Odźwierna u niebios bram

Tomasz Gołąb

publikacja 19.01.2015 06:00

Wita wchodzących do kościoła. – Jakby otwierała wszystkim drzwi Królestwa niebieskiego, pokazując na swojego Syna – mówi o obrazie Matki Bożej ks. Wiesław Kądziela.

Odźwierna u niebios bram Tomasz Gołąb /Foto Gość Obraz Matki Bożej Dobrej Śmieci z kościoła seminaryjnego w Warszawie

Do świątyni karmelitów przy Krakowskim Przedmieściu trafiła 350 lat temu. Najprawdopodobniej obraz stanowił łup z czasów wojen króla Jana Kazimierza na terenach dzisiejszej Ukrainy. Monarcha, skądinąd wielki czciciel Maryi, miał go podarować prefektowi mennicy królewskiej, a ten z kolei swojemu synowi: o. Innocentemu od św. Mikołaja, karmelicie bosemu z powstałego 30 lat wcześniej klasztoru przy Krakowskim Przedmieściu. Otoczony kultem, w 1843 r. został ozdobiony koronami i sukienkami, ale spłonął w ostatnich dniach Powstania Warszawskiego.

Niemcom nie udało się wprawdzie wysadzić kościoła, jednak wzniecony wówczas w szpitalu powstańczym pożar strawił bezcenne dzieło. Na szczęście kilkanaście lat wcześniej ówczesny regens seminarium ks. Henryk Fiatowski zlecił cenionemu konserwatorowi Janowi Rutkowskiemu reperację obrazu, którego topolowa deska została nadszarpnięta przez ząb czasu i korniki. J. Rutkowski skopiował przy okazji twarze i dłonie Matki Bożej i Dzieciątka Jezus na nowej desce, a następnie przeniósł na nią zdobiące wizerunek szaty, korony, srebrne gwiazdy oraz sukno. Przy okazji odkrył co najmniej trzy warstwy przemalowań wizerunku. Zanim obraz ponownie budził zachwyt pierwotnym pięknem – urodą Madonny, pięknem kompozycji i kolorystyki, a także zdobiącym Jej szatę i tło motywem kwiatów i owoców granatu – wizerunek eksponowany był na Zamku Królewskim.

Obraz, który spłonął w 1944 r., próbowano odtworzyć w latach 60. Tę próbę warszawiacy ocenili jednak jako nieudaną, dlatego w 1987 r. ks. Wiesław Kądziela, jako nowy rektor świątyni, postanowił odszukać w archiwach fotografie pierwowzoru. Namalowania kopii podjął się wybitny kopista Marian Paciorek. Podjętą jesienią 1989 r. pracę przerwała choroba serca. Operacja i modlitwa wielu osób pozwoliły artyście dokończyć dzieło. Obraz 3 maja 1990 roku poświęcił bp Kazimierz Romaniuk. W styczniu 1991 roku kard. Józef Glemp wyraził zgodę, by 22. dnia każdego miesiąca w kościele seminaryjnym odprawiana była Msza św. wotywna o Matce Bożej Dobrej Śmierci, której liturgiczne wspomnienie przypada na tenże dzień października.

W 2000 r. kościół został podniesiony do rangi sanktuarium Matki Bożej Dobrej Śmierci. Ksiądz Wiesław Kądziela, który dba o rozwój kultu Matki Bożej Dobrej Śmierci, marzy teraz, by spośród rosnącej liczby czcicieli wizerunku wskrzesić także istniejące tu już kiedyś Bractwo Matki Bożej Dobrej Śmierci. Pokazuje zieloną księgą, której już drugi tom zapisują oni słowami wdzięczności za otrzymane za pośrednictwem Maryi łaski. I wciąż proszą o nowe. Obok wizerunku umieszczono wota: przedwojenne i nowe, świadczące o nieustannym kulcie i miłości wiernych. Liczne inskrypcje wotywne ozdabiają klęczniki przed wizerunkiem. Dotychczasowa kopia obrazu czczona jest w Mrokowie k. Tarczyna.

Matka Boża w kilku innych kopiach oręduje też w kościele Narodzenia NMP w Mińsku Mazowieckim, w kościele bł. Michała Kozala w Lipnie czy w Domu Opieki prowadzonym przez siostry felicjanki w Wiśniewie na terenie diecezji warszawsko-praskiej. Po prawie 25 latach obraz zostanie ozdobiony biskupimi koronami. Uroczystość odbędzie się 22 stycznia o 18.30. Niezwykłość tego wydarzenia podkreśli oprawa muzyczna – wykonanie Mszy Koronacyjnej Wolfganga Amadeusza Mozarta przez orkiestrę, chór i solistów Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina pod dyrekcją ks. Piotra Markisza.

Po remoncie ołtarza Matki Bożej, któremu przywrócono dawne barokowe barwy, obraz wyposażono w zasłonę. Przy dźwięku specjalnie skomponowanych przez ks. Piotra Markisza fanfar uroczyście zakrywa wizerunek każdego wieczora. Autorem zasłony, podobnie jak koron, które zostaną założone na obraz, jest – zgodnie z sugestią ks. prał. Wiesława Kądzieli – znany krakowski artysta plastyk Tadeusz Rybski. – To zwieńczenie nieprzerwanego od  XVII wieku przekonania o wyjątkowej w tym miejscu opiece Matki Bożej, która wskazując na Chrystusa, mówi nam nieustannie, że w życiu i śmierci należymy do Pana – mówi ks. Wiesław Kądziela, autor wielu pieśni kościelnych, w tym do Matki Bożej Dobrej Śmierci.