Sprawa Luny

Edward Kabiesz

GN 46/2016 |

publikacja 10.11.2016 00:00

To, że „Krwawa Luna” nie biła i nie torturowała aresztowanych, w niczym nie umniejsza jej odpowiedzialności.

Marek Kalita jako prymas Wyszyński i Maria Mamona w roli „Krwawej Luny”. Kino Świat Marek Kalita jako prymas Wyszyński i Maria Mamona w roli „Krwawej Luny”.

Ryszard Bugajski, autor „Przesłuchania”, telewizyjnego widowiska „Śmierć rotmistrza Pileckiego” i „Generała Nila”, po raz kolejny wraca do tematów związanych z okresem stalinowskich represji. Niestety, powrót tym razem nie okazał się udany.

Poprzednie dzieła reżysera precyzyjnie, w sposób przejmujący i wiarygodny, odsłaniały metody funkcjonowania komunistycznego aparatu przemocy w stosunku do swoich politycznych oponentów w latach 40. i 50. ub. wieku. Pierwszoplanowymi bohaterami tych filmów były ofiary systemu. Bohaterką „Zaćmy” jest natomiast Julia Brystygierowa, osoba, która wówczas znajdowała się po drugiej stronie barykady.

Bugajski osadza akcję „Zaćmy” w latach 60., czyli kilka lat po „odwilży”, kiedy Julia Brystygierowa przyjeżdża do ośrodka dla niewidomych, by spotkać się z prymasem Stefanem Wyszyńskim. W jakim celu i na co liczy była dyrektor Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego? Tego nie dowiemy się do końca filmu. Być może nie zdaje sobie z tego sprawy również Julia Brystygierowa. Widz, który niespecjalnie interesuje się historią, o Brystygierowej z filmu dowie się niewiele. Tylko tyle, że kiedyś jako funkcjonariuszka bezpieki rozmawiała z kard. Wyszyńskim, duchownymi oraz zakonnicami i – co w filmie zostało mocno wyeksponowane – maltretowała okrutnie przesłuchiwanych przez siebie więźniów.

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: