I ty możesz zobaczyć "Blutbuch"

Roman Tomczak

publikacja 08.06.2013 05:10

Przez lata księga leżała w magazynach. Dopiero niedawno odkryli ją archiwiści. Jeszcze nie była pokazywana szerszej publiczności.

 Takie skarby będzie można zobaczyć i dotknąć tylko tej niedzieli. Choć archiwiści przyznają, że zawsze są gotowi pomóc poszukującym reprodukcja Roman Tomczak Takie skarby będzie można zobaczyć i dotknąć tylko tej niedzieli. Choć archiwiści przyznają, że zawsze są gotowi pomóc poszukującym

Po Nocy Muzeów i Nocy Kościołów przyszedł czas na Dzień Archiwów. W Legnicy i Jeleniej Górze zupełnie bezkarnie, choć w białych rękawiczkach, można dotknąć średniowiecznych skarbów, na co dzień przechowywanych w mrocznych, archiwalnych magazynach.

– „Blutbuch”, czyli legnicka „Księga skazanych”, to najstarsza zachowana księga sądowa w Archiwum Państwowym w Legnicy, a być może w ogóle jedna z najstarszych zachowanych na Śląsku i w Polsce – mówi Jarosław Bednarek, archiwista, pracownik archiwum. Natomiast w jeleniogórskim Archiwum Państwowym na odwiedzających czekać będzie nie lada gratka: trzy wystawy, prezentacja archiwalnych internetowych baz danych i środków ewidencyjnych oraz prezentacja i sprzedaż wydawnictw regionalnych. Jako jedyne na Dolnym Śląsku swoich podwoi nie otworzy Archiwum Państwowe we Wrocławiu Oddział w Lubaniu, które na razie nie ma do tego warunków.

Stare i piękne
W ramach obchodów Międzynarodowego Dnia Archiwów 9 czerwca archiwa państwowe w Polsce ogłosiły dzień otwarty. – Zapraszamy nie tylko pasjonatów historii, ale wszystkich, którzy chcieliby na własne oczy zobaczyć skarby naszej dolnośląskiej historii i kultury, zaklęte na pergaminowych i papierowych kartach, niejednokrotnie kunsztownie oprawionych – zachęca Edyta Łaborewicz, kierownik legnickiego oddziału Archiwum Państwowego we Wrocławiu. – Jeżeli są państwo ciekawi, co kryją przepastne magazyny archiwalne, ile stuleci liczą najstarsze archiwalia, i chcą zobaczyć na własne oczy, a nawet dotknąć tego, co zwykle jest niedostępne i tajemnicze, czekamy tej niedzieli w godz. 14–19. O tym, że naprawdę warto wybrać się na Dzień Otwarty Archiwów, zapewnia Przemysław Piwowarski, archiwista w Legnicy.

– Pokażemy tej niedzieli wyłącznie te archiwalia, które niezwykle rzadko są wystawiane na publiczny widok – mówi. Co więcej, postaramy się, aby były to obiekty nie tylko bardzo stare, liczące 600 i więcej lat, ale też jak najpiękniejsze – wyjątkowo oprawione, w tłoczoną skórę, drewno i mosiądz, czy też iluminowane i złocone.

Zdążyć ze skanowaniem
Tej niedzieli światło dzienne ujrzą dziesiątki zabytkowych dokumentów, pamiętających przeszłe wieki. Tych będzie najwięcej. Najmniej zaś albo wcale nie będzie archiwaliów sprzed kilkudziesięciu lat. Czy dlatego, że te najnowsze są najmniej interesujące? Nic z tych rzeczy. Archiwiści dobrze wiedzą, że dokument swoją wagę nie zawsze zawdzięcza temu, że powstał przed wiekami.

– Mamy ogromną ilość dokumentów sprzed kilku dekad, które są bardzo interesujące z punktu widzenia badaczy. Nie wystawiamy ich na widok publiczny, bo są zbyt... kruche – mówi Przemysław Piwowarski. – Chodzi o to, że papier z lat 60., 70. czy 80. ub. wieku był na ogół bardzo niskiej jakości, szybko się kruszy. Także tusz, którego używano, bardzo szybko blaknie. Zbyt częste wystawianie takich dokumentów na światło bardzo im szkodzi – wyjaśnia.

– W efekcie czasami bezpieczniej jest wyeksponować średniowieczny pergamin niż np. dokumenty z posiedzeń Powiatowej Rady Narodowej z lat 50. XX wieku – mówi. W takich sytuacjach jedynym ratunkiem dla archiwaliów jest tzw. cyfryzacja dokumentów. Skanowanie najbardziej wartościowych albo takich, którym grozi zagłada, wydaje się oczywistym wymaganiem epoki i naturalną potrzebą.

– Specjalistyczne i szybkie skanery są jednak bardzo kosztowne, a archiwa państwowe od lat borykają się z problemami finansowymi. I choć sytuacja lokalowa i warunki przechowywania akt w archiwach państwowych Dolnego Śląska stale się poprawiają, cyfryzacja zbiorów to ciągle sprawa dość odległa – mówi Edyta Łaborewicz, szefowa archiwum legnickiego.

A skarby czekają
Tej niedzieli każdy będzie mógł wejść do archiwum i poszperać w jego zasobach. Oczywiście tylko tej ich części, którą udostępnią jego pracownicy. Co będę mogli zobaczyć? Księgi, księgi, księgi – to przede wszystkim – mówi Jarosław Bednarek. Na przykład wspomniany „Blutbuch”. Rarytas wśród archiwaliów.

– Najdawniejsze zapisy w tej księdze pochodzą z 1339 roku! Nie była jeszcze nigdy pokazywana szerszej publiczności – mówią archiwiści. – Odkryliśmy ją w naszych zbiorach stosunkowo niedawno. Ciekawostką jest nie tylko to, że ten skarb średniowiecznej historii przez dziesięciolecia leżał w przepastnych magazynach legnickiego archiwum.

Nazwa „Blutbuch” – księga krwi, krwawa księga, pochodzi zapewne nie tylko od koloru drewnianej oprawy księgi, ale także od zapisanych w niej informacji o karach, wymierzonych przez sąd miejski w Legnicy za rozboje, morderstwa, gwałty i kradzieże. A w średniowieczu nie były to zwykle kary lekkie i przyjemne – zaznaczają archiwiści. Wśród pokazywanych rarytasów, należących do legnickiego Archiwum Państwowego, zabraknie pewnego wyjątkowego dokumentu.

– Prowadzona od 1558 roku księga metrykalna z kościoła Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Legnicy jest jedną z najstarszych w Polsce. Niestety, obecnie została wypożyczona na wystawę do Archiwum Państwowego we Wrocławiu – wyjaśniają archiwiści. Wśród pracowników Archiwum Państwowego w Legnicy panuje jednak przekonanie, że wśród zgromadzonych archiwaliów są jeszcze prawdziwe, a dotąd nierozpoznane skarby dla nauki.

– Zasób archiwalny jest bardzo obszerny, liczy w tej chwili prawie 200 tys. obiektów. Skromna liczebnie załoga, zajęta głównie pracą bieżącą, w tym tzw. nadzorem archiwalnym i udostępnianiem zgromadzonego zasobu, zwyczajnie nie ma czasu na badanie kolejnych manuskryptów. Stąd przekonanie, że takie skarby jak „Blutbuch” gdzieś tam jeszcze są – mówi Edyta Łaborewicz, kierownik legnickiej placówki archiwalnej.

Za rok w Bolesławcu?
Archiwum Państwowe w Jeleniej Górze przygotowało na ten dzień m.in. trzy wystawy: „Dzieje Archiwum w Jeleniej Górze i jego siedziby w latach 1927–2013”, „Pomniki i tablice pamiątkowe Jeleniej Góry” oraz „Ciekawostki z zasobu Archiwum”.

– Ta ostatnia wyeksponuje dokumenty, księgi miejskie, kroniki, ikonografię, kartografię, starodruki i curiosa, które posiadamy w zbiorach – wyjaśnia Iwo Łaborewicz, kierownik jeleniogórskiego oddziału Archiwum Państwowego. Niestety, nie będzie można zaprosić niedzielnych gości do Archiwum Państwowego w Lubaniu. Archiwum w swojej obecnej siedzibie nie ma sali wystawowej ani warunków do przyjęcia zwiedzających i pokazania swoich bezcennych zbiorów.

Dobra wiadomość jest taka, że lada dzień spodziewane jest rozpoczęcie prac remontowych i adaptacyjnych w Bolesławcu, gdzie wkrótce będzie przeniesione lubańskie archiwum. Prawdopodobnie za rok kolejny dzień otwarty archiwów będzie można spędzić w Archiwum Państwowym we Wrocławiu Oddział w Bolesławcu.

Sto lat przede mną
Archiwa dolnośląskie miały tylko dwa tygodnie, żeby przygotować się do dnia otwartego. Czasu było mało, ale – jeśli ktoś zdecyduje się wybrać w niedzielę do jednego z nich – to okaże się, że archiwiści dobrze go wykorzystali.

– Mam nadzieję, że to, co zobaczą nasi goście, skłoni ich do powrotu do nas pod innym pretekstem niż dni otwarte – mówi Edyta Łaborewicz. – Zawsze jesteśmy gotowi pomóc historykom, regionalistom czy zwykłym ludziom, chcącym znaleźć ważny dla siebie dokument – zapewnia. Dlatego kto będzie miał ochotę i odrobinę szczęścia, może np. poszukać osoby, która urodziła się dokładnie sto lat przed urodzinami poszukiwacza, w tej samej co on miejscowości. Takie zabawy z historią są coraz bardziej popularne np. wśród nauczycieli i regionalistów.