publikacja 23.01.2014 00:15
Leszek Długosz wraca do Piwnicy pod Baranami. Tej, której już dawno nie ma.
DAMIAN KLAMKA /east news
Leszek Długosz jest trochę aktorem (zagrał w kilku filmach), bardziej muzykiem, pianistą, poetą, pisze felietony, prowadził też autorski program w radiu. Dużo podróżuje i koncertuje za granicą
Kiedy poszła fama, że słynny krakowski bard i poeta pisze książkę o Piwnicy, wielu sądziło, że będzie to coś w rodzaju akcji odwetowej. Przecież całkiem niedawno, bo w 2007 roku, legendarny krakowski kabaret rozesłał oficjalny list, opatrzony stosownymi pieczęciami, w którym odciął się od Długosza. Powodem była jego decyzja o kandydowaniu do Senatu, o zgrozo, z list Prawa i Sprawiedliwości. A to zdecydowanie nie były piwniczne klimaty. Wielu dawnych znajomych (z Krystyną Zachwatowicz na czele) zerwało z Długoszem kontakt już wcześniej, po publikacji książki „Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentach SB” Jolanty Drużyńskiej i Stanisława M. Jankowskiego. Bo nie podzielał oburzenia… że taka książka w ogóle powstała. I nie odpowiadała mu spontaniczna, zbiorowa abolicja udzielona także w imieniu tych, którzy nie dożyli otwarcia teczek, a niemało złego od konfidentów oraz ich mocodawców doświadczyli.
Książka jak spektakl
Środowiskowy ostracyzm nie jest czymś przyjemnym. Zwłaszcza w takim mieście jak Kraków. Ale Leszek Długosz nie odreagował. Przeciwnie. Wzniósł się ponad, błysnął ironią, sypnął anegdotą, przywołał tamten klimat, przypomniał ludzi, którzy odeszli. Nie napisał książki rozliczeniowej, nie zdecydował się na skandalizujący wywiad rzekę (choć pewnie wielu kusiło), nie poszedł w publicystykę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.