Wiedzieli, że jestem Żydem

GN 03/2014 |

publikacja 16.01.2014 00:15

Z Yoramem Fridmanem, którego wspomnienia stały się podstawą scenariusza filmu „Biegnij, chłopcze, biegnij” 
rozmawia 
Edward Kabiesz


Yoram Fridman odwiedził Polskę trzy razy. Mimo zaproszeń nie jeździ z wycieczkami
izraelskiej młodzieży,
która corocznie przyjeżdża do Polski i przez 7 dni odwiedza wyłącznie obozy koncentracyjne jakub szymczuk /gn Yoram Fridman odwiedził Polskę trzy razy. Mimo zaproszeń nie jeździ z wycieczkami
izraelskiej młodzieży,
która corocznie przyjeżdża do Polski i przez 7 dni odwiedza wyłącznie obozy koncentracyjne

Edward Kabiesz: Urodził się Pan i mieszkał przed wojną w Błoniu. Czy spotykał się Pan tam z przejawami antysemityzmu? 


Yoram Fridman: Nie pamiętam. Miałem wtedy pięć czy sześć lat. Bawiłem się z polskimi dziećmi. 


Czy brał Pan udział w pracy nad filmem?


Najpierw była książka Orleva, który oparł ją na moich wspomnieniach. W Izraelu ukazała się w 2001 roku. Stała się bestsellerem, miała później jeszcze kilka wydań. Szybko ją przetłumaczono, do tej pory chyba na 14 języków. No i teraz w końcu wyszła w Polsce. Dlaczego tak późno? Nie wiem. Pepe Danquart, reżyser, wraz z ekipą gościli dwa razy u mnie w domu. Długo rozmawialiśmy, a w ubiegłym roku zaprosili mnie na plan filmu do Niemiec. Pojechałem tam z żoną i córką. Byłem świadkiem realizacji różnych scen. Wczoraj widziałem ten film dwa razy. Przed obiadem i wieczorem. Wieczorem odebrałem go inaczej. O wiele lepiej niż rano. Myślę, że Pepe zrobił dobrą robotę. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.