Życie w notesie

Piotr Sacha

GN 36/2013 |

publikacja 05.09.2013 00:15

Gdy bohater wchodzi na strych, czujemy zapach starego drewna. Kartkuje notes, słyszymy szelest papieru. Wiesław Myśliwski działa na zmysły.

Od ukazania się „Traktatu o łuskaniu fasoli” minęło 7 lat. Patrząc na rytm, w jakim publikują dziś autorzy powieści, można powiedzieć, że na kolejne dzieło Wiesław Myśliwski kazał czekać dosyć długo. Tyle że dawniej jego pisarskie pauzy były jeszcze dłuższe. Na „Ostatnie rozdanie” (ukazuje się 12 września) czekałem więc z niecierpliwością dziecka. Drżałem o to, czy autor dorówna swoim wcześniejszym prozatorskim arcydziełom, czy znów dam się uwieść złudzeniu, że ta literacka fikcja to najprawdziwsza prawda. I jeszcze, czy w „Ostatnim rozdaniu” 81-letni pisarz napisał swoje

ostatnie zdanie?

Metoda na wydanie „Kompendium wiedzy o człowieku”: pociąć powieści Myśliwskiego, a z wyjętych zdań zlepić tom z sentencjami do długiego rozmyślania. Zadanie raczej proste, ponieważ w każdej jego książce aż kipi od genialnych myśli. Nie inaczej jest w „Ostatnim rozdaniu”. „Aby być sobą, trzeba być kimś, to znaczy wiedzieć, kim się jest. A jak możemy to ustalić, zagubieni wśród ciągle zmieniających się wyobrażeń siebie?” – zastanawia się bohater. I wciąga czytelnika w nurt swojej opowieści. Ale od początku. Pierwsze zdanie powieści brzmi: „Zacząłem naturalnie od litery A”. Ostatnie właściwie nie pada. To dlatego, że autor opatrzył kończący książkę rozdział dopiskiem – „niedokończony”. Historię opowiada mężczyzna znajdujący się „w sytuacji nadchodzącej starości”. Nie wymienia swojego imienia i nazwiska. Zdradza tylko, że Damian to nie jego imię. Za to wymienia nazwiska innych. Zagląda do swoich notatek z adresami i numerami telefonów – do wysłużonego, opasanego gumą notesu. Ma zamiar przepisać go, uporządkować, może wykreślić niektórych znajomych. Zauważa jednak, że notes staje się obrazem jego życia, pełnego przypadkowości i nieprzystających do siebie zdarzeń. A zajęcie, jakiego się podjął, jest swego rodzaju udręką dla pamięci. Trudno tu nie ulec skojarzeniu z „Kartoteką” Tadeusza Różewicza. Mężczyzna często zmienia miejsca zamieszkania i zawody. Porzuca Akademię Sztuk Pięknych, aby uczyć się krawiectwa. A i z tego rezygnuje, by na krótko zostać masarzem, a potem boyem hotelowym, handlarzem, nauczycielem, pokerzystą czy biznesmenem. Nie potrafi przywiązać się ani do miejsca, ani do ludzi. Ucieka przed odpowiedzialnością. W porwanych wspomnieniach skacze w czasie bez zachowania chronologii. Ale przecież do takiego sposobu narracji Myśliwski nas już przyzwyczaił. Odchodzi epoka – można westchnąć, czytając „Ostatnie rozdanie”. Wyraźnym symbolem mijającego czasu jest właśnie notes. Pismo odręczne, informacja zapisana na papierze znikają w cieniu podpisów elektronicznych i Facebooka. Ale zmienia się coś więcej. Od czasu „Kamienia na kamieniu” (1983) czy nawet „Widnokręgu” (1996) świat jeszcze mocniej przyspieszył. Pisarz na skórze swojego narratora sprawdza kondycję współczesnego człowieka, spychającego poczucie odpowiedzialności, wątpiącego w stałość, również w Boga. Oprócz wytartego notesu jedyną stałą w zmiennym życiu bohatera jest Maria, miłość z lat młodości. Przed tym uczuciem również ucieka. Ale Maria pisze listy. Regularnie. Od liceum aż do starości. On nigdy nie odpisuje. W tym obrazie tkwi analogia do „Szelmostw niegrzecznej dziewczynki” Mario Vargasa Llosy. Z tą różnicą, że w książce peruwiańskiego noblisty kobieta zjawia się i znika w życiu Ricarda, gdy to on liczy na nierozerwalny związek. Bohaterowie w powieściach Myśliwskiego pragną, by ktoś ich wysłuchał. Z tego pragnienia rodzi się opowieść o całym życiu. Opowieść dygresyjna, ale hipnotyzująca czytelnika. – Moje doświadczenie pisarskie zawdzięczam najbardziej mojemu kontaktowi z językiem w kulturze chłopskiej, której już nie ma, a która uformowała jeszcze mój pierwszy świat – odniósł się pisarz do swojego stylu przypominającego żywą mowę, gdy odbierał doktorat honoris causa Uniwersytetu Opolskiego. Nikt zresztą tak celnie jak on nie opisał schyłku tradycyjnego świata polskiej wsi. Gdy Wiesław Myśliwski łapie do głowy nowy pomysł, a później do ręki ołówek, zaczyna się

niekończąca się korekta.

Jako powieściopisarz debiutował dopiero w wieku 35 lat. Pierwsza powieść „Nagi sad” otrzymała bardzo przychylną recenzję Juliana Przybosia. A później prozaik otrzymał od poety jeszcze radę: „Panie Wiesławie, pisarz, kiedy podejmuje zamiar napisania książki, powinien się zastanowić, czy na tę jego książkę warto będzie ściąć sosnę”. Tę radę autor późniejszego „Pałacu” wziął sobie mocno do serca. Rok temu, odbierając kolejny doktorat honoris causa, tym razem Uniwersytetu Rzeszowskiego, powiedział: – Mimo że niewiele napisałem, czasem wydaje mi się, że za dużo. Ideałem byłoby napisać jedną książkę i zawrzeć w niej wszystko, na co człowieka stać. Pisze więc uważnie. W swoim mieszkaniu w Warszawie siada przy niedużym dębowym stoliku z ołówkiem i białą kartką. Tekst poprawia w nieskończoność. Ale nie skreśla zdań, lecz wymazuje je gumką. Gdy powieść wydaje się ukończona, zaczyna od początku z długopisem w dłoni. Szlifuje kolejne frazy. Nieraz całe fragmenty pisze na nowo. Nie używa komputera ani maszyny do pisania. W domu nie ma nawet internetu. Choć jest autorem jedynie sześciu powieści i czterech dramatów, to wystarczy, by uznać go za najwybitniejszego żyjącego prozaika w kraju.

W piętrach

powieści czytelnik, prędzej czy później, odnajduje własną historię. A gawęda o losie jednego człowieka staje się opowieścią o nas wszystkich. Na takim uniwersalizmie polega fenomen pisarza. Myśliwski w swoich książkach jest antropologiem, filozofem, psychologiem społecznym, socjologiem. A jego utwory to traktaty o pamięci, tożsamości, przeznaczeniu czy mocy wyobraźni. Ale tak naprawdę to jeden wielki traktat o człowieku. Interesuje go zawsze pojedynczy los – nie zbiorowość, osoba – nie świat. W końcu „może to świat jest przypisany do każdego ludzkiego życia, nie człowiek do świata”, jak powie bohater „Ostatniego rozdania”. Jedna z piękniejszych scen ostatniej książki rozgrywa się na strychu i w ogrodzie zarazem. On, starszy mężczyzna, z czułością patrzy przez okno na siebie, chłopca leżącego obok kwitnącej gruszy. Wręcz z ojcowską tęsknotą. „Czy można wyobrazić sobie bliższą bliskość niż syn i ojciec w jednej osobie?” – zastanawia się. Plastyczna wizja, jakby zawieszona między ziemią a niebem. Choć nadrealna, prawdziwa, czytana wszystkimi zmysłami. Mądra i piękna. Taka jak cała twórczość Wiesława Myśliwskiego.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.