój, morderstwo, gwałt i inne ciężkie występki, dlatego wieża nosi nazwę Szlacheckiej. Jest też wyjątkowa od strony architektonicznej. Dlaczego? Bo od dołu kwadratowa podstawa przechodzi w wyższych partiach w ośmiobok – wyjaśnia. Zamek nie oparł się próbie czasu. Szczególnych zniszczeń doznał w czasie potopu szwedzkiego.

– Podczas walk przechodził raz we władanie Polaków, a raz najeźdźcy, nie tak, jak jego „brat” w Łowiczu, który został poddany bez walki – dodaje D. Wiśniewska. Na szczęście dla potomnych kilkadziesiąt lat temu zdołano odbudować jego część. Dziś jest miejscem międzynarodowych turniejów rycerskich i jak dawniej rozbrzmiewają tu szczęk zbroi i tętent kopyt, przypominające czasy Kazimierza Wielkiego czy Władysława Jagiełły.

Kup pan zamek
„Gdzie to ona Sobota? – Niedaleko Piątku, wasza miłość”. Powyższy cytat z „Potopu” Sienkiewicza w humorystyczny sposób przypomina o Sobocie, miejscowości położonej między Łęczycą a Łowiczem. To tutaj w murach zameczku na terenie gospodarstwa hodowlanego kryją się fragmenty zamku rycerskiego. Urokliwe miejsce otaczają kilkuhektarowy park i fragment fosy wciąż wypełnionej wodą. Jeszcze nie tak dawno zamek był budynkiem mieszkalnym.

– Ostania osoba wyprowadziła się stąd półtora roku temu – mówi najbliższa sąsiadka. – Każdemu, kto tu przyjeżdża, bardzo się tu podoba, ale – jak na razie – nikt tego nie kupił – żałuje kobieta. Obecny właściciel – Stadnina Koni w Walewicach – zdecydował się na sprzedaż tego zameczku wraz z parkiem. Kolejny przetarg również nie przyniósł rozstrzygnięcia. Cena wywoławcza – 1 163 200 zł – za budynek i otaczający go teren nie skusiła nikogo.

– Kilkakrotnie obniżaliśmy już cenę wywoławczą. Zastanowimy się z zarządem, co dalej robić – mówi prezes stadniny Mirosław Płuciennik. Przyszłość budynku, w którym na świat przyszedł Artur Zawisza – działacz patriotyczny i uczestnik powstania listopadowego – jest na razie niewiadomą.

Wężowi wojowie
Zamek Prymasowski w Łowiczu zachował się w szczątkowym stanie. Kiedyś wielka budowla, będąca oznaką świetności Łowicza, dziś jest rozjeżdżana przez samochody pędzące obwodnicą miasta. Resztki zamku wysokiego są ogrodzone, tam swoją siedzibę znaleźli Serpens Bellatorum – wężowi wojowie, czyli członkowie Łowickiego Bractwa Rycerskiego.

– Ten wąż w nazwie pochodzi od herbu prymasa Jana Wężyka, który był interreksem, czyli zastępował króla w okresie bezkrólewia – tłumaczy Mariusz Wiśniewski, jeden z członków bractwa. Łowiccy wojowie od roku dysponują częścią zamkowego terenu. Niewiele jednak pozostało do obejrzenia z rezydencji prymasów. Materiał budowlany z zamku został wykorzystany przy budowie innych obiektów.

– Żeby zobaczyć zamek w Łowiczu, trzeba jechać do Arkadii, tam Helena Radziwiłłówna przeniosła część zamkowych zdobień. Zresztą wystarczy przejść się Zduńską – główną ulicą miasta, tam też znajdują się elementy zamku. To najdłuższy zamek na świecie – śmieje się Wiśniewski. Ruiny łowickiego zamku, kiedyś dostępne dla wszystkich, teraz otacza drewniana palisada. Po wcześniejszym umówieniu z właścicielem terenu można bez problemu zobaczyć, co kryje się za ogrodzeniem.