Wszystkich was do bajek wsadzę

Barbara Gruszka-Zych

publikacja 17.05.2016 06:00

220 lat temu urodził się Stanisław Jachowicz – autor słynnego wierszyka „Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku”. Nie tylko pisał dla dzieci, ale całe jego życie było poświęcone służbie najmłodszym.

Stanisław Jachowicz (1796–1857), bajkopisarz, społecznik, wychowawca młodzieży, redaktor pierwszego w Europie tygodnika przeznaczonego dla dzieci Stanisław Jachowicz (1796–1857), bajkopisarz, społecznik, wychowawca młodzieży, redaktor pierwszego w Europie tygodnika przeznaczonego dla dzieci

Twórczość Jachowicza żyła w dwóch kolejnych pokoleniach. Okrzyknięto go twórcą polskiej literatury dla najmłodszych. Jednak od czasu kiedy jego utwory sparodiował Tadeusz Boy-Żeleński, zaczęto je krytykować za nadmierne moralizatorstwo, fałszywy obraz porządku świata, w którym posłusznych spotyka dobro, a niegrzecznych – zło, często liczone według starotestamentowej miary. Dziś jego twórczość przez wielu jest traktowana jako zabytek literacki XIX w. Dla innych nie jest aż takim reliktem, bo wielu z nas pamięta wyuczone we wczesnym dzieciństwie wierszyki, zaczynające się od słów: „Nie rusz, Andziu, tego kwiatka” czy „Raz swawolny Tadeuszek/ nawsadzał w flaszeczkę muszek”. Są rozpoznawalne – rymowane, wpadające w ucho, z wyrazistym przesłaniem moralnym. Dla jednych zbyt moralizatorskie i łopatologicznie wykładające podstawowe prawdy. Dla drugich – obrazowe, wciągające w centrum przedstawianych wydarzeń i zapadające w pamięć.

– Żyjemy w czasach, w których kategorie dobra i zła wymieszały się. Warto więc sięgać po dydaktyczne bajki Jachowicza, by porządkować świat i uczyć małych czytelników odróżniać biel od czerni – uważa Maria Pałkus, polonistka z Gimnazjum nr 1 w Tarnobrzegu, noszącego imię Stanisława Jachowicza. Na co dzień popularyzuje twórczość patrona na zajęciach, konkursach i spotkaniach z młodymi czytelnikami. Twierdzi, że wiele jego utworów trafia dzisiaj do małych odbiorców. – O tym, że patronem naszego gimnazjum będzie Stanisław Jachowicz, zadecydowali w plebiscycie sami mieszkańcy Tarnobrzega – wyjaśnia. – Z okazji 220-lecia jego urodzin w naszym mieście ogłoszono rok bajkopisarza.

Szkoła w miejscu dworku

Jak podaje tradycja, budynek szkoły, w której uczy Maria Pałkus, wzniesiono w miejscu, gdzie stał dworek Wiktorii i Wojciecha Jachowiczów – rodziców bajkopisarza. Leżał on w granicach Dzikowa – wsi, którą wchłonął rozwijający się w drugiej połowie ubiegłego wieku Tarnobrzeg. Tu 18 kwietnia 1796 r. przyszedł na świat autor „Bajek i powiastek”. Został osierocony przez ojca, kiedy miał 4 lata. Gdy miał 8 lat, matka wysłała go do szkoły pijarów w  Rzeszowie, a następnie do gimnazjum w Stanisławowie. We Lwowie studiował filozofię i był współzałożycielem tajnego Towarzystwa Ćwiczącej się Młodzieży w Literaturze Ojczystej. W 1818 r. przeniósł się do Warszawy, gdzie został kancelistą w Prokuratorii Generalnej Królestwa Polskiego. Działał w Związku Wolnych Polaków, ale po zdemaskowaniu objęto go zakazem zajmowania posad rządowych. Utrzymywał się, ucząc polskiego w domach i na prywatnych stancjach dla dziewcząt, ale też wydając wiersze dla dzieci oraz prace z zakresu metodyki nauczania.

Debiutował w 1824 r. zbiorem 58 wierszowanych bajek i opowiadań dla dzieci pt. „Bajki i powiastki”. Pisał i publikował je do końca życia (uzbierało się kilkaset utworów). W 1829 r. razem z Ignacym Chrzanowskim założył pierwszy w Europie periodyk dla najmłodszych „Tygodnik dla Dzieci”, który ukazywał się przez 299 dni. Pismo miało stałe działy poświęcone dziejom Polski, wielkim Polakom i historii innych krajów. Jachowicz, jak żaden z redaktorów wcześniej, wciągnął do współpracy nad pismem czytelników. Publikował ich listy, próbki literackie, organizował konkursy. Kiedy 29 listopada 1830 r. wybuchło powstanie listopadowe, na łamach „Dziennika” objaśniał małym czytelnikom, o co walczą powstańcy, jak się powinna objawiać miłość do ojczyzny. Radził, aby „napawali serca młodociane przykładem cnót bohaterskich”. Jako jeden z sekretarzy tajnego Towarzystwa Patriotycznego tuż po wybuchu powstania zamieścił w „Patriocie” „Pieśń narodową” na melodię „Jeszcze Polska nie zginęła”.

Krzyż wytyka nam drogę

W 1823 r. wziął ślub z Salomeą Jabłońską. Niestety, dwa lata później żona i  nowo narodzony syn zmarli. W 1833 r. ożenił się powtórnie z Antoniną Ośmiałowską. Prócz dwojga swoich dzieci Jachowiczowie wychowywali pięcioro sierot. Niemal cały dochód z kolejnych wydań „Bajek i powiastek” przeznaczył na cele dobroczynne, choć sam żył w trudnej sytuacji materialnej. Uważał, że takie postępowanie naturalnie wynika z bycia chrześcijaninem. Był głęboko wierzący. Jak pisał w „Drodze krzyżowej”: „Krzyż do szczęścia wiecznego wytyka nam drogę:/ Co mi trudno bez krzyża, to z krzyżem przemogę”.

Maria Pałkus podziwia go za działalność społeczną. – Był znanym w Warszawie filantropem. Przez jego dom przewijały się rzesze potrzebujących, a wszyscy wiedzieli, że nikomu nie odmawiał pomocy, mimo iż sam cierpiał niedostatek – mówi. – Własnym sumptem wydawał swoje bajki i rozdawał je biedakom nie tylko dlatego, że chciał ich uczyć i wychowywać, ale też po to, by mogli je spieniężyć i poprawić swoją dolę. Słynął z pomysłowości w zbieraniu datków na rzecz sierocińców, ochronek i szkół. Aktywnie działał w Warszawskim Towarzystwie Dobroczynnym, za co został uhonorowany orderem Świętego Stanisława. Był współtwórcą ochronek – pierwowzorów dzisiejszych przedszkoli. Z jego inicjatywy rozpoczęto w nich naukę rzemiosł. W 1830 r. został dyrektorem Instytutu dla Moralnie Zaniedbanych Dzieci. Jednak kiedy jego budynek został zniszczony podczas szturmu Warszawy w powstaniu listopadowym, przedsięwzięcie upadło. W 1842 r. został zrealizowany kolejny pomysł Jachowicza – za pieniądze zebrane w organizowanych przez niego zbiórkach wzniesiono nowoczesny dom dla sierot po poległych powstańcach.

Autor „Ptaszków i jagód” działał do końca na rzecz innych, nie oszczędzając się. Zmarł w Warszawie, w Wigilię Bożego Narodzenia 1857 r.

Surowe nauki

Już podczas studiów przekładał bajki niemieckich oświeceniowych autorów: Lessinga i Kleista. Rozczytywał się w twórczości Franciszka Kniaźnina, Stanisława Trembeckiego, Kajetana Węgierskiego, a zwłaszcza Ignacego Krasickiego, który stał się jego mistrzem. Wtedy też sam zaczął układać bajki, ale na poważnie zabrał się za to, kiedy rozpoczął pracę w szkole. O tym, jak obserwował zachowania uczniów, napisał żartobliwie w wierszu „Groźba”: „Ale wierzcie mej powadze,/ Wszystkich was do bajek wsadzę,/ I wsadzę na całe życie;/ Za sto lat się tam ujrzycie”.

– Zarówno jego bajki, jak i powiastki niosą surowe nauki moralne, wychowują – opowiada Maria Pałkus. – Uczą pracowitości, posłuszeństwa, uczciwości, sumienności, cierpliwości, poszanowania starszych, dobroci dla ludzi i zwierząt, bogobojności i wielu cnót, które powinno się „wkorzeniać” młodemu pokoleniu, by wykształcić odpowiedzialnych i mądrych obywateli. Jako bajkopisarz eksperymentował. Stworzył wspomnianą już powiastkę, odmianę bajki dydaktycznej, której bohaterem uczynił dziecko, wzorowaną na oświeceniowych powiastkach moralnych, pisanych przez jego mistrza Ignacego Krasickiego. Wiersze, powiastki, bajki oraz artykuły dla dzieci Jachowicza miały nie tylko wychowywać, ale i uczyć dzieci czytania, liczenia, historii. Zajmował się też edukacją młodzieży, pisząc „Książkę dla rzemieślnika” i „Rozrywki dla młodzieży rzemieślniczej”. Dorośli korzystali z jego poradników wychowawczych dla rodziców.

Ta się plama nie wypierze

Przed nim twórczością dla dzieci zajmowała się Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, ale dopiero on zaczął ukazywać rzeczywistość z punktu widzenia dziecka. – Zauważył, że bajka dla najmłodszych powinna różnić się od klasycznych bajek wykorzystujących alegorię, którą trudno odczytać niewyrobionemu małemu czytelnikowi – mówi Maria Pałkus. – Małe dziecko jeszcze nie umie rozszyfrować kodu, nie wie, że np. lis symbolizuje chytrość, a sowa – mądrość. Dlatego Jachowicz zamiast stosować alegorie, zaczął opisywać sytuacje z życia wzięte.

Kiedy pytam panią Marię, czy uważa, że utwory Jachowicza są aktualne, odpowiada, że nie wszystkie. – Niektóre jego bajki straciły aktualność, bo zmieniły się metody wychowawcze – argumentuje. – Jachowicz żył w pierwszej połowie XIX wieku, kiedy była popularna zasada: „Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe”. W jego utworach pojawiają się niekiedy również drastyczne opisy.

Sama woli jego bajki epigramatyczne; podziwia ich autora za to, że w kilku wersach potrafił obrazowo wyrazić bogatą treść. Tak jak w jej ulubionej powiastce „Staś”, w której czytamy: „Staś na sukni zrobił plamę:/ Płacze i przeprasza mamę./ Korzystając z chwili Mama,/ rzecze: na sukni wypierze się plama:/ Ale strzeż się moje dziecię,/ Brzydkim czynem splamić życie;/ Bo ci Stasiu, mówię szczerze,/ Ta się plama nie wypierze”.

Dotąd nie ukazały się utwory zebrane Stanisława Jachowicza. A szkoda, bo wtedy można by uważnie przyjrzeć się jego twórczości i stwierdzić, czy rzeczywiście zasługuje na kpinę, jak chcą jedni, czy może na większe uznanie, jak uważają inni.