Cud nieustanny

Edward Kabiesz

GN 47/2013 |

publikacja 21.11.2013 00:15

„Największy z cudów” to pierwsza w historii kina próba zmierzenia się na ekranie z tajemnicą Eucharystii.

Pablo José Barroso, producent „Największego z cudów”, Radosław Pazura, Maciej Musiał, Agnieszka Więdłocha i Jan Pospieszalski w czasie spotkania po premierowym pokazie w rzeszowskim Multikinie zdjęcia FT Films Pablo José Barroso, producent „Największego z cudów”, Radosław Pazura, Maciej Musiał, Agnieszka Więdłocha i Jan Pospieszalski w czasie spotkania po premierowym pokazie w rzeszowskim Multikinie

Próba tym bardziej oryginalna, że jej autorzy postanowili tajemnicę Mszy przedstawić w filmie animowanym 3D. – Czasami nie myślimy o rzeczach, których nie możemy zobaczyć. „Największy z cudów” przedstawia to, co niewidzialne i cudowne w każdej Mszy św. To historia głęboko osadzona w nauczaniu Kościoła katolickiego – wyjaśnia ideę przedsięwzięcia Pablo José Barroso, producent filmu. Barroso koncentruje się przede wszystkim na tematach religijnych, doceniając znaczenie kina jako narzędzia świadectwa i apostolatu. W 2006 r. wyprodukował popularną w Meksyku „Matkę Bożą z Guadalupe”, dostępną obecnie w Polsce na płytach DVD. Animacja o Mszy św. powstała w 2011 roku, na rok przed jego „Cristiadą”. Polska premiera odbyła się w Rzeszowie i miała bardzo uroczysty charakter. Prócz producenta wzięli w niej udział polscy aktorzy dubbingujący. Jednym z nich był Radosław Pazura. – Cuda w naszym życiu się dzieją, a takim cudem, który dzieje się miliony razy na całym świecie, jest Msza św. I to jest rzeczywiście jeden z największych, jeżeli nie największy z cudów – mówił aktor o filmie. – On jest niezależnie od tego, czy sobie z tego zdajemy sprawę, czy też nie. Po prostu jest. Nie wahałem się, by wziąć udział w tym filmie i podłożyć głos Jezusa, przemawiającego przez kapłanów. Sam od jakiegoś czasu oddałem swoją „karierę” w ręce Pana Boga. Uważam, że telefon z tą propozycją był Jego działaniem.

Bohaterowie na krawędzi

Ośrodkiem, wokół którego toczy się akcja, jest Msza święta. Właśnie w kościele, na kilka chwil przed jej rozpoczęciem, krzyżują się ścieżki głównych bohaterów filmu. To, że znaleźli się akurat w tym kościele i na tej samej Mszy nie było przypadkiem. Troje bohaterów „Największego z cudów” przeżywa kryzys. Nie mogą sobie poradzić z problemami, które wydają im się nierozwiązywalne. – Czasami jest tak, że życie nie pozwala nam widzieć wyraźnie, a wtedy sami się oszukujemy i nie widzimy odpowiedzi, które są tuż przed oczyma – tłumaczy jednej z bohaterek filmu jej Anioł Stróż. A jest nią Monika, młoda wdowa, która robi wszystko, aby utrzymać siebie, syna i dom. Żyje w nieustannym napięciu, a problemy finansowe powodują ogromny stres. Źródłem nieszczęścia tak naprawdę jest śmierć męża, z którą nigdy się nie pogodziła. Monika cierpi z powodu depresji. Depresja uniemożliwia jej dostrzeżenie, że ma dla kogo żyć. Głos Moniki w polskiej wersji filmu podłożyła Agnieszka Więdłocha. Aktorka występuje w serialach, w tym m.in. w „Czasie honoru”. – To film dla wszystkich, tu nie ma przedziału wiekowego. Także dla dzieci i młodzieży. Mówi o wartościach uniwersalnych. Monika samotnie wychowuje syna, jej mąż umarł prawdopodobnie na raka. Musi sobie z tym poradzić. Nie ma czasu dla swojego syna, bardzo dużo pracuje, musi zarabiać pieniądze – odpowiada aktorka na pytanie o koncepcję postaci Moniki. – Monika to współczesna kobieta, która nie ma czasu na zatrzymanie się i refleksję nad tym, co tak naprawdę jest ważne w życiu, dokąd się zmierza. Niesamowite jest to, że film tak wolno się toczy. To nie jest montaż teledyskowy, dzięki czemu możemy się zastanowić nad sprawami rozgrywającymi się na ekranie. To wielka wartość tego dzieła. Agnieszkę Więdłochę zaciekawił fakt, że jest to film stricte katolicki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.