Stary Król żyje

Barbara Gruszka-Zych

publikacja 19.08.2009 13:53

14 sierpnia 2004 roku zmarł Czesław Miłosz. Żył 93 lata, czyli niespełna cały miniony wiek. Z tej perspektywy opisywał go i żyjących w nim ludzi z wnikliwością, ale i czułością.

Stary Król żyje Czesław Miłosz żył niespełna wiek, ale do końca zachował młodość. Nazywano go „młodym dziewięćdziesięciolatkiem” fot. PAP/Tomasz Gzell

Dziś w wielu miastach można znaleźć ulice imienia Miłosza. Kilkanaście szkół obrało go sobie za patrona. Jednak najważniejsze, że żyją jego wiersze. Nie tylko pamiętny „Który skrzywdziłeś człowieka prostego”, uwieczniony na pomniku Ofiar Grudnia 1970, ale wszystkie wyrażające podziw i uniesienie, tym, że się żyje. „Ale ta chwila zachwytu pręgą słońca na ścianie,/ trelem wilgi, twarzą, irysem, tomikiem wierszy, człowiekiem /trwa i powraca w blasku” – pisał w „Powinienem teraz”. My powinniśmy nie tylko z okazji rocznicy zaglądać do jego tomów.

Uważność na drugiego
W Krakowie przy ul. Bogusławskiego, gdzie mieszkał przez ostatnie lata, po uzgodnieniu z Agnieszką Kosińską – przez 10 lat sekretarką poety – można zwiedzać jego mieszkanie. Obejrzeć podręczny księgozbiór, biurko, komputer i zieloną, falującą ścianę bluszczu za oknem, na którą zamienił wody Atlantyku, gdzie żył nad Zatoką Kalifornijską. Dowiedzieć się, że przebywanie z tak silną osobowością było dla niej jak pływanie w łodzi podwodnej pod ogromnym ciśnieniem.

Bo Czesław Miłosz, do którego zwracaliśmy się też „Profesorze”, do końca czytał, pisał, był stale aktywny i tego wymagał od innych. Tę niezwykłą pracowitość najbardziej widać było przez lata odcięcia od kraju, kiedy w Berkeley wykładał na wydziale literatur słowiańskich i żył prawie samotnie. Pisał wtedy konsekwentnie po polsku do szuflady, bez szansy na większy odbiór czytelniczy.

Dopiero po Noblu w 1980 masowo zaczęli go tłumaczyć w Ameryce. Za to on tłumaczył tam i popularyzował Herberta, Różewicza, Świrszczyńską. Tę ostatnią przybliżył też Polakom. Po powrocie do Krakowa przyczynił się do wydania – według niego bardzo dobrej poetki religijnej – amerykańskiej Żydówki Denis Levertow. Do końca w „Spiżarni literackiej” w „Tygodniku Powszechnym” spłacał długi pamięci, pisząc o swoich kolegach po piórze.

Hymny i sądy
Z dystansem i znawstwem opisywał mechanizmy działające w ustrojach totalitarnych, sam będąc ich ofiarą. Do kanonu lektur niezbędnych w rozumieniu historii przeszły jego „Zniewolony umysł”, „Rodzinna Europa”, czy „Ziemia Ulro”. Urodził się we dworze Szetejnie koło Kiejdan na Litwie. Tęsknił za swoim „krajem lat dziecinnych”, ale nigdy nie idealizował konkretnych państw – Litwy, Polski czy Stanów, gdzie mieszkał. Udało mu się wznieść ponad szowinizm i nacjonalizm. Jak powiedział mi w jednej z rozmów, najważniejszą książką jego życia była Biblia, do której wracał. Już po sześćdziesiątce w Berkeley zaczął uczyć się hebrajskiego i greki, żeby tłumaczyć jej części.

Pod koniec życia w mistrzowski sposób w „Traktacie teologicznym” i tomikach „To” i „Druga przestrzeń” dotykał spraw Boga i sensu istnienia. Jego wiersze, starające się ocalić każde istnienie, skupiające się na szczegółach świata, były hymnem pochwalnym stworzenia. Sam oceniał się bardzo surowo. Na starość wielokrotnie wzbraniał się przed osądzaniem innych, także młodych poetów przychodzących po radę. – Ludzie łatwo wydają wyroki – mówił.

Po 5 latach
Z okazji 5. rocznicy śmierci poety jesienią ukaże się monumentalne dzieło „Czesław Miłosz. Bibliografia druków zwartych”. Jego autorzy, Agnieszka Kosińska, Jacek Błach oraz Kamil Kasperek, dokonali ogromnej pracy zebrania bibliografii twórczości autora „Nieobjętej ziemi”. Znajdą się w nim wszystkie wydania książkowe, a także tłumaczenia na języki obce, informacje o poecie pomieszczone w różnych publikacjach oraz kalendarium jego życia i dzieła.

W Krakowie od 23 do 25 października odbędzie się też pierwsza edycja Festiwalu Czesława Miłosza, której hasłem będzie „Zniewolony umysł”. Szef „Znaku” Jerzy Illg wymyślił to spotkanie jako pretekst do zebrania jego przyjaciół i twórców pokrewnych duchowo. W tym roku przybędą m. in. Tomas Venclova, Ko Un, Derek Walcott, Aharon Shabtai, Jiři Gruša i Seamus Heaney. To Heaney po śmierci autora „Doliny Issy” napisał, że „umarł Stary Król”. Ale na szczęście – „nie wszystek umarł”.

Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:

  • Film
  • Literatura
  • Muzyka
  • Sztuka
  • Zjawiska kulturowe i społeczne
  • Sylwetki
  • Rodzina i społeczeństwo