To temat mnie wybrał

GN 18/2013 |

publikacja 02.05.2013 00:15

O tym ,co robić, by realizować dobre filmy religijne, i jak powstawała „Cristiada” z Pablo José Barroso, producentem filmu, rozmawia Edward Kabiesz.

Pablo José Barroso z zawodu jest deweloperem. Został też producentem filmowym, aby tworzyć wartościowe filmy henryk przondziono Pablo José Barroso z zawodu jest deweloperem. Został też producentem filmowym, aby tworzyć wartościowe filmy

Edward Kabiesz: Jak zostaje się producentem filmowym?

Pablo José Barroso: Z zawodu niejestem producentem filmowym. Jestem deweloperem, budowałem domy, centra handlowe. Dalej pracuję w tym zawodzie, bo muszę utrzymać rodzinę. Łączę obie sprawy. Filmowa działalność nie przynosi zysków. Mało kto orientuje się, jakiego nakładu pracy wymaga produkcja filmów, tym bardziej że tak naprawdę niewiele osób nas wspiera.

To chyba trudne pracować równocześnie w obu dziedzinach?

I do tego jestem ojcem czwórki dzieci, którym chcę poświęcać jak najwięcej czasu. Można powiedzieć, że zajmuję się trzema sprawami. Moją pracą, moją rodziną i produkcją filmów.

Jak to się Panu udaje?

Sam sobie zadaję to pytanie.

Może to cud?

Z pewnością. Wszystko, co dzieje się w moim życiu, jest cudem.

Czy ma Pan własne studio filmowe?

Tak i nie. Nasz dział animacji, w którym pracują technicy, posiada studio wyposażone w komputery, natomiast do produkcji pozostałych filmów wynajmujemy powierzchnię w innym studiu.

Kiedy trafił Pan do przemysłu filmowego?

Wychowałem się w katolickiej rodzinie. Ale dopiero w 2005 r. poczułem, że chcę żyć wiarą i jednocześnie pokazywać ludziom przesłanie Chrystusa. Szukałem drogi i sposobu, w jaki mógłbym to robić. Pomyślałem o filmie. To obecnie główny, najbardziej rozpowszechniony i trafiający do ludzi środek przekazu. Wraz z innymi zacząłem pracować nad tym pomysłem. Zastanawiałem się, co produkować. Czy niesłychanie popularne w Meksyku i na świecie telewizyjne telenowele, czy coś innego. Myślę, że oświecił mnie Duch Święty.

I postanowił Pan produkować filmy katolickie?

Nie chodzi tu tylko o filmy katolickie. Przez ostatnie dwa tysiące lat my, katolicy, działaliśmy aktywnie we wszystkich dziedzinach sztuki. Ale w ciągu ostatnich stu lat sytuacja się zmieniła. Uznaliśmy, że nie wszystkie media są dla nas dobre, oddaliśmy je zeświecczonemu światu, a teraz żałujemy i narzekamy, że działają nie po naszej myśli. Więc zdecydowaliśmy, by wnieść w świat przemysłu filmowego trochę blasku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.