Jezus na Woodstocku

ks. Tomasz Gierasimczyk

publikacja 24.07.2006 14:26

Słuchaj! Jesteś cenny w oczach Boga! Czy to wołanie ma szanse przedrzeć się przez gwar Przystanku Woodstock? Liczą na to „ci od Jezusa”.

Jezus na Woodstocku Przystanek Jezus

Kiedyś „ci od Jezusa” jeździli do Jarocina. Dziś ciągną na Woodstock. Od siedmiu lat, najpierw w Żarach, a teraz w Kostrzynie, wyrasta tam Przystanek Jezus. – Zaprosiliśmy do tej inicjatywy zaangażowaną w życie Kościoła młodzież z całej Polski, aby służyła przyjeżdżającym na festiwal – tłumaczy ks. Artur Godnarski, pasterz organizującej Przystanek Jezus Wspólnoty św. Tymoteusza w Gubinie. Tak woodstockowe pole stało się celem pielgrzymowania setek ewangelizatorów, świeckich i duchownych chrześcijan, którzy postanowili mówić o Jezusie współczesnemu światu. Symbolem tego świata jest Woodstock, impreza Jurka Owsiaka.

Dwa Przystanki
Owsiak chętnie widziałby „tych od Jezusa” pod szyldem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. – Zależy nam, aby Przystanek Jezus, jak każda inna organizacja, formalnie zarejestrował swą obecność tu, gdzie my jesteśmy gospodarzami. Tylko tak będziemy mogli współpracować. To także wymóg prawny ­ – twierdzi. Ks. Godnarskiemu spełnienie tych warunków nie wydaje się konieczne.

– Przystanek Jezus nie jest organizacją, ale oddolną inicjatywą. Naszą bazę mamy na terenie prywatnym, należącym do kostrzyńskiej parafii pw. NMP Matki Kościoła – tłumaczy. – Tam sami organizujemy toalety, sanitariaty, opłacamy energię elektryczną i wodę. U organizatorów Woodstocku nie staramy się o przywileje. Oczekujemy tylko, by traktowali nas jak zwykłych uczestników imprezy. Na polu jesteśmy zupełnie prywatnie. Jak młodzi wśród młodych. Gdy inni wieszają przy swych namiotach flagi, totemy i inne rzeczy, my stawiamy skromny krzyż. Jesteśmy razem, ale nie odgradzamy się. Zawsze jesteśmy gotowi do rozmowy.

To nie powinno nikogo drażnić. Wszak Woodstock uchodzi za stolicę tolerancji, a mieszkańcy pola dobrze przyjmują przyjaciół spod znaku Jezusa. – Można z nimi pogadać. Sama rozmawiałam tam z księdzem. Inni się nawet spowiadają. Wiem, że wielu ludzi potem nawróciło się do Boga – mówi czarnowłosa Kora, licealistka z Kostrzyna.

Już trzy tygodnie przed festiwalem razem z kilkunastoma innymi fanami Woodstocku mieszka na namiotowym polu. Iga, „Endrew” i blisko sześćdziesięcioletni „Dziadek” z Czerwieńska – jak mówi o sobie:najstarszy hippis RP – zgadzają się z nią. Ale dla nich ważniejsze jest co innego. – Na Woodstocku najlepsze są wolność, ludzie i muzyka – mówią.

Etiuda z Ewangelii
W 2002 r. „ci od Jezusa” mieli ogromny namiot ze sceną, na której występowali chrześcijańscy muzycy. – Dziś nasza obecność jest skromna. Nie chcemy robić konkurencyjnego festiwalu. Jeśli już, to nasi przyjaciele zagrają dla nas i naszych gości w kościele – tłumaczy ks. Artur. Być może będą to 2 Tm 2, 3 i New Longer Music.

Kim są „ci od Jezusa”? – Każdy ewangelizator musi być pełnoletni i przygotowany do misji, m.in. przez prowadzone w całym kraju kursy Szkoły Nowej Ewangelizacji, takie jak kurs „Paweł”, gdzie uczymy się, wzorem apostoła Pawła, nowego języka mówienia o Bogu – wyjaśnia ks. Godnarski. Marcin Szczepankiewicz, architekt z Wrocławia, był rok temu na Woodstocku pierwszy raz. – Gdy mówimy ludziom o miłości Bożej, ich oczy się zmieniają – mówi. Tydzień przed festiwalem, który zagra 28 i 29 lipca, kilkuset młodych ewangelizatorów przeżywa rekolekcje. – Nie przyjeżdżają z nieba i potrzebują nieco wyhamować przed swym zadaniem. Osią tego czasu jest Eucharystia i słowo Boże. Będą także warsztaty teatralne, przygotowujące nas do kilku inscenizacji na polu namiotowym – opowiadają ks. Tomasz Matyjaszczyk i Iwona „Stefa” Pietsch ze Wspólnoty św. Tymoteusza. Warsztaty poprowadzą twórcy teatru „Małe Conieco” Krzysztof i Danuta Irisikowie. – Spróbujemy codzienną Ewangelię zamienić na etiudę teatralną.

Biskup diecezji Woodstock
Rekolekcje po raz siódmy poprowadzi bp Edward Dajczak, biskup pomocniczy diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Od początku informuje episkopat o Przystanku, który spotyka się tam z zainteresowaniem i życzliwością. W tym roku aż 24 biskupów udzieliło finansowego wsparcia tej inicjatywie. Zanim bp Edward stanie się na tydzień biskupem diecezji Woodstock, spędza kilka dni w samotności. To jego pustynia. Przygotowanie do misji. Mało kto potrafi lepiej od niego objaśnić jej ideę. – Idziemy do ludzi z pełnym szacunkiem, nie „lepsi” do „gorszych”. Różnimy się tylko i równocześnie aż tym, że z łaski Boga mieliśmy szczęście spotkać Jezusa. Dla nas jest On życiem, radością, siłą i tym pragniemy się dzielić – mówi.

Obecność biskupa dodaje ewangelizatorom odwagi. – Jest z nami cały czas – mówi ks. Artur. – Chodzi w sutannie, z krzyżem i, w przeciwieństwie do guru krysznowców, bez ochroniarzy. Nikt nie mówi do niego „ekscelencjo”, traktujemy go jak brata biskupa. Jest dla wszystkich. Konferencje bp. Edwarda cieszą się wielką popularnością. Wkrótce będzie ich można posłuchać z płyty DVD i na żywo przez internetowe radio Przystanku Jezus.

Powrót do realu
– Nasze radio to serwisy informacyjne, wywiady, sondy, felietony, no i modlitwa. Zapraszamy na stronę www.przystanekjezus.pl – zachęca Adam Wołyński z Diecezjalnego Portalu Młodych w Zielonej Górze. Będzie także premiera filmu Jarosława Skrzeczkowskiego o Przystanku Jezus i książki Roberta Kościuszki pt. „Wojownik Trzech Światów”. – To książka dla dzieci i katechetów, których mamy tu na Przystanku sporo – mówi autor. Ale najważniejsi są ci, którzy będą słuchać Dobrej Nowiny. To bardzo różni ludzie. – Czasem po Woodstocku nie mają dokąd wracać. Nie wystarczy mówić, trzeba jeszcze miłość pokazać. Bywa zatem, że ktoś trafia do nas, do domu wspólnoty – mówi ks. Artur. Na ogół wracają jednak do swojej rzeczywistości. Czy znajdzie się tam miejsce na Przystanek Jezus?