Nobel oczekiwany

Szymon Babuchowski

publikacja 19.10.2010 06:33

Chciał być prezydentem, a został… noblistą. Mario Vargas Llosa to jeden z najbardziej znanych pisarzy latynoamerykańskich.

Nobel oczekiwany PAP/EPA/Hector Rio/GN Mario Vargas Llosa od wielu lat wymieniany był jako jeden z faworytów do literackiej Nagrody Nobla

Tym razem nie było wielkiego zaskoczenia. Mario Vargas Llosa od wielu lat wymieniany był jako jeden z faworytów do literackiej Nagrody Nobla. Jest pisarzem znanym na całym świecie, popularnym także w Polsce – głównie za sprawą Wydawnictwa Znak, które regularnie publikuje jego książki.

Największym hitem okazały się jak dotąd „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki”, sprzedane w 100 tysiącach egzemplarzy. Teraz wydawcy mogą liczyć na jeszcze lepsze wyniki. Właśnie do księgarń trafia powieść „Raj tuż za rogiem”, a w przyszłym roku ukażą się m.in. autobiografia „Jak ryba w wodzie” i nowa powieść „El sueño del celta”, której światowa premiera odbędzie się jesienią.

Wstydliwe pisanie
W czym tkwi fenomen popularności peruwiańskiego pisarza? Zapewne w poczuciu humoru, wyrafinowanych grach, które prowadzi z czytelnikiem, i w erotyce – silnie obecnej w tym pisarstwie. Ale jest coś jeszcze, co sprawia, że czytamy go z zaciekawieniem. To wplatane tu i ówdzie wątki autobiograficzne. One wzmacniają wiarygodność opowiadanych przez pisarza historii, sprawiają, że nie patrzymy na nie wyłącznie jako na pretekst do zabawy, ale widzimy w nich kawałek prawdy czyjegoś życia. Jeśli zestawimy biografię Mario Vargasa Llosy z losami bohaterów jego powieści, dostrzeżemy sporo punktów wspólnych. W książkach Llosy znajdziemy m.in. obraz autorytarnego ojca, bardzo przypominającego Ernesto J. Vargasa – prawdziwego ojca pisarza.

Ten radiooperator portów lotniczych, a później także polityk, prowadził życie lekkoducha. Jak pisze Krzysztof Mroziewicz: „Kiedy matka Vargasa nosiła swego syna pod sercem – wyjechał niby na krótko, ale z podróży napisał, aby poradziła sobie jakoś z porodem sama”. Mario wzrastał w przekonaniu, że ojciec nie żyje. Tymczasem ten wrócił, gdy syn miał kilkanaście lat, i od razu chciał wpływać na jego życie. Tak opowiada o nim pisarz w jednym z wywiadów: „Kiedy mój ojciec zauważył u mnie skłonność do literatury, wysłał mnie do szkoły wojskowej. Dla niego pisanie było czymś, czego należało się wstydzić. Był self-made-manem, cenił pracę dla zdobycia zawodu, kariery, nie rozumiał artystów, intelektualistów, pisarzy. Kojarzył ich ze złem, jakie przedstawiało dla niego rozwiązłe życie, cyganeria, homoseksualiści. Sprzeciwił się więc mojemu powołaniu i myślał, że armia mnie wyleczy. Przeżyłem dwa lata tego koszmaru i zrozumiałem, że muszę to opisać…”. Tak powstała pierwsza powieść Llosy – „Miasto i psy”.

Małżeństwo z ciotką
Również inne etapy biografii pisarza znalazły odzwierciedlenie w jego książkach. Życie wyższych sfer politycznych, które śledził, gdy z rodzicami przeniósł się do Limy, opisał w „Rozmowach w Katedrze”. Obserwacja miasta Piura, gdzie Llosa chodził do szkoły średniej, zaowocowała powieścią „Zielony dom”. A zawarte w atmosferze obyczajowego skandalu małżeństwo z Julią Urquidi, byłą żoną jednego z wujów, stało się kanwą książki „Ciotka Julia i skryba”. W powieści tej Llosa przedstawił również obrazki ze swoich lat studenckich i wykonywaną równolegle pracę dziennikarza w Radiu Panamerykańskim. Sam bohater – zapewne w dużym stopniu tożsamy z pisarzem – tak opisał ten okres edukacji: „To, że nigdy nie zawieszono mnie w prawach studenta, nie świadczyło dobrze o mnie, tylko źle o uniwersytecie”.

Żeniąc się, Llosa miał dopiero osiemnaście lat. Julia była od niego o trzynaście lat starsza. Nic dziwnego, że małżeństwo do udanych nie należało. Sama ciotka jednak nie do końca zgadzała się z wersją wydarzeń opisaną przez eksmęża i postanowiła napisać własną wersję. Nietrudno przewidzieć, że jej książka nie zrobiła wielkiej kariery. W przeciwieństwie do pełnego humoru dzieła Llosy. Małżeństwo z Julią trwało dziesięć lat. Wkrótce po rozwodzie pisarz ożenił się ponownie. Nowa wybranka, Patricia Llosa, również była z nim spokrewniona. Miał z nią troje dzieci: Alvaro, Gabriela i córkę Morganę. Alvaro jest dziś pisarzem i komentatorem wydarzeń politycznych, Morgana – znanym fotografikiem.

Więcej niż prezydent
Jak wielu pisarzy latynoamerykańskich Llosa angażował się w politykę. Gdy u nas wybuchł stan wojenny, pikietował pod polską ambasadą w Limie. Podobno kupił buty jednemu ze swoich polskich tłumaczy, kiedy dowiedział się, że w naszym kraju są one na kartki. W 1983 roku przewodniczył komisji badającej sprawę zabójstwa ośmiu reporterów. Cztery lata później stanął na czele Ruchu Wolność (Movimiento Libertad) – ugrupowania opozycyjnego wobec prezydenta Alana Garcii Pereza. W końcu sam wystartował w wyborach prezydenckich w 1990 roku. Brał w nich udział z ramienia partii liberalnej, a jego kontrkandydatem był Alberto Fujimori. W pierwszej turze Llosa wygrał nieznaczną ilością głosów, jednak w drugiej – zdecydowanie przegrał.

Być może to i dobrze, bo okres rządów Fujimoriego w Peru do spokojnych nie należał, a sam autor mógł się zająć tym, co potrafi robić naprawdę dobrze – pisaniem. W 2000 roku wydał bodaj najlepszą swoją powieść – „Święto kozła”. W młodszych o sześć lat „Szelmostwach niegrzecznej dziewczynki” umieścił historię romansu swoich bohaterów w miastach, w których mieszkał: Limie, Paryżu, Londynie czy Madrycie. Obecnie dzieli swe życie pomiędzy pobyty w ojczyźnie i na emigracji. Nadal publikuje powieści i szkice, wykłada i prowadzi programy telewizyjne. W „Ciotce Julii i skrybie” Mario Vargas Llosa napisał, że rodzina głównego bohatera miała nadzieję, iż kiedyś dojdzie on do ważnej godności w państwie. Może nawet zostanie prezydentem. To nie sprawdziło się do końca w biografii autora, ale teraz, dzięki swemu pisarstwu, zaszedł on znacznie wyżej.