Metalowe niemoralizatorstwo

Bartosz Rumiński

publikacja 06.04.2009 10:36

W mniejszych miejscowościach problemu pijących mężczyzn już właściwie nie ma. Spowszedniał. Traumą są pijące matki oraz upajające się alkoholem nastoletnie dzieci. Daje do myślenia? A gdyby tak o tym zaśpiewać?

Metalowe niemoralizatorstwo Foto: Bartosz Rumiński

Nie pij. Nie bierz narkotyków. To kanał. Staniesz się nikim, stoczysz się. Te zaklęcia nie działają. Jak grochem o ścianę. Coraz więcej młodych ludzi przekracza granicę, bo liczy się tylko upodlenie. Dlaczego? Jak temu przeciwdziałać? Nie brakuje przecież broszur, programów, pogadanek o zgubnym wpływie alkoholu i narkotyków. I co? Szkolne projekty typu „7 kroków do alkoholizmu” dla wielu młodych to farsa. „Zażywasz przegrywasz” też nie pomaga. A może zła jest metoda? Może moralizatorstwo stawia akcje społeczne z góry na straconej pozycji? Może trzeba młodych ludzi, którzy nie będą pouczać, a pokażą, jak to jest?

Pięciu nie zawsze wspaniałych
Pięciu dwudziestolatków z Lublina sześć lat temu założyło zespół White Rose. Grają progresywny metal. Czym charakteryzuje się ta muzyka? W definicji serwisu wikipedia.pl można przeczytać, iż „wysoki poziom artystyczny tego rodzaju kompozycji muzycznych często łączony jest z obszernymi tekstami w formie opowieści epickich”. I właśnie o te opowieści chodzi. Teksty zespołu są swego rodzaju zwierciadłem życia. Rytmu blokowisk, środowiska, podwórka, gdzie na stałe zagościła wódka i dragi. Uważni obserwatorzy śpiewają o wielu aspektach życia, również o tym, jakie skutki niosą nieodpowiednie zachowania. W artystyczny sposób opisują konsekwencje np. przepicia czy brania narkotyków. Nie moralizują, a wskazują. – Teksty są nie tyle „anty”, co mówią o alkoholu i narkotykach. Nie są nastawione ani przeciwko, ani za używkami. Naszą twórczość nakierowaliśmy na te tory, ponieważ podjęliśmy współpracę z fundacją, która zaprosiła nas do współpracy nad projektem problematyki społecznej – wyjaśnia Patryk Mrówczyński, lider zespołu. Chodzi o lubelską fundację Hipokrates, która ostatnio zajmowała się kwestią pracy dzieci ze zwierzętami. Teraz przyszedł czas na realizację nowego pomysłu.

Ciężki materiał, zagrany w ciężki sposób
– Trafiliśmy do zespołu i zaproponowaliśmy im taką tematykę. Ci młodzi ludzie stworzyli osiem przemyślanych, mądrych piosenek o alkoholu, narkotykach, problematyce społecznej. I nie chodzi o to, że alkohol jest zły. W utworach można odnaleźć historie z życia wzięte. Nie ma moralizatorstwa: nie pij, nie pal. To nie dociera do nikogo, nie o to chodzi – wyjaśnia Daniel Plewko, prezes fundacji Hipokrates. – Zależy nam tym, żeby chociaż parę osób, które będą słuchały, wyniosły coś z tego, wzięły to do siebie i w jakiś sposób to przetworzyły – dodaje. Ponadto ten rodzaj muzyki ma trafiać nie tylko do młodych. Jest wielu 30-, 35-latków, mężczyzn i kobiet, którym w latach szkolnych bliski był ten rodzaj twórczości. Wielu z nich ma problemy alkoholowe, z narkotykami, przez co cierpią ich własne rodziny. Do nich przekaz White Rose jest również skierowany.

Wolność tak, ale nie bezgraniczna
– Muzyka jest płaszczyzną spotkania ludzi, nośnikiem idei. Chodzi o to, by w opisywaniu tego rodzaju problemów nie przesycać treści profilaktyką. Natomiast parę prostych historii, pokazanie kilku jasnych prawd życiowych odniesie dużo większy skutek niż suche moralizatorstwo. Radość tak, ale w dostępnych ramach, wolność jak najbardziej, ale nie bezgraniczna. Najprostszy przekaz najbardziej do ludzi trafia – twierdzi współpracujący z Hipokratesem dr Marek Chmielewski, specjalista terapii uzależnień.
Pomysłodawcy przedsięwzięcia obawiają się nieco, że pojawią się tacy, którzy wysuną argumenty, że ciężka muzyka kojarzy się ze słynnym stwierdzeniem: „Sex, drugs and rock n’roll”.

– Wspólny program Hipokratesa i White Rose jest odwróceniem pewnej sytuacji – skojarzenia, że muzyka ciężka kojarzy się z wybrykami po używkach, czymś złym. Tu jest właśnie pełna odwrotność. Muzyka, która wpada w ucho, skłania do przemyśleń, nakłania do zejścia ze złej drogi. To do młodego słuchacza trafi na pewno – rozwiewa obawy Marcin Pogorzałek, dyrektor Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej Zarząd Okręgowy w Lublinie.

Wiele do zrobienia
Jedno jest pewne. Słuchaczy zespołowi White Rose nie zabraknie. Kilka dni temu połowa (!) klasy w jednym z lubelskich gimnazjów przyszła na lekcje pod działaniem alkoholu. Gimnazjaliści w wieku 15 i 16 lat mieli od 0,26 promila do blisko 1,5 promila alkoholu w organizmie. Dyrekcja szkoły zawiadomiła policję. Funkcjonariusze ustalili, że młodzież przed przyjściem do szkoły spożywała piwo. W sumie mieli 40 półlitrowych puszek z alkoholem. Nietrzeźwi małolaci zostali przekazani rodzicom, ale to nie koniec. Teraz uczniowie za swoje zachowanie odpowiedzą przed sądem dla nieletnich.
Skąd mieli alkohol? Przecież za jego sprzedaż nieletnim grozi do 2 lat więzienia. Nie wiadomo.

Plany na najbliższą przyszłość
Na wiosnę i w lecie zespół ma grać na festynach i innych imprezach okolicznościowych. Założenie jest jedno: dotrzeć do każdego powiatu województwa lubelskiego. Bo to tam, w mniejszych miejscowościach, problem alkoholowo-narkotykowy jest największy. Fundacja stara się o wsparcie przedsięwzięcia z unijnych funduszy. „Trasa koncertowa” rusza po świętach wielkanocnych. Pierwszy koncert White Rose zagra w klubie Hades w Lublinie. Chłopaki mają również wystąpić na juwenaliach w maju. Być może będą supportować jedną z bardziej znanych gwiazd polskiej muzyki.

***
Nasza muzyka ma sens, ponieważ…

Tomek Fiuta (gitara rytmiczna): – Oprócz walorów muzycznych prezentujemy pewnego rodzaju przekaz dla ludzi generalnie w naszym wieku. Chodzi o świadomość i odpowiedzialność, a nie moralizatorstwo.

Krystian Krakowski (gitara prowadząca): – Chcemy pokazać sytuacje, w których granica pomiędzy zabawą a upojeniem może zostać przekroczona. Mamy nadzieje, że po wysłuchaniu naszych utworów ktoś zda sobie sprawę, gdzie jest ta granica.

Patryk Mrówczyński (perkusja): – Są różne rodzaje muzyki. Jedne są dla małych dzieci, inne dla dorastających dziewczynek, a trzecia jest dla nas. My staramy się przekazać różne treści, a odbiorca je interpretuje na swój własny sposób.

Mikołaj Staszczuk (bas): – W muzyce chodzi o to, jakie treści przekazuje. Jeśli nie ma w niej nic, staje się miałka, jest śpiewaniem o niczym. My śpiewamy o tym, co zaobserwowaliśmy i co dało nam do myślenia.

KOMENTARZ AUTORA:
Często zastanawiam się, jaki oddźwięk mają akcje pokazujące konsekwencje nadużywania alkoholu. Weźmy program „Prowadzę – jestem trzeźwy”. Świetna kampania, z małym zgrzytem. Jej końcowe hasło: „Jest nas coraz więcej” wprawiało mnie zawsze w konsternację. O co chodzi? Czy to kampania dla prokreacji? Może czas zmienić metodę? Życzę sukcesów dwudziestolatkom z White Rose. Dobrze, że chłopaki nie chcą moralizować, a tylko śpiewają o patologiach, które ich otaczają. A czy ich przekaz przyniesie owoce, zobaczymy.