publikacja 22.02.2018 00:00
Z Dariuszem Walusiakiem o filmie „Gurgacz” i jego bohaterze rozmawia Edward Kabiesz.
Julia Popławska-Walusiak
Edward Kabiesz: Niewiele osób w Polsce wie, kim był ks. Gurgacz. Czy był żołnierzem wyklętym?
Dariusz Walusiak: Oczywiście. Był w oddziale zbrojnym i jako kapelan miał stopień kapitana. Chodził w mundurze. Zginął za wartości: Bóg, Honor, Ojczyzna, którymi kierowali się żołnierze tworzący tzw. drugą konspirację. Zachowały się zdjęcia robione przez jednego z partyzantów. Widzimy na nich księdza Władysława z oddziałem „Żandarmeria”, pięknie umundurowanego, z bronią. Był z partyzantami, niosąc posługę kapłańską, dzielił ich trudy, wpływał na morale.
Oddziały podziemia zbrojnego raczej nie miały swoich kapelanów. Czy ks. Gurgacz był wyjątkiem?
Cały czas poznajemy prawdę o żołnierzach wyklętych. Wiem o dwóch takich kapelanach. To ks. Gurgacz i ks. Rudolf Marszałek, kapelan w oddziale Henryka Flamego „Bartka”, zamordowany w więzieniu na Mokotowie. Z reguły księża dochodzili do oddziałów. Natomiast ks. Gurgacz uczestniczył od samego początku w tworzeniu oddziału i był z nimi do końca. Nawet kiedy jego koledzy zostali aresztowani przez UB, a on mógł uciec – pozostał.
Czy ks. Gurgacz był torturowany?
Dostępne jest 29% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.