Bez miłości trud daremny

Sławomir Wiśniewski

publikacja 24.07.2006 14:45

- Przyjeżdża tu młodzież poszukująca, która często nie może znaleźć sobie miejsca we współczesnym świecie. Dlatego naszym obowiązkiem jest tu być i świadczyć o największej, niezawodnej miłości - o Jezusie - wyjaśnia młody ksiądz. I pędzi na ogromne pole namiotowe Przystanku Woodstock. Tam go potrzebują.

Spokojna, leniwa atmosfera. Niemal na każdym skrzyżowaniu patrole policji. W kilku miejscach są one wspólne, polsko-niemieckie. Do przejścia granicznego dociera niewielka grupa ”woodstockowiczów”, ale najwyraźniej nie mają ochoty przechodzić na drugą stronę Odry, do Niemiec.

Jubileuszowy - dziesiąty Przystanek Woodstock tym razem odbywa się w Kostrzynie nad Odrą. Miejscowość mniejsza od osławionych Żar, ale przyjazd kilkuset tysięcy młodych ludzi nie powoduje takiego zamieszania jak w poprzednich latach. Informację tę potwierdzają policjanci, których zdaniem tegoroczna impreza przebiega nadzwyczaj spokojnie. Być może to efekt tego, że pole namiotowe jest oddalone o około trzech kilometrów od miasta. W słoneczny, upalny dzień to wystarczająca zachęta do pozostania przy woodstockowej scenie.

Ten spokojny obraz psują tylko doniesienia o niebezpiecznych wydarzeniach wśród młodzieży zdążającej na imprezę. 17-letni mieszkaniec Gliwic, zmierzający specjalnym pociągiem do Kostrzyna, wypadł z jadącego wagonu na tory w rejonie miejscowości Przywór na Opolszczyźnie. Drzwi pociągu były wówczas otwarte. Wykluczono jednak wersję, że mógł on zostać wypchnięty przez osobę trzecią. W drugim przypadku 21-letni mieszkaniec otworzył drzwi i wychylił się, gdy pociąg był w ruchu, uderzył głową w słup trakcji elektrycznej.

To nie jest siedlisko zła
- Na pole namiotowe łatwo trafić. Wystarczy iść prosto, główną drogą - tłumaczy kilku ”woodstockowiczów”. - Ale musisz przygotować się na długi marsz, bo to bardzo daleko.
Nie mają racji. Spokojnym spacerem do celu docieram w mniej więcej czterdzieści minut. Idę z rzeszą młodych ludzi chcących zdążyć na rozpoczęcie imprezy. Gdzieniegdzie pojawiają się miłośnicy piwa, taszczący na ramionach całe zgrzewki. Przy drodze siedzi kilka nastolatek, starających się ”pokonać” puszkę piwa. Krzywią się niemal po każdym łyku, ale najwyraźniej nie chcą odstawać od starszych kolegów i koleżanek.
Malkontenci szukają ”pożywki”, ale póki co, nie można narzekać. Biorąc pod uwagę ilość zgromadzonych w jednym miejscu ludzi - panuje tu porządek. Nie można też nie zauważyć wzajemnych miłych gestów, żartów…

- Jeśli ktoś chciał znaleźć tutaj ”siedlisko zła”, to trafił pod zły adres - mówi Marta z Kielc, jedna z uczestniczek Przystanku Woodstock. - Przyjechałam, bo odpowiada mi panująca tu atmosfera, no i oczywiście dobra muzyka. Tu mogę się porządnie wyszaleć.
Porządku na imprezie, na którą przyjechało ponad 200 tysięcy ludzi, pilnuje ponad 1100-osobowy Pokojowy Patrol, zgrupowany w dwóch wydzielonych obozach, w samym środku pola namiotowego. Są to głównie młodzi wolontariusze, którzy wcześniej przeszli specjalne kursy. Przy zabezpieczeniu imprezy pracują także grupy ratunkowe GOPR i PCK, a także ratownicy z Niemiec.
Gdzie są?
Skręcamy w utwardzoną świeżo położonym asfaltem leśną drogę. Na poboczu siedzą zmęczeni uczestnicy imprezy. Niektórzy odsypiają nocną podróż do Kostrzyna. Pary zajęte pieszczotami, nie przejmują się wielotysięczną przypadkową publicznością.

Po około dziesięciu minutach docieramy do pola namiotowego. Teren po byłej jednostce wojskowej na pierwszy rzut oka wydaje się idealnym miejscem do zorganizowania tak wielkiej imprezy. Jeszcze kilkaset metrów, i przed oczami rozpościera się niesamowity widok. Kilkadziesiąt tysięcy namiotów na jednym olbrzymim polu. Ogromna scena - utrzymana w tej samej co w poprzednich latach stylistyce. Po prawej stronie odbywają się słynne kąpiele błotne - kilkadziesiąt młodych ludzi z zapałem tarza się w błocie, co chwilę obrzucając nim przechodzących obok ”woodstockowiczów”. Na zboczu niewielkiego wzniesienia stoi duży namiot Pokojowej Wioski Kryszny. Od razu nasuwa się pytanie: a gdzie jest Przystanek Jezus?

Chociaż nazwa ta od ubiegłego roku nie jest oficjalnie używana przez organizatorów, to właśnie w ten sposób kojarzona jest inicjatywa ewangelizacyjna Młodzi-Młodym, nad którą czuwa bp Edward Dajczak z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Inicjatywa została przygotowana przez duszpasterstwo młodzieży tej diecezji oraz wspólnotę św. Tymoteusza. Jest kontynuacją Przystanku Jezus.

Wśród tysięcy flag, tablic, znaków, rozpościerających się nad namiotami, usilnie próbuję odnaleźć krzyż, charakterystyczny dla ”tych od Jezusa” - tak właśnie często nazywanych przez uczestników Przystanku Woodstock. Niestety, w przeciwieństwie do Żar, nie da się zobaczyć całego pola z jednego punktu - drzewa zasłaniają jego krańce. W końcu pojawia się jakiś ksiądz.

- Pójdziesz w prawo, miniesz Pokojowy Patrol i niebawem powinieneś zobaczyć duży krzyż - tłumaczy. Dochodzę do wyznaczonego miejsca, ale krzyża nadal nie widać. Jak się później okazuje, jego ramiona zorientowane są na inne wejście, więc idąc od strony sceny, trudno go dostrzec. Dopiero jedna z uczestniczek Przystanku Jezus, łatwo rozpoznawalna dzięki charakterystycznej żółtej koszulce, uświadamia mi, że jestem bardzo blisko. Krzyż faktycznie jest duży i wyraźnie góruje nad polem. Stanowi jeden z najbardziej rozpoznawalnych punktów na polu namiotowym.
Głoście z miłością
Na Przystanku Woodstock ewangelizacja trwa niemal przez całą dobę. Młodzież ubraną w żółte lub czerwone koszulki z napisem ”Nie zrywaj z Bogiem”, a także księży i zakonnice można spotkać w każdym miejscu pola. Przy krzyżu, pod którym ustawiony jest wizerunek Chrystusa z podpisem ”Jezus kocha ludzi z Woodstock”, trwa nieustająca modlitwa, wspólnotowe uwielbienie, rozmowy i spowiedzi.

Tegoroczna inicjatywa Młodzi-Młodym do złudzenia przypomina tę sprzed roku, zorganizowaną w Żarach. Ponadsześciusetosobowa ekipa młodych ludzi z całej Polski przyjechała do Kostrzyna już w poniedziałek poprzedzający rozpoczęcie Przystanku Woodstock. Przy tamtejszym kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła odbyli rekolekcje przygotowujące do posługi wśród ”woodstockowiczów”. Jak co roku, poprowadził je bp Edward Dajczak, który wraz z młodzieżą ulokował się na te dni w Kostrzynie. Zgodnie z jego zaleceniami, młodzi ludzie są tu przede wszystkim po to, aby po prostu być wśród swoich rówieśników i swoją postawą świadczyć o Chrystusie.

- Nie kochając bliźniego, zmarnujemy wszystko to, co głosimy - mówi podczas jednej z homilii. Gdy Przystanek Woodstock zbliża się do końca, zachęca do jeszcze bardziej wytężonej pracy.
- To mogą być ważne chwile dla wielu. Nie wolno nam tego przegrać. Trzeba stać się Eucharystią, to znaczy, rozdać siebie po trochu. Ponieście Eucharystię do ludzi, którzy jej pragną, choć często o tym nie wiedzą - mobilizuje uczestników inicjatywy Młodzi-Młodym.

Nie odrzucają Kościoła
Raczej rzadko ”ci od Jezusa” sami zaczepiają, zagadują tych, którzy przyjechali tu na koncerty. Przeciwnie - jak co roku - powtarza się podobny scenariusz: wychodzą na pole, spacerują i… sami są zagadywani przez uczestników Woodstocku.

- Wczoraj przy stoisku z piwem zaczepił mnie jakiś chłopak - opowiada Ania z Warszawy. - Zaczął wrzeszczeć, że nie będziemy mu tutaj pier… o Chrystusie. Ale natychmiast inni ”woodstockowicze” przywołali go do porządku - dodaje.

Jak podkreślają uczestnicy Przystanku Jezus, takich przypadków jest niewiele. Najczęściej spotykają się z gestami przyjaźni. Chcą rozmawiać o wierze, o Bogu. Te tematy naprawdę ich nurtują i dla wielu jest to niepowtarzalna okazja, aby je zgłębić. Jakby potwierdzeniem tych słów jest spowiadający się nieopodal uczestnik Przystanku Woodstock. Obok dziewczyna, w samej tylko bieliźnie, zawzięcie dyskutuje z jednym z księży uczestniczących w akcji Młodzi-Młodym. - Bardzo często spotykam się z zarzutami dotyczącymi samych kapłanów, ich postawy na przykład w parafiach - mówi ks. Sławek z Poznania. - ”Kościół - tak, księża - nie” to najczęstsze reakcje. O czymś to świadczy… - przyznaje młody ksiądz.

Co chwilę na terenie ”wioski Przystanku Jezus” pojawiają się nowi ”woodstockowicze”. Jeden zaczyna wrzeszczeć: ”pieski Radia Maryja”, ale po chwili mu przechodzi i znika gdzieś między namiotami. Większość pojawiających się tu młodych ludzi chce rozmawiać. Księża oblegani są niemal przez cały czas.

- Dzisiaj skończyłem spowiadać o trzeciej nad ranem - mówi jeden ze stojących przy krzyżu kapłanów. Pojawiają się tu ludzie, którzy cztery, pięć lat nie korzystali z sakramentu pojednania. To chyba najlepszy dowód na to, że jesteśmy tu potrzebni.

- Często przychodzą tu po prostu, aby dostać coś do zjedzenia - mówi Tomek z Bydgoszczy. - Taki drobny gest, jak podarowanie komuś chleba, ma dla nich ogromne znaczenie. To doskonały sposób na przełamanie pierwszych lodów. Z reguły następnym razem nie przychodzą tu po to, by zaspokoić głód, lecz aby zapytać się, po co właściwie tu jesteśmy, dlaczego chcemy świadczyć o Chrystusie…

Wyraźne ocieplenie
Powoli zbliża się godzina 15.00. Przed krzyżem zaczynają się przygotowania do Koronki do Miłosierdzia Bożego. O tej samej porze zaplanowane jest oficjalne rozpoczęcie Przystanku Woodstock. Niemal w jednej chwili przy krzyżu na placu rozpoczyna się modlitwa, a na ogromnej scenie Jurek Owsiak zaczyna witać przybyłych na imprezę. W pewnym momencie mówi: ”Tadziu pozdrawiamy Cię”. Na początku trudno zrozumieć, o co chodzi, ale gdy dodaje: ”pozdrawiamy Ciebie i Twoją wieczną telewizję” - wszystko staje się jasne. Telewizja Trwam przed Woodstockiem wyemitowała materiał ukazujący imprezę w czarnych kolorach. Po chwili ze sceny dobiegają słowa, że wbrew lansowanym przez TV Trwam poglądom, młodzież uczestnicząca w imprezie jest dobra, a takie programy ją obrażają.

Mimowolnie przypominam sobie napięcia z poprzednich lat pomiędzy Przystankami Jezus i Woodstock.

- W tym roku jesteśmy mile traktowani przez Jurka Owsiaka - podkreśla ks. Andrzej Draguła, rzecznik prasowy kurii zielonogórsko-gorzowskiej. - Wczoraj się z nim spotkaliśmy. Po rozmowie mam pozytywne odczucia. Myślę, że to między innymi kwestia zrozumienia, iż nie jesteśmy tu przeciwko komukolwiek, ale dla młodzieży, która tu przyjechała. Nasza działalność nie ma nic wspólnego z potępianiem tych ludzi.

- Czy można uznać, że takie materiały jak program w Telewizji Trwam wprowadzają niepotrzebne zamieszanie i utrudniają wam posługę? - pytam rzecznika. - Proszę o następne pytanie - ucina temat. Także Jurek Owsiak stara się cieplej mówić o Przystanku Jezus. Na jednym z internetowych czatów, zamieszczonym na stronie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, podkreśla, że jednym z sukcesów tegorocznego Woodstocku jest właśnie brak konfliktów na tej płaszczyźnie.

- Przystanek Woodstock to miejsce spotkania wielu przeróżnych ludzi - mówi jeden z księży. - Każdy więc jest tu w stanie nakręcić dokładnie taki materiał, jaki będzie mu odpowiadał.

Można pokazać miłą, grzeczną młodzież i udawać, że nic złego się tu nie dzieje, że po każdej nocy nie ma setek skacowanych, naćpanych czy okradzionych ludzi. Ale z drugiej strony można także kreować imprezę na współczesną Sodomę i Gomorę i pomijać fakt, że ci młodzi, którzy tu przyjeżdżają, to w większości wspaniali, wrażliwi ludzie, którym czasem wystarczy podać przyjacielską dłoń… Prawda jest gdzieś pośrodku. Jestem tu nie pierwszy raz i dla mnie najważniejsze jest to, że przyjeżdżająca tu młodzież to osoby poszukujące, często niemogące znaleźć sobie miejsca we współczesnym świecie. Dlatego naszym obowiązkiem jest tu być i świadczyć o największej, niezawodnej miłości - o Jezusie.

Warto to robić
Po południu uczestnicy inicjatywy Młodzi-Młodym udają się do bazy - mieszczącej się przy kościele pw. NMP Matki Kościoła. Tam czeka na nich posiłek, a później Msza święta. Przewodniczy jej oczywiście bp Dajczak. Po Eucharystii wszyscy wracają na pole namiotowe. Tam czekają ich wieczorne rozmowy, dyskusje. Pewnie znów znajdzie się wielu, którzy skorzystają z sakramentu pojednania. ”Ci od Jezusa” doskonale wiedzą, po co tu przyjechali. Są tu potrzebni, bo Chrystusa nie może zabraknąć na Przystanku Woodstock.