Rok U2

Jacek Dziedzina

publikacja 25.03.2009 07:47

Największy show sezonu także w Polsce. Irlandczycy z U2 wystąpią w sierpniu na Stadionie Śląskim w Chorzowie.

Rok U2 Źródło: Original uploader was Wikipedia brown at en.wikipedia

Chłopaki z Dublina mają nosa do marketingu. Najpierw zwlekali z wydaniem nowej płyty, bo w ubiegłym roku rekordy popularności bił krążek grupy Coldplay. Woleli poczekać, aż hałas wokół młodej konkurencji ucichnie nieco, a nowy rok zacząć od pełnego napięcia oczekiwania na ich dzieło. Udało się, bo zniecierpliwienie fanów i obserwatorów eksplodowało w dniu światowej premiery „No Line on the Horizon”, umieszczając album na pierwszym miejscu w rankingach sprzedaży.

Po drodze było kilka pomysłowych akcji, jak występ na dachu BBC w Londynie czy nadanie nazwy „U2 Way” dla 53 Street w Nowym Jorku. Teraz mamy ciąg dalszy sprawnie podsycanego szaleństwa wokół zespołu. Jest już znana lista miast, które U2 odwiedzi podczas zbliżającego się światowego tournée. Wśród nich jest Chorzów (6 sierpnia). Na stronie internetowej zespołu można oglądać z różnych ujęć zaprojektowaną na tę okazję scenę, która – jak próbuje przekonać management U2 – jest całkowitą innowacją w show biznesie.

360 stopni
Trasa koncertowa rozpocznie się 30 czerwca w Barcelonie. Potem m.in. Mediolan, Paryż, Berlin, Chorzów, Zagrzeb, Londyn. Po Europie zespół przeniesie się do Stanów Zjednoczonych. W przyszłym roku wróci do Europy, odwiedzi też inne kontynenty. W sumie przewidziano 2 lata grania podczas 100 występów. Wszystkie na dużych stadionach.

Tylko na takich obiektach można zainstalować scenę, która ma przyćmić, jak mówią muzycy, wszystko, co do tej pory świat muzyki popularnej widział. Trasa nosi nazwę U2 360˚, bo scena będzie ustawiona na środku stadionu, muzycy będą poruszać się dookoła sceny, a z każdej strony będzie otaczać ich publiczność.
Ma to między innymi powiększyć przestrzeń dla fanów do tego stopnia, że na koncert wejdzie ok. 10 tys. osób więcej niż przy tradycyjnym układzie sceny. Wieloletni dyrektor tournée irlandzkiej grupy, Willie Williams, współpracował przy tym projekcie ze sprawdzonym Markiem Fisherem, architektem poprzednich show U2 (Vertigo, Elevation, PopMart i ZooTV). Jak zapewniają autorzy, taki układ sceny ma zapewnić doskonałą słyszalność w każdym zakątku stadionu.

Do tego nad głowami muzyków będzie unosił się potężnych rozmiarów cylindryczny ekran, zapewniający widoczność w najdalszych sektorach. Mistrzowie marketingu puścili też w obieg informację, że „ze względu na kryzys na świecie”, ceny biletów nie nadwyrężą kieszeni fanów. Cóż, wprawdzie ok. 10 tys. biletów będzie dostępnych za 30 euro, ale zdecydowana większość to koszt 55 euro. Najdroższe miejsca mają kosztować nawet grubo ponad 100 euro. Dokładne ceny mają być znane w tym tygodniu.

Śpiewanie według wartości
Przy koncertach organizowanych z takim rozmachem zawsze powstaje podejrzenie, że zewnętrzna otoczka ma przyćmić nie tyle konkurencję, co wątpliwe zdolności muzyczne. I rzeczywiście, kiczowate opakowania zdarzały się U2 w ich karierze. Trasa PopMart męczyła zbyt wyszukanymi efektami, a sama płyta, którą wtedy promowali, też nie była arcydziełem. Zdecydowanie skromniejsza była scena podczas przedostatniej trasy Elevation, promującej z kolei świetny album „All that you can’t leave behind”. Tym razem płyta, choć broni się kilkoma utworami, też nie powala na kolana. I mamy kolejną próbę zaimponowania efektami wizualnymi.

Niezależnie od tego, każde show U2 jest niepowtarzalnym przeżyciem, nie tylko z powodu „bajerów”. To po prostu kapela stworzona do grania w dużych, otwartych przestrzeniach, a popisy wokalne Bono i uwodzące riffy gitarowe The Edge’a, przy doskonałej sekcji rytmicznej Adama Claytona i Larry’ego Mullera Jr. tworzą bezkonkurencyjny klimat święta muzyki i słowa. Bo chociaż Bono śmieszy czasem naiwnymi wstawkami quasi-politycznymi, a w swoim kaznodziejstwie zapędza się nieraz w interpretacjach słusznych idei (np. zrównanie prawdy Mahometa, Mojżesza i Jezusa przy okazji nawoływania do tolerancji religijnej), jest to jednak ciągle zespół, którego muzyka i teksty są wyrazem „myślenia według wartości”. Co niekoniecznie jest regułą w twórczości innych gwiazd popu i rocka.

***

Test wierności?
Jakie jest lekarstwo na miłość od pierwszego wejrzenia? Spojrzeć drugi raz. Z nową płytą U2 No Line on the Horizon, jest odwrotnie: lekarstwem na rozczarowanie od „pierwszego słyszenia” jest kilkakrotne jej prze-słuchanie. Zaskakuje kilka utworów bez charakteru i pomysłu.

Rażą nieudane nawiązania do własnej twór-czości z przedostatniej płyty (np. „Breathe”). Nieporozumieniem są też powtarzające się nachalnie wstawki „oooh” à la Bono. Jest jednak kilka momentów, które przywracają wiarę w kondycję grupy.

Doskonały „Magnificent”, nawiązuje do lat 80., ale z nową energią i uwodzącym riffem gitarowym. Świetnie brzmi „Moment of Surrender”, choć w pierwszym wersie Bono chyba przedrzeźnia Tinę Turner. „White as snow” to pieśń o Baranku, który daje przebaczenie. „I’ll go crazy...” z pewnością wybrzmi na stadionach. To nie jest wybitny album. Ale fani powinni przejść ten test wierności pomyślnie.

U2, No Line on the Horizon, Universal Music Polska 2009