Ślub w hipermarkecie

Barbara Gruszka-Zych

publikacja 19.02.2009 08:51

Centrum handlowe Silesia City Center i Radio Eska zorganizowały konkurs „Tylko my cię tak pobierzemy”. Jego efektem jest oryginalny produkt marketingowy – para młodych, która wzięła ślub cywilny w hipermarkecie.

Ślub w hipermarkecie Foto: Jan Drzymała

Moment, kiedy dwoje młodych po raz pierwszy w Polsce zdecydowało się, żeby chwilę tak intymną jak składanie sobie przysięgi przed urzędnikiem USC przeżywać na oczach żurnalistów i przypadkowych gapiów budzi mieszane odczucia. Czy wszystko musi być na sprzedaż? – przychodzi na myśl pytanie może już mało odkrywcze w czasach Big Brothera i innych „odprywatniających” życie programów.

Gorące walentynki
W Silesii tłum gęstniał już od południa. Prezenterzy radia „Eska” Ala Folentarska i Marcin Dworak prowadzili konkursy dla zakochanych. To jednak było zaledwie preludium do tego, co miało się wydarzyć około godziny 15. – Już wkrótce Monika i Przemek powiedzą sobie w tym miejscu sakramentalne tak – mówili prowadzący. Problem w tym, że o żadnym sakramencie nie mogło być mowy. Główną atrakcją, jaką przygotowali na walentynkowe popołudnie specjaliści od marketingu Silesii City Center, był ślub cywilny dwojga młodych ludzi. Na Placu Tropikalnym stanęła wielka scena, a na niej coś, co miało wyglądać jak łuk triumfalny. Zawisło na nim godło RP. W końcu wszystko musiało odbywać się z zachowaniem powagi ceremonii.

– To bardzo romantyczne, powiedzieć sobie tak w walentynki przy tylu ludziach – mówili niektórzy obserwatorzy niecodziennego wydarzenia. Irena i Joachim Machulikowie mają za sobą już 27 lat małżeństwa. Są parą diecezjalną Domowego Kościoła archidiecezji katowickiej. – Wartość i zrozumienie daru małżeństwa przychodzi z upływem lat – mówią. – Dla nas, którzy wierzymy w Jezusa, miejscem zawarcia małżeństwa mógł być tylko kościół – dodają. Podobnego zdania jest ich syn, który sam niedawno założył rodzinę.

Twarze Silesii
- Wydaje mi się, że „Gościa” ta sprawa nie powinna interesować, bo to ślub cywilny – powiedział mi przez telefon pan młody Przemysław Sendecki z Gorlitz. Widać było, że presja mediów zrobiła swoje – był zdenerwowany i nie chciał się przed nikim tłumaczyć. Ale przecież razem z narzeczoną Moniką Mikołajek z Jaworzna dobrowolnie wystartował w konkursie, w którym brało udział kilkaset par. I już przed startem musiał wiedzieć, że będzie to wydarzenie medialne, że razem z przyszłą żoną staną się twarzami największego na Śląsku centrum handlowego.

Bo przecież o to w tym wydarzeniu chodziło – o znalezienie ciepłych skojarzeń związanych z miejscem, gdzie nie tylko dokonuje się zakupów, ale można coś zjeść, obejrzeć filmy, gdzie po prostu wielu chętnie spędza czas. Państwo młodzi dostali za to „prezenty” wartości prawie 30 tys. złotych – stroje ślubne, uroczysty obiad w Ustroniu, przejazd, upominki, pomoc wizażystki, kosmetyczki itp., a nawet wyposażenie sypialni z Ikei.

Pary w konkursie
Podobne konkursy na ślub w centrum handlowym odbywały się już w Zachodniej Europie i cieszyły dużym zainteresowaniem zarówno kandydatów jak i obserwatorów. „Z zachowaniem godności i powagi ceremonii” – jak zaznaczają organizatorzy. W polskich zmaganiach wzięło udział kilkaset par.

Jedni byli oceniani przez internautów poprzez to, jak sympatycznie prezentowali się na zdjęciach, inni musieli rozwiązywać zagadki na antenie radia Eska. Do finału przeszły dwie pary. Ostatecznie 23. stycznia wygrali 23-letnia Monika i 27-letni Przemek, którzy zebrali najwięcej podpisów przechodniów na ulicach Sosnowca. Monika i Przemek na konkurs przysłali swoje zdjęcie z odwróconym domem w tle i komentarzem: „Wywracamy świat do góry nogami”. Wygląda na to, że im się udało.

Okazuje się, że planowali ślub kościelny w lipcu, ma go udzielić ksiądz, brat pana młodego, a teraz z powodu procedury konkursu, która wskazywała 14 lutego, czyli walentynki, jako dzień ślubu cywilnego, musieli napisać prośbę o przyspieszenie tej procedury.

Choroba i więzienie
Kierownictwo katowickiego USC nie było zadowolone z tego, że urzędnicy miejsce swojej pracy musieli przenieść na widok publiczny. – Bogaty sponsor, który podpisał umowę z władzami miasta, żonglował sytuacją, musieliśmy się zgodzić – powiedzieli. Okazuje się, że ślubu cywilnego można udzielać poza siedzibą USC tylko w przypadku choroby, albo jeśli ktoś z wstępujących w związek przebywa w zakładzie karnym.

– A tu widać, że wciągnęła nas choroba zakupów, w której państwo młodzi stali się zakładnikami, a może więźniami marketingowego konkursu – pointuje Mirosław Kańtor, zastępca kierownika USC. Pracownicy obawiają się, czy to nie spowoduje lawiny podań o udzielenie ślubu cywilnego w malowniczych miejscach – ogrodach, restauracjach. – Nie mamy tylu urzędników, a poza tym na razie jest taki zapis prawny – tłumaczą. Wielbiciele takich widowiskowych przedsięwzięć bronią ślubu w hipermarkecie – że to ładne sceneria galerii między sklepami, że młodzi „za darmo” zyskali tyle rzeczy, za które musieliby zapłacić.

Czy jednak nie zapłacili więcej? Ktoś wyreżyserował im moment ślubu. I nieważne, że był to tylko ślub cywilny. To też, w świetle prawa, poważne zobowiązanie dwojga ludzi. A w trakcie konkursu jeden z reklamujących go w radiu pozwalał sobie na niewybredne żarty: Robimy konkurs „my cię pobierzemy”, a potem „my cię rozwiedziemy”. Ktoś w internecie napisał „A kiedy zorganizujecie konkurs „A my cię pogrzebiemy?”. Czarny humor w zakończeniu tekstu o ślubie? Tak, ponieważ właśnie do tego prowokuje takie show z użyciem twarzy zakochanych.

***

Reklama bez granic

prof. Marek S. Szczepański
Po raz kolejny przekroczono granicę w spieniężaniu świadomości i prywatności. Życzę wiele dobrego młodej parze, ale przecież ci młodzi powinni sobie zdawać sprawę, że wystawiają swoją prywatność na sprzedaż, że stają się elementem kampanii marketingowej „Silesia City Center”. Moje pokolenie przywiązywało dużą wagę do tego, żeby zawarcie związku małżeńskiego było tylko ich, intymną sprawą.

ks. Antoni Bartoszek, doktor teologii moralnej
Ślub cywilny nie ma charakteru sakramentalnego. Jest to obrzęd skutkujący zawarciem tzw. małżeństwa cywilnego, które dla katolików jest czymś zewnętrznym. Można zatem powiedzieć, iż miejsce zawierania ślubu cywilnego ma drugorzędne znaczenie. Czymś innym jest małżeństwo sakramentalne, które z racji swego religijnego charakteru może być zawarte w kościele lub kaplicy. Wyjątkowo ordynariusz miejsca może zezwolić na ślub „w innym odpowiednim miejscu”, np. przy łóżku chorego, któregoś z narzeczonych. Na pewno takim miejscem nie mogłoby być centrum handlowe, gdzie istotną rolę odgrywa reklama i konsumpcja. Sakrament małżeństwa jest rzeczywistością zarówno ludzką, jak i Bożą. Nie może być traktowy utylitarnie, czyli jako środek do promocji czegokolwiek. *** Tekst z 22 lutego 2009 r.

Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:

  • Film
  • Literatura
  • Muzyka
  • Malarstwo
  • Architektura
  • Zjawiska
  • Sylwetki
  • Teka Jujki