Organowa odnowa

Krzysztof Król

publikacja 04.03.2009 09:51

Kościelne organy. Zwykle nie zastanawiamy się nad ich historią. A część z nich to niezwykłe instrumenty, dzieła także regionalnych organmistrzów.

Organowa odnowa Foto: Krzysztof Król

Wśród swoistych organowych pereł często spotykane są te wykonane w istniejącej do dziś firmie założonej przez organmistrza epoki romantyzmu Wilhelma Sauera.

Wcześniej, co prawda o wiele mniej, ale równie godnych uwagi organów wykonał Ludwig Hartig. Organolog Wolfgang Brylla z Zielonej Góry uważa, że ten organmistrz to łącznik między dwoma epokami w budownictwie organowym: barokiem i wczesnym romantyzmem, epoką, która zaczęła lansować tzw. ograny homofoniczne, upodabniające instrument do orkiestry symfonicznej.

Wyjątkowa staranność
Samuel Ludwig Hartig urodził się 31 stycznia 1790 roku w Nowej Soli. Po czteroletniej nauce stolarstwa w wieku osiemnastu lat wyjechał do Wrocławia. To właśnie tam rozpoczęła się jego przygoda. Tajniki budowy organów poznawał pod okiem Joanna Gottlieba Englera, wnuka znanego organmistrza Michaela Englera. Ostatecznie Hartig osiedlił się w Sulechowie. Do śmierci w 1868 roku zbudował około 30 instrumentów m.in. w Babimoście, Klępsku, Kożuchowie, Nowej Soli, Otyniu, Smolnie Wielkim, Sulechowie i Trzebiechowie. Organmistrz o sławie ponadregionalnej budował także organy w odległym Kłodzku, Śmiglu, Lübben czy Straupitz.

„Organy Hartiga odróżniały się od innych wyjątkową starannością wykonania, charakterystyczną dla mistrzów z epoki baroku”, pisze W. Brylla na łamach „Lubuskich materiałów konserwatorskich 2006–2007”.

Gdy w roku 1846 w trakcie prac przy organach w gubińskiej farze odwiedził go znany organmistrz i zwolennik organów romantycznych Friedrich Schultze z Paulinzelle koło Erfurtu, nie mogąc się nadziwić umiejętnościom i zdolnościom Hartiga, miał powiedzieć: „Jak on może cokolwiek zarobić, skoro każdą rzecz dokładnie wykańcza. Ja nie zadaję sobie tyle trudu”. Według zielonogórskiego badacza, Hartig to niewątpliwie artysta, a nie tylko wyrobnik. Nie obca była mu wierszowana maksyma: „W dawnych czasach architektury budowano z równą troską ukryte i widoczne mury, licząc się z wszechwiedzą Boską”.

Organy jak kiedyś
Niestety, wiele z dzieł lubuskiego organmistrza, jak na przykład organy w gubińskiej farze, nie wytrzymało próby czasu i dziś nie ma po nich śladu. Inne wymagają gruntownego remontu. Taki właśnie dobiega końca w Klępsku należącym do parafii w Łęgowie Sulechowskim. – To pierwsze organy wykonane przez Hartiga – mówi proboszcz ks. Olgierd Banaś. – Zawsze spoglądałem na ten instrument i marzyłem, żeby znowu zagrał. Przez głowę przeszła mi myśl o jego odrestaurowaniu, a że nie boję się wyzwań, zacząłem się o to starać i organy wkrótce znowu zabrzmią – zapowiada. Renowacją zajął się Zakład Organmistrzowski „Ars Organum” prowadzony przez Adama Olejnika z Głoguszowa k. Sulechowa.

Przy renowacji zabytkowych organów, zadaniem Adama Olejnika, trzeba mieć cały czas świadomość ich szczególnej historii. – Musimy w maksymalnym stopniu zachować lub odtworzyć wszystkie najdrobniejsze części, tak aby wszystko wyglądało i brzmiało jak kiedyś – wyjaśnia. – Instrument jest nie tylko formalnie zabytkiem, ale ma przecież szczególną historię, bo zbudował go organmistrz pochodzący stąd – dodaje.

Zbierają na remonty
Remont w Klępsku rozpoczął się w 2006 roku. Jego koszt to kwota blisko 150 tys. złotych. Zebranie takiej sumy nie byłoby możliwe bez wsparcia parafian, sponsorów, samorządu i gości z różnych stron kraju, a nawet z zagranicy, którzy zwiedzali świątynię i kupowali cegiełki przeznaczone na renowację organów.

Dla wszystkich ofiarodawców w pierwszą sobotę i niedzielę maja w klępskim kościele organy zagrają na nowo. Na te dni planowane są koncerty, film, wystawy i wykłady. – Każdy, kto kupił cegiełkę i zostawił swój adres, dostanie zaproszenie. Chciałbym, żeby ludzie zobaczyli, na co przeznaczyli swoje pieniądze. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy będzie mógł przyjechać, dlatego planuję przygotowanie dla tych osób prezentacji w Internecie – wyjaśnia ks. Banaś.

Grające do dziś organy Hartiga znajdują się także m.in. w kościele parafialnym w Kożuchowie. Powstały w latach 1830–1840. Wprawdzie instrument jest na co dzień używany, ale również wymaga gruntownego remontu. Szacunkowy koszt wynosi blisko 200 tys. złotych. – Szukamy sponsorów i składamy wnioski, gdzie się da – mówi proboszcz ks. Władysław Stachura. – Mamy obiecane wsparcie od starosty powiatu. Możliwe, że pomogą nam też burmistrz i rada miejska, złożyliśmy także wniosek do pani konserwator. Niestety Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego odrzuciło nasz wniosek, ale na pewno będziemy go ponawiać – dodaje.

Szlak organowy
Zdaniem Adama Olejnika dziś mamy renesans w myśleniu o organach. – Coraz bardziej dba się o to, żeby organista prezentował muzykę liturgiczną na odpowiednim poziomie. Wymagania rosną nie tylko w stosunku do grających, ale także do instrumentów. Coraz większe jest zainteresowanie odnową organów – zauważa. Jego zdaniem za mało eksponujemy walory ziemi lubuskiej.

– Zastanawiamy się, czym moglibyśmy przyciągnąć tutaj turystów. Dlatego poważnie myślimy wraz z księżmi posiadającymi zabytkowe organy o utworzenie szlaku organowego, a także stworzeniu muzeum. Ludzie mogliby najpierw w warsztacie dowiedzieć się czegoś o budowaniu organów, odwiedzić organowe muzeum, a potem pojechać i posłuchać muzyki – planuje organmistrz z Głoguszowa.