Znalezisko pod sklepieniem

Agnieszka Małecka

publikacja 11.12.2014 06:00

W bazylice w Pułtusku 20 lat temu odkryto, że pod wieloma warstwami tynku świątynia od 300 lat skrywa imponującej wielkości polichromię renesansową.

 Wnętrze bazyliki pułtuskiej, przebudowanej na styl renesansowy przez Jana Baptystę Wenecjanina Henryk Mazurek Wnętrze bazyliki pułtuskiej, przebudowanej na styl renesansowy przez Jana Baptystę Wenecjanina

Jak oceniał wówczas prof. Stanisław Stawicki, konsultant konserwatorów wykonujących prace w bazylice, polichromia odsłonięta na jej sklepieniu to jedna z najwcześniejszych i największa tego typu dekoracja malarska w Polsce. Jej powierzchnia całkowita, wraz z fryzem po stronie północnej i południowej kościoła, wynosi ponad 1000 mkw. Co właściwie widzimy, patrząc w górę na kolebkowe sklepienie bazyliki, od którego wzięła się nazwa – „sklepienie pułtuskie”?

Pokrywa go, niczym regularną siatką, architektoniczna dekoracja, utworzona z cegieł wysuniętych poniżej płaszczyzny. Powstały w ten sposób regularne rzędy trzech typów pól o kształtach: kolistym i cebulastym. Trzeci, mniej regularny, jest wypadkową tych dwóch kształtów.

Odkryta przed 20 laty polichromia wypełnia zarówno owe płaszczyzny, jak i konchę w apsydzie bazyliki; malowidła znajdują się także w arkadowych wnękach – niszach. „Dekoracja malarska na sklepieniu – pisał prof. Stawicki w artykule poświęconym polichromii pułtuskiej, w 10 lat po odkryciu – ma roślinno-ornamentalny charakter i składa się z 360 różnych stylizowanych bukietów, z których blisko 10 proc. zostało całkowicie zrekonstruowanych na nowo wykonanym podłożu wyrównującym (…)”.

Na sklepieniu bazyliki odszukamy także głowy – popiersia kobiece i męskie, niektóre w ujęciu groteskowym. Tych przedstawień naliczono ponad 100. Więcej treści odczyta uważny obserwator, przyglądając się niszom i arkadom, które tworzą dwa pasy wzdłuż świątyni. Tu także w niektórych postaciach widoczny jest rys groteski, np. w przedstawieniu diabła, trzymającego cyrograf.

Renesansowe malowidła przedstawiają sceny biblijne, postaci świętych, niektóre są nawet opatrzone podpisem. Czy moment odkrycia polichromii – rok 1994 – wyznacza nowy etap w historii tej świątyni?

– Gdybyśmy używali pojęcia „epoka”, tak jak używa się go w historii literatury, to tak. Oczywiście, historia bazyliki nie rozpoczyna się w tamtym momencie, ale dziś nasza świątynia odsłania wszystkie swoje atuty, całe swoje piękno. Trzeba pamiętać, że wtedy gdy powstała polichromia, nie było jeszcze ołtarzy. A gdy wstawiono ołtarze, to polichromia była zamalowana – mówi ks. kan. Wiesław Kosek, proboszcz parafii św. Mateusza w Pułtusku, której sercem jest bazylika.

– Polichromia jest świadectwem renesansowego ducha, który pokazuje wielkość Boga w wykwintnych rozetach, kwiatach, pięknie ludzkiego ciała. On jest ich Autorem. Bohaterowie biblijni, a także świeckie sceny alegoryczne pełnią rolę religijnych edukatorów – mówi ks. Wiesław Kosek.

Polichromia w bazylice powstała w drugiej połowie XVI wieku. Ważnym świadectwem jest tu zapis w Acta Episcopalia bp. Andrzeja Noskowskiego z 3 sierpnia 1551 roku – wpis umowy na pomalowanie sklepienia.

Zlecenia podjął się malarz Wojciech z Warszawy. Niedługo pułtuszczanie cieszyli się widokiem pięknej dekoracji, bo już w 1613 r. w mieście wybuchł pożar, który objął też ówczesną kolegiatę. Po usunięciu skutków żywiołu zamalowano polichromię. Odkrycie zapomnianej dekoracji nastąpiło w 1994 r., gdy ks. proboszcz zdecydował o odnowieniu wnętrza świątyni.

Przeprowadzone wówczas badania, zlecone przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Ciechanowie, zmieniły diametralnie zakres robót. Prace badawcze potwierdziły przypuszczenia, że dekoracja się zachowała. Jednak, jak wspomina ks. proboszcz, wtedy jeszcze nie sądzono, że obejmuje ona tak dużą powierzchnię.