„Sęp”, „Gil”, „Puchacz”

Marcin Cielecki

GN 26/2016 |

publikacja 23.06.2016 00:00

Podczas pierwszej egzekucji miał zaledwie 17 lat, twarz niewiniątka. Podczas wyrywkowych przeszukań pierwszy podnosi posłusznie ręce do góry. Nigdy go nie złapali, choć Niemcy bali się takich jak on.

Emil Marat, Michał Wójcik "Ptaki drapieżne". Znak, Kraków, 2016 ss. 372 Emil Marat, Michał Wójcik "Ptaki drapieżne". Znak, Kraków, 2016 ss. 372

Lucjan „Sęp” Wiśniewski, jeden z ostatnich żyjących likwidatorów Armii Krajowej. Brał udział w ponad 60 akcjach i wyrokach na zdrajcach ojczyzny oraz okupantach. O pierwszym wykonanym wyroku mówi: „Żadnej euforii, żadnej przyjemności i żadnych rozterek. Rozkaz, spełnienie obowiązku. Nerwy i napięcie. Żadnego lubowania się w tym nie było. Chciałem mieć to jak najszybciej za sobą”. Podczas lektury już sam nie wiem, co przewraca kartki tej książki: niezwykła historia czy targające mną emocje?

W opowieści „Sępa” tkwi scenariusz na film. Jest tu historia młodzieńca, który patrzy, jak niemieccy okupanci rozstrzeliwują ludność cywilną. Są gniew i bezsilność. I rozterki moralne: czy można strzelać do człowieka? Do oddziału lepiej, ale do pojedynczego człowieka, który ma mimikę, wyraz oczu, własną barwę głosu? „Ptaki drapieżne” są wreszcie kolejnym ujęciem dziejów okupowanej Polski i niezmiernie ciekawym portretem psychologicznym: od młodzieńca z rozterkami moralnymi do tego, który mówi 70 lat później: „Nigdy nie miałem wyrzutów sumienia”.

Dostępne jest 56% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.