Odwołać Jana Klatę

pm

GOSC.PL |

publikacja 09.12.2015 22:09

Twórcy piszą do ministra kultury ws. przyszłości sceny narodowej: czas na zmianę dyrekcji.

Odwołać Jana Klatę W czerwcu 2014 roku kilkaset osób zebrało się, żeby protestować przeciwko akcji "Golgota Picnic - zrób to sam", organizowanej w Teatrze Starym Miłosz Kluba /Foto Gość

Ludzie kultury, dziennikarze, twórcy, pedagodzy podpisali się pod listem do ministra kultury, apelując o odwołanie Jana Klaty z funkcji dyrektora Starego Teatru w Krakowie. Inicjatorem apelu jest artysta fotograf Stanisław Markowski. Jest to kolejna już próba zmiany osoby decydującej o repertuarze sceny narodowej.

Pierwszą podjęli pracownicy teatru, wspierani przez lokalne media. Związki zawodowe zarzucały wówczas J. Klacie "notoryczne łamanie układu zbiorowego’, "wprowadzanie atmosfery terroru i strachu", "traktowanie teatru jak własnego folwarku". Minister nie podjął tematu. Nie skłonił go do tego nawet fakt, że zespół opuścili w ramach protestu tacy aktorzy, jak Anna Polony czy Tadeusz Huk.

Kolejną próbę podjęli w 2014 roku krakowscy radni. Powodem było włączenie Starego Teatru w akcję publicznego czytania sztuki "Golgota Picnic - zrób to sam", zainicjowaną w proteście przeciwko zablokowaniu spektaklu Rodrigo Garcii podczas Malta Festiwal.

Nowa inicjatywa może mieć większe szanse powodzenia. Wiadomo już, że minister kultury zwrócił się do dyrekcji narodowej sceny, by ta przekazała nagrania prawie 40 spektakli wystawianych na deskach teatru za kadencji J. Klaty.

Poniżej pełna treść listu

Szanowny Panie Premierze

Narodowy Stary Teatr  pod kierownictwem Jana Klaty - od paru lat - szokuje kierunkiem swojej działalności. Scena przed laty słynna z wielkich spektakli Konrada Swinarskiego, Jerzego Jarockiego, Andrzeja Wajdy czy Jerzego Grzegorzewskiego, nagradzana za kształtowanie świadomości narodowej, stała się dziś zaprzeczeniem swojej wielkiej tradycji. Świadomość tego faktu jest powszechna w środowisku kulturalnym, choć presja w nim panująca i poprawność polityczna nie wszystkim pozwala o tym mówić otwarcie. Mimo to już kilkakrotnie, w sposób mniej lub bardziej zdecydowany, zgłaszano postulat o odwołanie Jana Klaty z zajmowanego stanowiska. Niestety, nieskutecznie. Nie pomogły apele do ówczesnego ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, który go na to stanowisko powołał.

Dzięki przytomności aktorów i działaniom m.in. p. Stanisława Markowskiego, udało się nie dopuścić do realizacji zdekonstruowanej wersji "Nie-Boskiej komedii", która w myśl założeń serbskiego reżysera, miała być świadectwem antysemityzmu zarówno autora Zygmunta Krasińskiego, jak i twórcy wielkiej realizacji tego dramatu Konrada Swinarskiego. Dyrektor Jan Klata, niezrażony powszechnym oburzeniem na takie praktyki, z całą konsekwencją realizował i nadal realizuje, na narodowej scenie, finansowanej przez podatników - plan niszczenia polskiej tradycji. W swojej polityce programowej konsekwentnie posługuje się prowokacją polityczną i obyczajową. Zorganizował np. skandaliczny, prześmiewczy happening na temat tragedii smoleńskiej, a następnie publiczne czytanie bluźnierczo-obscenicznego tekstu " Golgota Picnic". Tekstu obrażającego uczucia nie tylko katolików, ale całej wspólnoty ludzkiej doświadczanej już w swych dziejach pogardą i przemocą w imię walki z kulturą, stanowiącą  przecież uniwersalne spoiwo cywilizacyjne. To pozbawione jakiejkolwiek wartości artystycznej przedsięwzięcie świadczy dobitnie o kryteriach repertuarowych i realizacyjnych, jakimi posługuje się obecny dyrektor Starego Teatru.

Na scenie znanej dotąd z wspaniałych inscenizacji, często krytycznych wobec tradycji, ale zawsze pozostających z nią w twórczym dialogu, dominuje zły smak i naruszanie godności człowieka. W spektaklach realizowanych za kadencji dyr. Klaty - wbrew jego deklaracjom - nie sposób doszukać się żadnego dialogu z tradycją literacką. Tekst jest zaledwie materiałem służącym do postmodernistycznego ćwiartowania - jak w  spektaklach: "Poczet królów polskich", "Do Damaszku", "Woyzeck". Takie eksperymenty oczywiście może Jan Klata przeprowadzać w swoim prywatnym teatrze - jeśli znajdzie na ten cel prywatne środki. Nie chcemy ograniczać jego wolności twórczej. Nie ma natomiast zgody na wydawanie pieniędzy publicznych na demontaż sceny narodowej, mającej służyć zgoła innym celom.

Przed wielu laty włoski komunista Gramsci nawoływał do odwrócenia marksistowskiej tezy - byt określa świadomość. "Bijcie w kulturę, tradycje i rodzinę, rozwalajcie tradycyjne więzi, a zwycięstwo będzie nasze" - nauczał swoich zwolenników. I to się właśnie dzieje na naszych oczach. Za pieniądze nas wszystkich rujnuje się, pod dyrekcją Jana Klaty - samoświadomość kulturową Polaków, niszczy poziom i rolę aktorstwa, narusza elementarne zasady harmonijnej współpracy zespołu artystycznego z zespołem technicznym.

Walka o obronę wartości w kulturze  jest niezbywalnym prawem narodowej wspólnoty. I w imię tego prawa zwracamy się do Pana, Panie Ministrze, z prośbą o odwołanie Jana Klaty z funkcji dyrektora Narodowego Starego Teatru w Krakowie.

List podpisali: