Stracona okazja

GN 3/2017 |

publikacja 19.01.2017 00:00

Film Larsa Kraumego mógł stać się poważnym głosem w dyskusji na temat niemieckich rozliczeń z przeszłością.

Burghart Klaußner – odtwórca roli tytułowej. aurora film Burghart Klaußner – odtwórca roli tytułowej.

Obraz Kraumego to doskonały przykład, jak można położyć interesujący temat. Tytułowy bohater filmu „Fritz Bauer kontra państwo” jest postacią autentyczną, a opowieść zaczyna się nawet ciekawie. W pewien poranek 1957 roku kierowca Fritza Bauera, prokuratora generalnego Hesji z siedzibą we Frankfurcie nad Menem, znajduje swego szefa nieprzytomnego w łazience. Prokurator zostaje uratowany, ale zaczynają krążyć pogłoski, że była to próba samobójcza. Bauer, który żyje w permanentnym stresie, dementuje jednak te informacje.

Prokurator nie cieszy się zbyt wielką estymą wśród swoich kolegów, którzy niechętnie angażują się w śledztwa przeciwko byłym nazistom oskarżanym o różne przestępstwa w czasie II wojny światowej. Wielu niemieckich zbrodniarzy z tamtych czasów uniknęło odpowiedzialności. Ci najbardziej zagrożeni uciekli za granicę, inni wtopili się w powojenne społeczeństwo, niektórzy zajęli nawet eksponowane stanowiska w administracji czy urzędach rządowych. Przykładem może być chociażby sprawa generała SS Heinza Reinefartha, który w czasie powstania warszawskiego zyskał przezwisko „kat Woli”. Nie tylko nigdy nie został ukarany za swoje zbrodnie, ale został nawet posłem parlamentu w Szlezwiku-Holsztynie. Bauerowi, bez wsparcia kolegów, z trudnością przychodzi egzekwowanie sprawiedliwości. Po latach zabiegów otrzymuje pewną informację o miejscu pobytu Adolfa Eichmanna, jednego z największych zbrodniarzy z czasów wojny, odpowiedzialnego za masowe deportacje Żydów. W obawie, że policji i niemieckim służbom nie zależy na ujęciu Eichmanna, przekazuje tę informację izraelskiemu Mosadowi. A to według prawa stanowi zdradę stanu.

Film Larsa Kraumego mógł stać się poważnym głosem w dyskusji na temat niemieckich rozliczeń z przeszłością, jednak reżyser w pewnym momencie poszedł z duchem czasu i ni stąd, ni zowąd zaskoczył widza, wplatając w akcję wątek dyskryminacji homoseksualistów; Angermann, jeden z podwładnych Bauera, jest postacią fikcyjną, która w pewnym momencie staje się równorzędnym bohaterem filmu. Wątek ten poprowadzony został w sposób wyjątkowo prymitywny i nachalny, a sceny w nocnej spelunie, do której trafia Angermann, są po prostu żałosne.

Edward Kabiesz

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.