Most zakochanych, kłódki i…osioł

ks. Stanisław Wróblewski

publikacja 01.03.2015 08:10

Żeby lepiej zrozumieć celebracje liturgiczne najważniejszych dla chrześcijan świąt, warto sięgnąć do... średniowiecza. Jak się okazuje, część zwyczajów związanych z Wielkim Tygodniem ma swoje źródło na Śląsku.

Most zakochanych, kłódki i…osioł Agata Combik Dzisiaj też odbywają się misteria Męki Pańskiej. Na zdjęciu inscenizacja, która miała miejsce w Ziębicach

Niedziela Palmowa bądź Niedziela Męki Pańskiej rozpoczyna obrzędy Wielkiego Tygodnia.

W tradycji Kościoła Jerozolimskiego miała miejsce procesja z palmami i stąd pochodzi jej nazwa. Aczkolwiek na Zachodzie procesja z palmami przypadająca w ten dzień, szczególnie w Rzymie, stała się zwyczajem dopiero na przełomie VII i VIII wieku.

Liturgia Niedzieli Palmowej rozpoczynała się nocą ok. godz. 1 od uderzeń dzwonu tzw. sygnaturki. Godzinę później w chórze katedralnym kanonicy bądź w ich zastępstwie wikariusze odmawiali modlitwy brewiarzowe.

Następnie ok. 7.00 dzwoniono w dzwon na procesję do kościoła klasztornego kanoników regularnych św. Augustyna na „Piasku”, gdzie odbywały się obrzędy poświęcenia palm.

Procesja ta zastępowała tradycyjną procesję znaną w średniowieczu jako coniedzielną procesję przed sumą (czyli główną Mszą św.) wokół katedry czy innego kościoła. Aby zatem zachować ryt niedzielnej Służby Bożej, najpierw odbywało się poświęcenie wody i pokropienie wiernych, oraz przypisana modlitwa do Ducha Świętego.

Podczas drogi wykonywano śpiewy gregoriańskie, następnie antyfonę i modlitwę ku czci świętego, pod wezwaniem którego był poświęcony dany kościół.

Gałązki palmowe były zbierane i przenoszone do kościoła kanoników regularnych kilka dni wcześniej. Również przed rozpoczęciem uroczystości przenoszono do kościoła „na Piasku” czerwone szaty liturgiczne dla kanoników i scholii.

Ceremoniom poświęcenia palm według statutów kapituły przewodniczył dziekan, któremu asystowało dwóch prałatów lub kanoników. Często dokonywał tego obrzędu biskup.

Obrzęd poświęcenia był następujący: po przybyciu do kościoła pw. NMP odmawiano modlitwę, następnie czytano fragment z Księgi Wyjścia o mannie z nieba, później wykonywano śpiew międzylekcyjny.

Jeśli chodzi o Ewangelię to niestety nie da się tego jednoznacznie ustalić, gdyż różne księgi zawierają zawsze opis wjazdu do Jerozolimy, ale podają różnych autorów ewangelijnych.

Następnie według własnego uznania celebrans głosił kazanie. Po nim, lub jeśli go nie było, przewodniczący zgromadzenia liturgicznego odmawiał modlitwy. Pontyfikał wrocławski z 1435 roku zawierał 15 modlitw.

Po ich zakończeniu, przy śpiewie antyfon, następowało okadzenie palm i procesja udawała się do katedry.

Procesja ta była udramatyzowana. Wszyscy uczestnicy z palmami w ręku naśladowali dzieci hebrajskie, które witały Jezusa wjeżdżającego na osiołku do Jerozolimy. W różnych diecezjach istniały zwyczaje naśladownictwa tego wydarzenia przez - przykładowo - biskupa bądź innego kapłana siedzącego na osiołku.


Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji:

Nie kłódki i klucze a osioł w wodzie

W diecezji wrocławskiej również istniała podobna tradycja, tyle że zamiast kapłana na ośle umieszczano figurkę Jezusa.

Podczas takiej procesji w 1423 roku, której przewodził nasz biskup Konrad Oleśnicki doszło do poważnego wypadku. Pod naporem dużego ciężaru załamał się most (znany dziś jako most zakochanych z setkami zapiętych kłódek par wyznających sobie miłość i wrzucającymi kluczyk do wody) i wielu ludzi wpadło do wody.

Z zachowanego opisu wynika, że kilka osób niestety utonęło, a osioł z przymocowaną figurką Pana Jezusa rzekomo tylko się wykąpał, nie doznając żadnej krzywdy. Dobrze, że obecny most jest stabilny i solidnie wykonany z metalu ciężar kłódek może unieść.

Ksiądz bity palmami

Między kościołem pw. św. Piotra i św. Pawła a „domem prepozyta” jak podaje Liber Ordinarius z 1563r. znajdowała się „stacja św. Krzyża”, gdzie gromadzono się przed ustawionym i osłoniętym czarnym ornatem krzyżem.

Następnie schola chłopięca intonowała antyfonę, a posługujący rozścielali przed krzyżem swoje szaty, palmy i kwiaty.

Zgromadzeni kapłani adorowali krzyż, klęcząc wokół niego i śpiewając pieśń. W tym czasie odsłaniany był krzyż, a klęczącego celebransa uderzano gałązką palmową, lub przewodniczący liturgii uderzał gałązkami krzyż.

Miało to miejsce przy śpiewie wersetu „Napisano bowiem: uderzę pasterza a rozproszą się owce trzody”, na co kapłan wstając odpowiadał: „Po swoim zmartwychwstaniu poprzedzę was do Galilei”.

Podobny zwyczaj choć o wiele starszy praktykowany był w Krakowie. Otóż jego opis zawiera pochodzący z XIII wieku rytuał katedry krakowskiej.

Skąd ten zwyczaj u nas? Najprawdopodobniej został on przeniesiony do Wrocławia za sprawą świątobliwego biskupa Nankera, który zanim przybył jako biskup do Wrocławia, był zwierzchnikiem diecezji krakowskiej.

Krzyżem przed Krzyżem Zwycięskim

Procesja udawała się dalej, przy wejściu do katedry wykonywano kolejne przypisane śpiewy. W połowie nawy głównej katedry śpiewano znany kantyk Zachariasza (Benedictus). Stanowiło to drugą stację.

W tym miejscu zgodnie z wrocławską tradycją biskup adorował krzyż w postawie leżącej na posadzce wraz ze zgromadzonymi wiernymi.

Cała procesja palmowa kończyła się w prezbiterium katedry po zajęciu swoich miejsc przez duchowieństwo odpowiednią modlitwą.

Po zakończonej procesji następowała Msza Święta będącą Sumą według przepisanego formularza mszalnego. W czasie Eucharystii odczytywano opis Męki Pańskiej według św. Mateusza.

Celebrans natomiast śpiewał prefację o Krzyżu św. Po zakończeniu Mszy kanonicy odśpiewywali godziny mniejsze brewiarza, a po południu dzwoniono na nieszpory.


Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: