Stara proza, nowe nadzieje

Karol Maliszewski

publikacja 03.08.2006 09:25

Bohdan Zadura: Proza tom I. Opowiadania, Biuro Literackie, Wrocław 2005.

Stara proza, nowe nadzieje

Bohdan Zadura istnieje jakby połowicznie. Jest uznanym poetą, traktuje się go jako prekursora nowego stylu w poezji, a przy tym zupełnie zapomina o nim jako krytyku literackim czy prozaiku. Biuro Literackie postanowiło coś z tą jawną niesprawiedliwością zrobić i przypomnieć prozatorskie dokonania pisarza z Puław. Po dwóch tomach jego wierszy ukazała się w cyklu dzieł zebranych książka Proza tom 1. Opowiadania, w której skład weszły trzy zbiory opowiadań: „Patrycja i chart afgański” z 1976 roku, „Do zobaczenia w Rzymie” (1980) i nigdy niepublikowany „Striptease”, zawierający opowiadania z lat 90.

Starsze opowiadania, mimo upływu lat, wcale się nie zestarzały, a wręcz przeciwnie – nabrały dodatkowego smaku i uroku, może teraz dopiero dojrzały do pełnego odczytania. Łączy je spokojna narracja, kojarząca się z małym realizmem lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Mamy tu senność spokojnego bytowania, przerywaną spazmami, szarpaniem się bohaterów szukających sensu życia. Przedstawiciele inteligencji pokazywani są w banalnych scenkach z ich życia, ale prześwituje przez nie coś jeszcze. To tak jakby Zadura wymyślił banalizm, modny kierunek w prozie lat 90., zanim ktokolwiek o czymś takim pomyślał. Codzienny drobiazg zderzony jest tu z wielkimi problemami filozoficznymi, które odsuwane znów wracają i domagają się odpowiedzi: po co to wszystko i jaki jest tego sens?

W opowiadaniach Zadury – przyznajmy – jest on dość nieodgadniony. Trzeba go szukać, wyciągać nitka za nitką, snuć jak własną opowieść. W obrazach prowincji dominuje nie tylko senność, nostalgia, melancholia, lecz również coś w rodzaju szczególnego uczulenia na rozpad. Rozpadające się miasteczka, domy, życiorysy, kariery, związki międzyludzkie. Zadura jawi się jako wnikliwy, subtelny portrecista zamierania, odchodzenia, oczekiwania na śmierć, podsumowywania życia. I to nie tylko uprzykrzony banał codzienności kontrastuje ze wzniosłością odwiecznych pytań filozoficznych, ukrytych w tle wydarzeń.

Ważnym wątkiem opowiadań jest przedstawianie artystów, artystowskich mrzonek, osaczonych przez codzienność. Towarzyszy temu nostalgiczny nurt rozrachunku z młodzieńczymi nadziejami, które weryfikuje życie. Jeden z bohaterów mówi wprost o braku duchowego centrum, o pustce, o jałowej szarpaninie. Potraktujmy to zdanie jako symboliczne oznaczenie klimatu filozoficznego owej prozy: „Nie stać nas na stworzenie metafizyki, nie stać również na rezygnację z niej”.

Warto wrócić do starych opowiadań Zadury. W swej najgłębszej treści wiernie towarzyszą naszym czasom, w jakimś sensie przynosząc czytelnikowi ulgę.