Wędrować po piękno

GN 25/2016 |

publikacja 16.06.2016 00:00

Na piątym Festiwalu Miłosza w Krakowie poeci mówili językami. / Można było usłyszeć ich wiersze po arabsku, rosyjsku, angielsku, niderlandzku, afrikaans i po polsku.

Poetka Olga Siedakowa z tłumaczami (od lewej): Ryszardem Pomorskim i Nikitą Kuznetsovem. Henryk Przondziono /Foto Gość Poetka Olga Siedakowa z tłumaczami (od lewej): Ryszardem Pomorskim i Nikitą Kuznetsovem.

Tegoroczny festiwal można nazwać imprezą elitarną. Spotkania odbywały się głównie w Pawilonie Czapskiego, którego sale nie mogą pomieścić tłumów. Brali w nich udział twórcy z różnych kontynentów, w pewnym momencie życia zmuszeni do emigracji. Adonis reprezentował zarazem Syrię i Francję, Ashur Etwebi – Libię i Norwegię, Michael Ondaatje – Sri Lankę i Kanadę, a Breyten Breytenbach – RPA i Francję. Ich życiorysy potwierdziły tezę, że współcześnie człowiek rzadko przeżywa życie w jednym miejscu. – Dziś jesteśmy skazani na migrację w skali, jakiej do tej pory nie widział świat – powiedział Antoni Miłosz, syn patrona spotkania. – Na odjeżdżających z miejsc urodzenia szczekają całe hordy żegnających ich psów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.