Wodecki łączy pokolenia

Szymon Babuchowski

GN 22/2017 |

publikacja 01.06.2017 00:00

Życzliwy, wrażliwy człowiek i znakomity, wszechstronny artysta – o Zbigniewie Wodeckim nikt właściwie nie mówi inaczej. Po śmierci piosenkarza facebookowe profile zapełniły się zdjęciami artysty i filmami z jego muzyką. Pewnie nawet nie przypuszczał, że zostawił po sobie tyle dobrych wspomnień.

Wodecki łączy pokolenia Wojciech Pacewicz /epa/pap

Większość ludzi kojarzyła go z największymi hitami: „Pszczółką Mają” czy „Chałupami”, ale jego repertuar był niezwykle bogaty i do dziś duża część tego dorobku pozostaje nieodkryta. Choć i to się zmienia. Dzięki współpracy artysty z zespołem Mitch & Mitch twórczość Zbigniewa Wodeckiego od kilku lat przeżywa niezwykły renesans. Słuchają jej starzy i młodzi, a hasło „muzyka łączy pokolenia” w tym przypadku nabiera wyjątkowej mocy. Ale to tylko jedna z przyczyn poruszenia, jakie nad Wisłą wywołała śmierć muzyka.

Nie miał wrogów

– Wspaniały, wyjątkowy, dobry człowiek, wielki artysta, niezwykle utalentowany muzyk – mówi o nim wokalista Andrzej Lampert, dziś ceniony śpiewak operowy, występujący na wielu europejskich scenach. Wodeckiemu zawdzięcza wiele, bo dostrzeżony został w telewizyjnym show „Twoja droga do gwiazd”, prowadzonym właśnie przez krakowskiego artystę. – Był osobą bardzo otwartą na innych – taką, z którą chciało się przebywać. Nie boję się stwierdzić, że to człowiek, którego nikt nie zastąpi – mówi Lampert.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.