Pisarka miłości nieodwołalnej


Paweł Milcarek


GN 10/2016 |

publikacja 03.03.2016 00:15

Gertrud von le Fort to jedna z „wielkich dam” literatury katolickiej. Dzisiaj mało kto pamięta jej nazwisko. A szkoda.


Intensywne poszukiwanie drogi duchowej doprowadziło protestantkę Gertrud von le Fort do konwersji na katolicyzm. Z nawróceniem był mocno związany jej literacki debiut, a potem całe jej pisarstwo www.gertrud-von-le-fort-gesellschaft.de Intensywne poszukiwanie drogi duchowej doprowadziło protestantkę Gertrud von le Fort do konwersji na katolicyzm. Z nawróceniem był mocno związany jej literacki debiut, a potem całe jej pisarstwo

Wiek XX był to czas, gdy również w literaturze katolickiej w pierwszym szeregu znalazły się kobiety. Dobitnym dowodem na to była literacka Nagroda Nobla w roku 1928 dla Sigrid Undset, norweskiej konwertytki katolickiej, autorki „Krystyny córki Lav-
ransa”. W Polsce znakomitą ilustracją tego samego zjawiska była wówczas twórczość Zofii Kossak, autorki „Krzyżowców”. 


Nominowana 
do Nobla


Gertrud von le Fort urodziła się w roku 1876 w Minden w Westfalii. Co prawda na jej młodości i umysłowości ogromnie zaważy kilkuletni pobyt we Włoszech przed I wojną światową, ale głębokie zakorzenienie pisarki w wielkiej kulturze niemieckiej jest oczywiste.

Studiowała w Berlinie, Marburgu i Heidelbergu. Intensywne poszukiwanie drogi duchowej doprowadziło ją do odkrycia Kościoła katolickiego i jego dogmatów, a w końcu do konwersji na katolicyzm w roku 1926.
Prawdziwy start literacki przyszedł u niej późno – w wieku lat pięćdziesięciu – i był mocno związany z nawróceniem na katolicyzm. W roku 1928 ukazała się jej quasi-autobiograficzna powieść „Chusta Weroniki” (a raczej jej pierwsza część pt. „Rzymska fontanna”), w 1930 – historyczna powieść „Papież z getta”, a rok później – opowiadanie „Die Letzte am Schafott”, osnute na historii karmelitanek z Compiègne, zgilotynowanych w czasie rewolucji francuskiej. Na motywach tego opowiadania Georges Bernanos napisze w 1948 r., pod tytułem „Dialogi karmelitanek”, dramat, który zostanie wykorzystany jako podstawa opery François Poulenca, wystawianej m.in. w mediolańskiej La Scali. W 1960 r. powstanie z wykorzystaniem tych wątków również francusko-włoski film fabularny, niestety nigdy niepokazywany w Polsce. 
W następnych latach, przed wybuchem II wojny światowej, dojdzie tu jeszcze powieść historyczna „Gody magdeburskie” (1938).

Po wojnie von le Fort wyda powieść „Wieniec aniołów” (drugą część „Chusty Weroniki”), którą napisała przed wojną, lecz nie mogła wydać w Niemczech hitlerowskich. Drukiem ukaże się także cała seria opowiadań, które mimo przesunięcia akcji do dziejów średniowiecznych są faktycznie rozliczeniem duchowym, moralnym z niemieckimi zbrodniami wojennymi i próbą chrześcijańskiego wyjścia z tej matni (niektóre z tych opowiadań wydano u nas w tomiku „Córka Farinaty”). W okresie powojennym ukazało się również kilka powieści, których do dziś nie udostępniono czytelnikowi polskiemu, mimo że np. jedna z nich – „Das fremde Kind” (1961) zawiera sporo polskich odniesień. 
Gertrud von le Fort zmarła w roku 1971. Wykaz utworów pisarki obejmuje w sumie ponad trzydzieści pozycji. Doceniano ją zarówno za głębię religijnego wejrzenia w losy i decyzje ludzi, jak i za nieskazitelną dykcję literacką, swoiście wyrafinowaną. Dzisiaj być może zrobi ona wrażenie zbyt uładzonej, przemyślanej, grzecznej. Na przełomie lat 50. i 60. nominowano ją siedmiokrotnie do literackiej Nagrody Nobla. 


Usłyszała głos Kościoła


Twórczość von le Fort doskonale wpisuje się w nurt tzw. humanizmu katolickiego. Jest tu ogromna fascynacja promieniowaniem łaski i Kościoła. W poprzedzających konwersję Gertrudy „Hymnach do Kościoła” czytamy m.in.: „Tęskniącej do Boga duszy odpowiada Bóg głosem świętego Kościoła”. Ten głos jest silniejszy od antyświadectw letniego katolicyzmu. Gdy zawodzą jednostki, głos brzmi nadal, nawołuje właśnie tam, gdzie nie musi być już mylony z mocą i słabością człowieka: w codziennym śpiewie ukrytych zakonnic, w liturgii Kościoła, w pięknie bazylik rzymskich, w niezmienności nauki katolickiej…
W czasach, gdy w świecie wzmagała się równocześnie swoista „moda na katolicyzm” i chęć upodabniania go do świata, von le Fort sygnalizuje ironicznie swój dystans wobec tych „błyskotliwych teorii”, a w usta czcigodnej poganki – babuni wkłada uwagę, że prawdziwi chrześcijanie nie interesują się „mówieniem czegoś nowego o Kościele”, gdyż „mogą to spokojnie pozostawić ludziom nie należącym do Kościoła”, którzy „robią to doskonale i, jak na własne potrzeby, o wiele bardziej interesująco niż jego wyznawcy”.


Obok głębokiego i bezwarunkowego przejęcia się katolicyzmem jest u von le Fort prawdziwe zainteresowanie światem i szacunek dla jego różnorodności. Niemka von le Fort wie bowiem i to, jak skomplikowane bywają dzieje odszczepieństw i rozłamów, i to jak iluzoryczne bywa ujednolicenie siłą. Słyszymy to w wyrzutach, które po zniszczeniu protestanckiego Magdeburga i po odmowie wydania aktu tolerancyjnego przez cesarza rzuca wodzowi armii katolickiej jej kapelan, młody jezuita: „Należało zaklinać cesarza, aby nie zadawał gwałtu sumieniom... Ale nie miano żadnej cier­pliwości dla dusz odszczepieńczych, podobnie jak Luter nie miał cierpliwości dla Kościoła, który stał się zbyt świecki. A teraz przez brak cierpliwości u chrześcijan ginie całe chrześcijaństwo!... Gwałt, który zadaje się dzisiaj dla przy­wrócenia jedności religii, świat obróci przeciw religii, gdy przyjdzie jego godzina... Broniąc tego świata, nie można wal­czyć za Chrystusa! Gdy walczy się tą bronią, walczy się o zwycięstwo świata!...” („Gody magdeburskie”).


Literatura kobieca


Von le Fort woli zatem śledzić zwycięstwa łaski. Zapraszani przez autorkę „Chusty Weroniki” do towarzyszenia jej bohaterce w dojrzewaniu do nawrócenia, chodzimy z nią nie tylko po ulicach i placach Rzymu. W jeszcze większym stopniu „chodzimy” z nią po ówczesnej mapie świata duchowego, u końca tego, czym był wiek XIX, na progu tego, czym będzie „nowoczesność”. Jest więc tu np. arystokratyczna babunia, jakby żywy pomnik niemieckiej kultury w stylu Goethego, zakochana w klasycznym Rzymie, idąca pewnie drogą swego pogańskiego stoicyzmu. Jej córka jest kobietą tyleż uporządkowaną, co chwiejną, w końcu cofającą się od letniego katolicyzmu do egoistycznego „spokoju”. Katolicyzm ma tu jednak także oblicze mądrej, wiernej, pokornej służącej Żanetki – a w końcu i młodziutkiej konwertytki Weroniki. W postaci młodego Enzja mamy zaś duchowe kontury tych „nowych Niemiec”, które w latach 30. złożą całą swoją żądzę mocy i odrodzenia w ręce Führera. Enzjo jest jakby mężczyzną wyrastającym między pogańskim ideałem babuni a burżujską, pulchną nadopiekuńczością swej mamy, „Pani Chmury”. Jest jeszcze trzecia kobieta, Weronika – i to jej miłość może być dla Enzja szansą zbawienia.
Twórczość von le Fort to literatura kobieca w podwójnym sensie: świat spraw wiary, wierności, miłości widzimy tam nie tylko oczami kobiety-autorki, ale i zazwyczaj przez narrację i uczynki kobiet-bohaterek. Stoi za tym pewne konsekwentne myślenie o tym, co specyficznie kobiece w życiu duchowym. Von le Fort rozważała to w opublikowanym w 1934 r. tomie esejów „Die ewige Frau”.


Wytrwaj 
przy niewiernym


Obecna u von le Fort fascynacja Kościołem to także fascynacja światem wewnętrznych, duchowych powiązań między osobami – między duszą i Bogiem-miłością, między człowiekiem i człowiekiem w Bogu. Tutaj od tej lekcji o ukrytym krążeniu łaski przeprowadza nas autorka do czegoś, co jest jak złota nić przechodząca przez chyba wszystkie jej utwory: do myśli, że człowiekowi nie wolno „odwoływać” miłości, która kiedyś rzeczywiście połączyła go z innym człowiekiem; że powstanie takiej miłości mieści się w planach Boga, jedynego źródła miłości, a więc jest zawsze znakiem powołania i losu. W toczącej się w opowiadaniu „Ostatnie spotkanie” rozmowie dwóch dawnych kochanek Ludwika XIV ta, która została potem karmelitanką, mówi tej, która popadła w satanizm: „Istnieje wspólnota między grzesznikami i sprawiedliwymi, gdyż na­prawdę nie ma sprawiedliwych. Jeżeli ja uczestniczę w two­ich grzechach, ty uczestniczysz w mojej miłości, wszystko jest wspólne...”.


Dlatego nie wolno przestać kochać. Zapewne ta myśl nurtująca głęboko utwory von le Fort może urastać do prawdziwego duchowego ryzyka – wtedy gdy z zasady wierności miłości wyprowadzi ktoś swój obowiązek heroicznego trwania przy wiarołomcy czy zbrodniarzu. Von le Fort lubi takich „ryzykantów” i daje nam okazję, byśmy przemyśleli łatwość, z jaką czujemy się zwolnieni z wierności, szacunku, dobroci, jeśli tylko np. małżonek odszedł, bohater okazał się też zdrajcą, autorytet stracił blask, rodacy okazali się odlegli od ideału. Spowiednik z „Chusty Weroniki” mówi głównej bohaterce: „Wytrwaj przy niewiernym. Nie opuszczaj go w mroku…”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.