Kup pan panienkę

Agata Puścikowska

GN 12/2013 |

publikacja 21.03.2013 00:15

Kobieta, czyli przedmiot, dostępna od zaraz. Biustem i ponętnymi ustami zareklamuje pończochy, samochód oraz pizzę. Stop! Dość seksualizacji kobiet w mediach!

Oto przykład seksualizacji w reklamie. Jeden z wielu east news/REPORTER/Włodzimierz Wasyluk Oto przykład seksualizacji w reklamie. Jeden z wielu

Profesor Eileen Zurbriggen z Uniwersytetu Santa Cruz w Kalifornii wraz z grupą naukowców Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego (APA) przygotowała raport na temat seksualizacji dziewcząt. Jest to obecnie najważniejszy na świecie dokument analizujący problem. Wnioski – przerażają. Jeśli seksualizacji w przestrzeni publicznej nie wypowiemy kategorycznej wojny, przyszłość społeczeństw jawi się w ciemnych barwach: perwersji, przemocy, fatalnych relacji między kobietą a mężczyzną. A co za tym idzie – całkowitym rozkładem rodziny.

Seksualizacja, czyli…

Słowo „seksualizacja” od pewnego czasu przewija się w dyskursie publicznym, w rozmowach psychologów, tekstach dziennikarskich. Jednak przeciętny odbiorca zazwyczaj nie bardzo wie, co ten termin oznacza. – Seksualizacja to, najprościej mówiąc, proces, w wyniku którego wartościowanie drugiej osoby oraz samego siebie jest dokonywane z punktu widzenia atrakcyjności seksualnej – mówi Rafał Porzeziński ze Stowarzyszenia Twoja Sprawa. Stowarzyszenie od 2008 r. zajmuje się eliminowaniem treści obscenicznych z przestrzeni publicznej. Teraz zorganizowało w polskim Sejmie konferencję na temat: „Seksualizacja kobiet i dziewcząt we współczesnej kulturze i mediach – przyczyny, skutki, możliwe scenariusze”. – Taki sposób wartościowania jest widoczny szczególnie w niektórych mediach, reklamie. Seksualizacja sprzyja uprzedmiotowieniu człowieka, a szczególnie dziewcząt. Bo chociaż jej podmiotem mogą stać się wszyscy, to jednak dziewczęta i kobiety są najbardziej narażone na to zjawisko – zauważa Porzeziński. Przykład pierwszy. Wielki billboard, na nim trzy panie w mocno wyzywających pozach, oblewane jakimś płynem, i podpis: „Trzy sztuki ekstra nawilżone”. Reklama dotyczy prezerwatyw, ale nie przedmiot reklamowany jest tu największym problemem… – Kobieta staje się sztuką, rzeczą, którą w domyśle można kupić, mieć, wykorzystać i… wyrzucić – mówi Porzeziński. Drugi przykład. W centrum Warszawy na doskonale widocznym budynku wisi 30-metrowy plakat. To reklama filmu pt. „Łatwa dziewczyna”. Na plakacie kilkunastolatka, a ze wszystkich plakatowych stron wymierzone w nią napisy typu: „dziwka”, „sucz” i inne. Doskonała nauka dla przechodzących obok kilku – i kilkunastolatków, jak rynsztokowo nazwać i potraktować koleżankę z klasy, siostrę, matkę, a potem może i żonę. I przykład trzeci. Firma Nestle i reklama lodów, które „smakują do końca”. Zdjęcie loda obok ust młodej kobiety. Wrażliwszym odechciewa się jeść…

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.