Zabrakło ducha

Edward Kabiesz


GN 03/2015 |

publikacja 15.01.2015 00:15

„Exodus: Królowie i bogowie” Ridleya Scotta, który już można oglądać w polskich kinach, to imponujące rozmachem widowisko filmowe. „Noe” Aronofskiego był raczej filmem fantasy, Scott jest bardziej wierny tekstom Starego Testamentu.


Mojżeszem (Christian Bale) wstrząsa okrucieństwo, z jakim traktowani są Żydzi budujący monumentalny posąg faraona imperial-cinepix Mojżeszem (Christian Bale) wstrząsa okrucieństwo, z jakim traktowani są Żydzi budujący monumentalny posąg faraona

Ubiegły rok można nazwać filmowym rokiem biblijnym. Prócz filmów Aronofskiego i Scotta na ekrany kin wszedł również „Syn Boży” Christophera Spencera, jednego z twórców głośnego serialu „Biblia”. W Stanach Zjednoczonych opowieść o Jezusie cieszyła się ogromnym powodzeniem. Wspominam o tym filmie, bo spośród tych trzech produkcji był najbardziej wierny biblijnym przekazom. „Exodus: Królowie i bogowie” Ridleya Scotta co do wierności przekazom biblijnym należy umieścić gdzieś pomiędzy „Noem” a „Synem Bożym”. Autor „Noego” opowieści biblijne potraktował tak, jak kino od chwili swego powstania traktuje tematy zaczerpnięte z antycznych mitologii. Reżyser „Syna Bożego” przenosząc Biblię na ekran, poszedł w dosłowność, rezygnując z jakiegokolwiek osobistego komentarza. Natomiast film Scotta w ogólnych zarysach przedstawia w miarę wiernie przesłanie biblijnej opowieści, traktując jej wątki dosyć swobodnie. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.