Pan od Małego Księcia

Szymon Babuchowski

GN 30/2014 |

publikacja 24.07.2014 00:15

Uniwersalna opowieść o dorastaniu do prawdziwej miłości? A może po prostu autobiografia? „Małego Księcia” można czytać także przez pryzmat życia jego autora.

Antoine de Saint-Exupéry ze swoją żoną Consuelo Suncín Sandoval de Gómez w Chamonix we Francji w 1934 roku ROGER VIOLLET /EATS NEWS Antoine de Saint-Exupéry ze swoją żoną Consuelo Suncín Sandoval de Gómez w Chamonix we Francji w 1934 roku

Pierwszego wieczoru zasnąłem na piasku, o tysiąc mil od terenów zamieszkanych. Byłem bardziej osamotniony niż rozbitek na tratwie pośrodku oceanu. Toteż proszę sobie wyobrazić moje zdziwienie, gdy o świcie obudził mnie czyjś głosik. Posłyszałem:

– Proszę cię, narysuj mi baranka.

Prawdziwa róża

Niewiele jest na świecie osób czytających książki, które nie potrafiłyby wskazać źródła powyższego cytatu. „Małego Księcia” znają prawie wszyscy. Przetłumaczono go na ponad 270 języków i dialektów, a sprzedano w ponad 140 milionach egzemplarzy. Ujęty w przystępną formę baśni, czytanej zarówno przez dorosłych, jak i przez dzieci, stał się uniwersalną opowieścią o przyjaźni, odpowiedzialności i dorastaniu do prawdziwej miłości.

Mało kto jednak uświadamia sobie, że ta uniwersalna historia nie powstałaby, gdyby nie osobiste przeżycia i rozterki jej autora. Pilot, który przymusowo wylądował na Saharze, i spotkany przez niego Mały Książę to tak naprawdę jedna i ta sama osoba. Antoine de Saint-Exupéry w swojej najsłynniejszej książce prowadzi dialog z samym sobą. Pod postacią róży, od której uciekł i za którą tęsknił Mały Książę, kryje się zaś żona francuskiego literata.

Jego związek z salwadorską pisarką Consuelo Suncín Sandoval de Gómez był niezwykle burzliwy. Ciągłe poszukiwanie przygód przez de Saint-Exupéry’ego wiązało się z niezliczonymi romansami. Nieco światła na te wydarzenia rzucają wydane po latach wspomnienia jego żony, zatytułowane „Pamiętnik róży”, choć wielu krytyków zwraca uwagę, że opisując niewierności męża, Consuelo dyskretnie przemilcza własne przewinienia. Tak czy inaczej, mimo wszystkich zdrad i rozstań, „Pamiętnik róży” pozostaje przede wszystkim świadectwem miłości, która każe małżonkom nieustannie do siebie wracać.

Poznali się w 1930 r. w Buenos Aires. Ona zdążyła wcześniej w ciągu kilku lat poślubić i pochować dwóch mężów – oficera i dyplomatę. On od zawsze latał. Jako dwunastolatek przerobił nawet swój rower, dodając mu skrzydła. W wieku 21 lat uzyskał kwalifikacje pilota cywilnego, a rok później wojskowego, jednak wskutek wypadku został przeniesiony do rezerwy. Odtąd trudnił się przewożeniem poczty lotniczej między Francją a Afryką. Latał najpierw na trasie Tuluza–Casablanca–Dakar, aż w końcu został dyrektorem oddziału Latecoere Aeroposta Argentina.

Światełko na planecie ludzi

Już przy pierwszym spotkaniu postanowił pokazać swojej przyszłej wybrance Rio de la Plata z wysokości chmur, a w czasie tego lotu poprosił, by wyszła za niego za mąż. Nie od razu się zgodziła, ale po kilku podejściach ustalili bliską datę ślubu. Później to on zaczął się wahać – odkładał uroczystość, oczekując na przyjazd matki, z którą był silnie, może nawet nazbyt silnie, związany emocjonalnie. Ostatecznie Antoine i Consuelo pobrali się we Francji w kwietniu 1931 roku.

Antoine był człowiekiem o niezwykłym wręcz uroku osobistym, nic więc dziwnego, że wokół niego zawsze gromadziły się tłumy wielbicielek. Nieraz zresztą pisarz ulegał pokusom z tym związanym. A jednak jego bohaterowie bardzo często są ludźmi samotnymi, tęskniącymi za prawdziwą relacją z drugim człowiekiem. W książce „Ziemia, planeta ludzi” pojedyncze światełko, dostrzegane przez pilota z samolotu, staje się dla bohatera znakiem wspólnoty z innymi ludźmi. Choć okazuje się to iluzją, to jednak cały utwór można potraktować jako moralitet wyrażający potrzebę ludzkiej solidarności.

De Saint-Exupéry często odwoływał się w swoich książkach do doświadczeń, które zdobył jako pilot. Powracający w jego utworach motyw przymusowego lądowania na pustyni również odnosi się do autentycznego wydarzenia. W 1935 r. pisarz podjął próbę rekordowego przelotu na trasie Paryż–Sajgon, ale jego samolot rozbił się na Pustyni Libijskiej. Można się domyślać, że ten fakt był jednym z kluczowych dla jego biografii. Jednak mniejsze lub większe wypadki lotnicze prześladowały go niemal przez całe życie. W styczniu 1938 r. próba przelotu na trasie Nowy Jork–Ziemia Ognista skończyła się obrażeniami, których skutkiem był trwały niedowład lewego ramienia.
 

Za młody, by kochać

Nic jednak nie mogło odwieść go od latania. Również w czasie wojny, jako kapitan lotnictwa, brał udział w walkach francuskiego dywizjonu rozpoznawczego GR II/33. Po zajęciu Francji przez Niemcy został wraz ze swoją eskadrą ewakuowany do Algieru. Po demobilizacji powrócił do ojczyzny, ale wkrótce przedostał się stamtąd przez Portugalię do USA.

Przez dwa i pół roku emigracji zajmował się głównie pisaniem. To właśnie wtedy stworzył „Pilota wojennego”, „List do zakładnika” i swoje najbardziej znane dzieło – „Małego Księcia”. Pomysł tej ostatniej książki powstał, gdy pisarz przebywał w szpitalu w Los Angeles. Przeżywał wówczas rozterki związane z opuszczeniem ojczyzny, rozstaniem z matką i – przede wszystkim – z Consuelo. Czytywał w tym czasie utwory Andersena, co mogło mieć wpływ na baśniową szatę powstającej opowieści.

Ukończył „Małego Księcia” dopiero, gdy Consuelo przyjechała do niego z Francji. Pisarz rozszerzył wówczas wątek róży. W jego listach do żony można odnaleźć te same wyrzuty sumienia, które trawiły małego bohatera. „Nie potrafiłem jej zrozumieć. Powinienem sądzić ją według czynów, a nie słów. Czarowała mnie pięknem i zapachem. Nie powinienem nigdy od niej uciec. Powinienem odnaleźć w niej czułość pod pokrywką małych przebiegłostek. Kwiaty mają w sobie tyle sprzeczności. Lecz byłem za młody, aby umieć ją kochać” – mówił Mały Książę. „Ale ja chyba nie zawsze wiedziałem, jak troszczyć się o Ciebie” – czytamy w korespondencji de Saint-Exupéry’ego.
 

Płaszcz z wieczności

Zamieszkali nieopodal Nowego Jorku, w domu nazywanym Domem Małego Księcia. Mógłby wieść w nim spokojny żywot, poświęcić się pisaniu. Ale zamiast tego wycinał z papieru małe samolociki, marząc tylko o jednym: by połączyć się ze swoją eskadrą i walczyć. Nie było to łatwe – wiek pilotów wojskowych nie mógł przekraczać 35 lat, a on miał wtedy 43. Wykorzystał jednak wszelkie możliwości i wpływy. I udało się. „Nie płacz, pięknie jest poznać nieznane. Jadę na wojnę za mój kraj. Nie patrz mi w oczy, bo płaczę z radości, że spełnię swój obowiązek, i ze smutku, że ty płaczesz. Dziękowałbym niemal niebu, że mam skarb do porzucenia: mój dom, moje książki, mego psa. Ty mi je zachowasz” – pocieszał wówczas Consuelo. Jak Mały Książę miał już więcej nie zobaczyć swojej róży.

Została po nim jeszcze jedna książka, niedokończona „Twierdza”, którą uważał za dzieło swojego życia. To suma doświadczeń pisarza, zawierająca jego przemyślenia na temat relacji człowieka z samym sobą, społeczeństwem i Bogiem. Człowiek, zdaniem Exupéry’ego, jest powołany do wielkości, ale może stać się w pełni sobą i wzrastać dopiero wtedy, gdy zrezygnuje z łatwego szczęścia, które proponuje mu świat. Pisarz doskonale zdawał sobie sprawę, że nie zawsze ten ideał wypełniał. Stopniowo jednak do niego dojrzewał.

W ostatni lot wyruszył 31 lipca 1944 r. o godz. 8.45 rano. Jego misją było fotografowanie niemieckich wojsk koło Lyonu. Samolot F5B-Lightning, którym leciał, zniknął w tajemniczych okolicznościach, najprawdopodobniej zestrzelony przez Niemców. Szczątki maszyny, znalezione w Morzu Śródziemnym niedaleko Marsylii, zidentyfikowano dopiero 60 lat później dzięki numerom seryjnym.

„Ach, jak nasze małe kłótnie wydawały mi się teraz próżne! – żegnała go w swym pamiętniku Consuelo. – Jak ci to powiedzieć: czułam, że to ja cię osłaniam, zamkniętego w kruchym statku, choć eskortowanym przez inne statki. Bo wiedziałam, kochanie moje, że dopłyniesz do dobrego portu, i pamiętałam o sekrecie szeptanym mi do ucha, kiedy płakałam rzewnymi łzami: »Uczyń mi płaszcz z twej miłości, Consuelo, moja Pimprenelle, a nie dotknie mnie żadna kula«. Oto ten płaszcz, mój drogi. Niech spowija cię wieczność”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.