Maczuga zamiast miecza

Leszek Śliwa

publikacja 15.12.2010 06:00

Najbardziej oczywistym i najczęstszym symbolem męstwa jest miecz. W średniowieczu uważano go za broń szlachetną.

Alegoria męstwa Henryk Przondziono/Agencja GN Alegoria męstwa
Franz Josef Mangoldt, stiuk na metalowym szkielecie, 1734–1738, Sala Książęca dawnego opactwa cystersów, Lubiąż

Jego kształt przypominał krzyż, dlatego przysięga „na miecz” była wówczas uważana za równoznaczną z przysięgą „na krzyż”. Świętych rycerzy zawsze przedstawiano z mieczem. Tym orężem na przykład walczy św. Jerzy ze smokiem. W Biblii słowo „miecz” pojawia się ponad dwieście razy, i to czasami nawet jako broń używana przez Boga: „Wygnawszy zaś człowieka, Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza, aby strzec drogi do drzewa życia” (Rdz, 3,24).

Nic więc dziwnego, że dla rycerstwa miecz był bronią o znaczeniu szczególnym. Wśród czterech cnót kardynalnych (roztropność, umiarkowanie, sprawiedliwość i męstwo) miecz równie często bywał jednak atrybutem sprawiedliwości. Artyści przedstawiający cnoty kardynalne często decydowali się więc w przypadku męstwa zmienić atrybut. Maczuga, na której opiera się postać wyrzeźbiona przez Franza Mangoldta, oczywiście nie była uważana za broń szlachetną. Wraz ze skórą lwa była jednak symbolem Heraklesa (zwanego w starożytnym Rzymie Herkulesem) – bohatera greckich mitów, uważanego za antyczne ucieleśnienie męstwa. W dawnych epokach historia i mitologia antyczna były znane ludziom wykształconym znacznie lepiej niż obecnie. Nawiązanie do Heraklesa było więc w pełni zrozumiałe, a zapożyczenie symboliki pogańskiej do przedstawień religijnych nikogo wówczas nie szokowało.