Broadway na karnawał

Hanna Karolak

publikacja 23.02.2014 06:00

Jest to kolejny teatr, którego kierownictwo oddaje berło młodym. I spisują się świetnie.

 Dynamiczne wykonanie jednego z musicalowych hitów według Jakuba Wociala, jednocześnie reżysera „MusicaLove” Andrzej Karolak Dynamiczne wykonanie jednego z musicalowych hitów według Jakuba Wociala, jednocześnie reżysera „MusicaLove”

Wszystko wskazuje na to, że słowo „karnawał” zniknie na tyle z powszechnego obiegu, że młodzieży będzie trzeba tłumaczyć jego znaczenie. A przecież pamiętam, że nie tak dawno moi rodzice przyjeżdżali do Warszawy na wielkie karnawałowe bale i zabierali mnie ze sobą. A dziś?

Taki karnawałowy wieczór oferuje nam Teatr Rampa, proponując musical „MusicaLove”. Jest to kolejny teatr, którego kierownictwo oddaje berło młodym. I spisują się świetnie.

Pomysł zadziwiająco prosty. Podobnie jak scenariusz, choć trudno o takim mówić. Spoiwem spektaklu są bowiem muzyczne hity najbardziej znanych musicali świata, a tematem owych przebojów odwiecznie opiewana miłość.

Miłość spełniona i miłość nieszczęśliwa. Euforia rodzącego się uczucia i rozpacz, gdy się kończy. A owe szlagiery – partie Evy Peron z „Evity”, Marii z „West Side Story”, Normy Desmond z „Bulwaru Zachodzącego Słońca” – śpiewają bez kompleksów wykształcone wokalistki, choć nie do końca znane szerszej publiczności. Śpiewają porywająco i dynamicznie przeboje Andrew Lloyda Webera, Leonarda Bernsteina, Eltona Johna.

Reżyser (a jednocześnie wokalista) Jakub Wocial, kierownik muzyczny Tomasz Filipczak, zespół tancerzy i piosenkarzy przeżywają swój sukces, ciesząc się jak dzieci. Powodzenie spektaklu przeszło ich oczekiwania.

Przestrzegam jednak publiczność, by wybierała dalsze rzędy. Ogłuszająca muzyka – sprawa zapewne nieokiełznanego temperamentu wykonawców – to jedyne zastrzeżenie, jakie mam. Przydałyby się chwile „wytchnienia”, intymności, bo przecież miłość bywa też wyrażana szeptem.