Warsiaska nawijka

Tomasz Gołąb

publikacja 31.07.2010 06:54

Dziś o prawdziwego „warsiawiaka” już trudno. Nie dlatego, by brakowało ludzi o stołecznych życiorysach. Idzie o język, który ginie. Czy stołeczna gwara odchodzi do lamusa?

Warsiaska nawijka Tomasz Gołąb/GN Czy warszawską gwarę usłyszeć już można tylko na filmach i w starych piosenkach?

Buchnąć w mankiet – pocało­wać w rękę. Czysta ojczysta – wódka. Drewniana jesionka – trumna. Kopsnąć – podać. Z blisko 900 wyrazów ze słownika gwary warszawskiej, zgromadzonej przez Grzegorza Towalskiego, zna­czenia można się domyślić w przy­padku jednej trzeciej, a najwyżej połowy. Warszawiak z urodzenia (rocznik 1975) ze stołeczną gwarą zetknął się kilka lat temu. I zasta­nowiło go, że do tej pory o niej nie słyszał.

– Zacząłem czytać, słuchać piosenek, oglądać filmy o Warsza­wie i… ze zdumieniem odkryłem, że sam używam wielu słów gwaro­wych – mówi Grzegorz Towalski.Oburzyło go stwierdzenie, że gwara jest reliktem przeszłości. Że „normalni” ludzie tak nie mó­wią. – Mojej mamie, która wycho­wała się na Woli, też to wmawiano. Więcej: byli rodzice, którzy zabra­niali dzieciom bawić się z tymi, które mówiły „niepoprawnie”. Takie dzieci tępili też nauczyciele w szkole – wspomina.

Na początku roku założył stronę w internecie. Zaczął zbie­rać materiał do słownika gwary, utworzył forum, na którym moż­na wymieniać się spostrzeżeniami na temat języka starej Warszawy.

– Skoro mamy swoją własną gwarę, trzeba ją spopularyzo­wać. Dla mnie to było odkrycie, że na świecie istnieje nie tylko gwara śląska, kaszubska czy gó­ralska. I postanowiłem jej bronić – śmieje się.

Do II wojny światowej w War­szawie istniało wiele gwar lokal­nych, składających się na „język warsiaski”. Różniły się głównie zasobem słów. Fachowcy wyróż­niają m.in. istniejące w tym czasie gwary zawodowe, np. dorożkar­ską, drukarską, dziennikarską, sklepikarską, straganiarską czy policyjną, warszawską grypserę, czyli gwarę przestępczą, ale także gwary poszczególnych dzielnic. Kiedyś bez trudu można było rozpoznać, czy ktoś jest z Pra­gi, Woli czy Powiśla.

Na stronie gwara-warszawska.waw.pl znajdują się linki do filmów i utworów muzycznych, w których usłyszeć można jeszcze warszawską gwarę (m.in. bogaty zbiór piosenek w wykonaniu Ja­remy Stępowskiego). Jest „Panna Andzia”, która „Dziś ma jak pani piórko modne, bo dziś na Chłodnej wielki bal”; są dziewczęta z Woli, co „Potrafią bawić się, choć serce boli”, i „Śpiewana draka z Kercelaka”, miejsca kształtowania się szczególnej obyczajowości i kli­matu przedmieścia Warszawy.

Są też odnośniki do stron z opowia­daniami Leopolda Tyrmanda, Sta­nisława Grzesiuka i legendarnego Stefana Wiecheckiego „Wiecha”. – Zamierzam rozszerzyć funkcjonalność strony o zwycza­je i kuchnię warszawską. Może wśród czytelników „Gościa” znaj­dą się osoby, które zechcą podzie­lić się przepisami na warszawskie potrawy czy opisami zwyczajów warszawskich? Wszystkich zachę­cam do nadsyłania również zwro­tów, sformułowań i powiedzonek, charakterystycznych dla naszego miasta – apeluje miłośnik gwary. Tomasz Gołąb

Mowe siemrane usłyszeć

Jak zauważa Grzegorz Towalski: - Z warsiaską nawijką wcale nie jest tak krucho, jak niektórzy wstawiają. Co prawda coraz więcej warsiawiaków flancowanych w naszej kochaniutkiej ojczyźnie, ale renkie, nogie czy insze części mógłbym se dać chlasnąć za to, że siemrane mowe słychać nie tylko na Prażce. Wystarczy słuchawki mieć sprawne i niemi się dobrze posłużyć, żeby te nasze mowe ojczyste usłyszeć. A te różne, psia ich nędza, fachowce szpagatowe od gadki, co w różnech gazetach i inszych radiach czy telewizjach wstawiają, że nasze mowe już dawno w dembowej jesionce na Powązkach przysypali, to niech lepiej uważają. Bo jak się jeden z drugiem przez jakie nieuwagie na naszej dzielni pokażą, to mogą łachmyty przypadkiem guza zarobić od rodaka za jakiemś winklem.

Tylko w Warszawie

wacha - kiedyś woda, obecnie używane na oznaczenie benzyny

cichobiegi - kapcie

patrzałki - okulary

taryfa - taksówka

kapota - płaszcz (to z włoskiego od capotto)

draka - coś co ma złe konsekwencje, źle się kończy

coś zmalować, przeskrobać- spsocić

zdezelowany - popsuty

szmelc - coś bez wartości

fuszerka - źle wykonana praca

ustrojstwo - urządzenie

ugrzecznienia: stoliczek dla szanownego pana

zdrobnienia: masełko, bułeczka, talerzyk, stolik, zeszycik

pozdrowienia: szacuneczek, uszanowanie panu

zwroty: w ząbek czesany; przypuszczam, że wątpię

źródło: gwara-warszawska.waw.pl