Doktor duszy

Hanna Karolak

publikacja 01.09.2014 06:00

Czy naprawdę tak bardzo różnimy się od bohaterek „Trzech sióstr”?

Doktor duszy Andrzej Karolak /Foto Gość Przy filiżance herbaty bohaterki zapominają o swoich niespełnionych tęsknotach

Tak jak one tęsknimy za lepszym życiem. Myślimy, że szczęście może da inna praca, zawód, part­ner, miejsce zamieszkania. Karmi­my się złudzeniem, że lepsze życie czeka „za miedzą”. A tak naprawdę pustka jest w nas i nie umiemy ni­czym jej wypełnić. Uciekają dni, młodzieńcze marzenia, ideały. Dlaczego?

Czechow stawia pytania, ale nie udziela odpowiedzi. Dok­tor medycyny, ale przede wszyst­kim doktor duszy. Nic dziwnego, że wracamy do jego sztuk, do bo­haterów mając niekiedy ambicje, by pokazać ich inaczej. Tak jak w przypadku Małgorzaty Bogajewskiej, która mówi wprost: -„Trzy siostry” dzieją się tu i teraz. Wszystko, co wiedzieliśmy o życiu, okazuje się nieprzydatne, wszyst­ko trzeba tworzyć na nowo, społe­czeństwo, zasady, rodzinę, miłość.

Ale co może stanowić ten bu­dulec? Z czego zbudujemy nowy świat? Z tego, co się w nas rozsy­pało? Jesteśmy naiwni i słabi, re­cytujemy prawdy, których sen­su nie rozumiemy.

Najmłodsza z sióstr, Irina, jest marzycielką i wierzy, że wystarczy kochać ży­cie i pracować. Ale praca, którą znajduje, wydaje się jej jałowa, mężczyźni, którzy ofiarowują miłość, nie wzbudzają wzajem­ności. Co pozostaje? Kompromis i gorycz.

Dojrzała Olga zagłusza pracą kompleksy i niespełnienie. Romantyczna Masza po płomien­nej miłości do wypalonego Wierszynina (Adam Ferency) wraca rozbita do prozy życia.

Co ma być mostem, który reżyserka przerzuca między nami? Mikrofon, z którym Irina nie rozstaje się w nadziei, że świat dzięki jej pio­senkom stanie się barwniejszy? To trochę za mało, by uwierzyć, że to my znajdujemy się na scenie ze swoimi tęsknotami. Brat An­drzej dawno porzucił marzenia o karierze naukowej, jak niejeden dziś młody człowiek uciekający do Irlandii. – Jak więc odnaleźć wiarę roztrwonioną w próżnych mirażach? – pyta Czechow.