Na muzycznej fali

Edward Kabiesz

GN 19/2016 |

publikacja 05.05.2016 00:00

#WszystkoGra to dramat muzyczny z dawnymi hitami w nowych, zaskakujących aranżacjach.

„#WszystkoGra” nie jest typowym musicalem. To raczej kameralny dramat muzyczny. materiały dystrybutora filmu „#WszystkoGra” nie jest typowym musicalem. To raczej kameralny dramat muzyczny.

To kolejny w tym sezonie polski film muzyczny. Wcześniej były „Córki dancingu”, z parą skłonnych do rozbierania się aktorek, reklamowane jako „musical, jakiego jeszcze nie było”. Można się z tym zgodzić, bo takiego filmowo-muzycznego koszmarka, hojnie dofinansowanego przez Polski Instytut Sztuki Filmowej (3 mln zł), chyba na naszych ekranach rzeczywiście nie było. Z doniesień medialnych wynikało, że święcił triumfy na festiwalach, jednak polscy widzowie mimo zachęty krytyków i medialnego szumu filmu nie docenili.

Na szczęście honor polskiego filmu muzycznego uratowali „Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy” Janusza Majewskiego, nostalgiczna komedia o poszukiwaniu wolności w czasach, kiedy jazz uznawany był jeszcze za symbol imperialistycznego Zachodu. Film Majewskiego ze znakomitym Maciejem Stuhrem w roli pasjonata jazzu i brawurową kreacją Anny Dymnej to jednocześnie melodramat, w którym pełnoprawnym bohaterem jest niesamowita ścieżka muzyczna autorstwa Wojciecha Karolaka.

Kolejną filmową propozycję muzyczną, czyli „#WszystkoGra” Agnieszki Glińskiej, z „Córkami dancingu” Agnieszki Smoczyńskiej łączy tylko jedno. W obu występuje Kinga Preis i udowadnia, że jest nie tylko świetną aktorką, ale też utalentowaną wokalistką.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.