Tu żyją normalni ludzie

publikacja 19.02.2009 10:05

Z Maciejem Pieprzycą, reżyserem filmu „Drzazgi”, którego premiera odbyła się 13 lutego w kinie „Światowid” w Katowicach rozmawia Edward Kabiesz.

Tu żyją normalni ludzie

Twój film zrywa z obrazem Śląska, jaki oglądaliśmy w kinie w ostatnich latach.
– O Śląsku powstało kilka dobrych filmów, ale utrwaliły one, moim zdaniem, taki niedobry stereotyp Śląska jako regionu bez perspektyw, smutnego, skąd chce się uciekać. Nie zgadzam się z tym stereotypem. Mieszkam tu i wiem, że Śląsk jest inny. Chciałem pokazać, że żyją tu normalni ludzie, którzy mają takie problemy, jakie mają młodzi ludzie wszędzie w Polsce. Szukają oni swojego miejsca w życiu, szukają miłości. Wybory, jakich dokonują w filmie, nie są zdeterminowane tym, że żyją na Śląsku.

Z tamtych filmów wynika, że na Śląsku mieszkają tylko górnicy albo bezrobotni, którzy nimi byli.
– W żadnym z tych filmów nie było bohatera, który byłby inteligentem. W „Drzazgach” jest trzech różnych bohaterów. Jednym z nich jest bardzo zdolny student, który kończy uczelnię i który ma wyjechać za granicę. Do tej pory bohaterami tych filmów byli albo żule, albo ludzie gdzieś na krawędzi. A tu mieszkają przecież 4 miliony ludzi. Jest tu tyle wyższych uczelni, tyle inteligencji. A tego tam nikt nie widzi. Z perspektywy Warszawy wszyscy myślą, że tu wszyscy pracują albo pracowali na kopalni i mówią gwarą.

W filmie przeplatają się trzy misternie zazębiające się opowieści. Każda z nich właściwie zasługuje na pełny film.
– Mogłoby tak być, oczywiście. Zastosowałem w „Drzazgach” konstrukcję szkatułkową. Ktoś mi zarzucił, że w życiu bohaterowie tak się nie spotykają, a w moim filmie tak. A właściwie dlaczego nie mają spotkać się po latach. Są przecież kolegami z podwórka. Starałem się pokazać trzy oddzielne losy. Domyślamy się, że losy tych bohaterów coś zetknie. Starałem się te losy połączyć w finale, w momencie ważnym dla każdego z nich. Chciałem opowiedzieć uniwersalną historię o trójce ludzi, którzy trochę się pogubili. Muszą w krótkim czasie podjąć bardzo ważne decyzje, które mogą ich życie ustawić do przodu.

Ten film został zrealizowany w jasnej, optymistycznej tonacji. Ma w sobie coś z czeskiego kina.
– Po jakimś pokazie ktoś napisał na forum, że dawno mu się nie zdarzyło, że wyszedł z kina po obejrzeniu polskiego filmu w lepszym nastroju, niż wszedł. A kino czeskie bardzo lubię.

***

Drzazgi
Mozaikowa, składająca się z trzech przeplatających się opowieści, finezyjnie opowiedziana w „Drzazgach”, historia rozgrywa się na Śląsku głęboko osadzonym w rzeczywistości. „Drzazgi” mają troje wiodących bohaterów, którzy w pewnym momencie stanęli wobec dokonania życiowych wyborów. Bartek właśnie kończy studia, Marta planuje ślub, Robert żyje sobotnim meczem ukochanego klubu. Ale wkrótce zdarzy się coś, co zmieni ich życie.

Film Pieprzycy nie powiela modnego obecnie w polskim kinie stereotypu filmowego Śląska jako ziemi „przeklętej”. Jego film bawi i wzrusza, a scenariusz zachwyca precyzją konstrukcji. Reżyser myli widza, potrafi zaskoczyć nieoczekiwanymi zwrotami akcji, rozśmieszyć absurdalnym dowcipem. Jednak lekkość formy nie zamazuje niebanalnych refleksji na temat nieprzewidywalności ludzkiego losu.