Rok 2010 w kulturze

Edward Kabiesz, Szymon Babuchowski

publikacja 31.12.2010 06:34

Rok Chopina, kinowy "Avatar", festiwal w Opolu oraz literacki nobel dla Mario Vargasa Llosy... - jaki był miniony rok w kulturze?

Rok 2010 w kulturze centralasian / CC 2.0 "Avatar" Camerona pokazał możliwości, jakie daje w kinie trójwymiar

Rewolucja bez rewelacji - Chociaż technologia 3D wykorzystywana była sporadycznie wcześniej, dopiero "Avatar" J. Camerona pokazał możliwości, jakie daje w kinie trójwymiar.

Był to pierwszy film, który większość widzów obejrzała w tej technologii. 3D stało się niejako standardem w prezentacji wielkich widowisk na ekranach kinowych. „Avatar” zrewolucjonizował technologię filmową.

Na ekranie zaciera się różnica między światem rzeczywistym a realnym. Potwierdził też, że najnowsza technologia i spektakularne efekty specjalne nie są w stanie przesłonić artystycznej miałkości tych produkcji.

W tym roku w polskim kinie zabrakło wydarzeń na miarę ubiegłorocznego „Rewersu”. Nadzieję na nowy sezon budzi zakończenie zdjęć do kilku interesujących tytułów, m.in. do superprodukcji J. Hoffmana „Bitwa Warszawska 1920”. To pierwszy europejski film fabularny realizowany w całości w 3D.

***

Chopin Superstar - Na tle mizernego Roku Słowackiego ostatnich 12 miesięcy, poświęconych Fryderykowi Chopinowi, rzeczy-wiście wypada dobrze.

Trzeba wyróżnić multimedialne muzeum, urządzone w warszawskim Zamku Ostrogskich. Choć z otwarciem go dla zwiedzających nie zdążono na urodziny kompozytora, to jednak to, czego można doświadczyć w środku, robi wrażenie.

Animacje na ścianach, wszechobecny dźwięk fortepianu, a nawet zapach fiołków w jednym z pomieszczeń sprawiają, że wiedzę o kompozytorze chłoniemy wszystkimi zmysłami. Przewodnik staje się zbędny – jego rolę spełnia karta, przykładana do kolejnych czytników. Znakomite połączenie tradycji z nowoczesnością.

Nie zawiódł festiwal „Chopin i jego Europa”, a także słynny na całym świecie Konkurs Chopinowski, choć werdykt wywołał nieco kontrowersji. Docenić trzeba wiele działań popularyzatorskich, takich jak „ławeczki chopinowskie” w Warszawie i Krakowie.

Pomysł na łączenie muzyki klasycznej z hip-hopem, czy plakaty przedstawiające kompozytora w dresie, to już bardziej infantylne oblicze Roku Chopinowskiego. Z pewnością jednak dzięki tym wszystkim akcjom więcej osób zainteresowało się muzyką Chopina. Cel został więc osiągnięty.

Zwycięstwo literatury - Po wielu dziwacznych decyzjach jurorów, takich jak laur dla Dario Fo czy Elfriede Jelinek, laureatem literackiej Nagrody Nobla został jeden z faworytów.

Mario Vargas Llosa jest pisarzem znanym na świecie, popularnym także w Polsce – głównie za sprawą wydawnictwa Znak, które regularnie publikuje jego książki.

Fenomen popularności peruwiańskiego pisarza tkwi w poczuciu humoru, wyrafinowanych grach, które prowadzi z czytelnikiem, i w erotyce – silnie obecnej w tym pisarstwie. Ale jest coś jeszcze, co sprawia, że czytamy go z zaciekawieniem.

To wplatane tu i ówdzie wątki autobiograficzne. One wzmacniają wiarygodność opowiadanych historii, sprawiają, że widzimy w nich kawałek prawdy czyjegoś życia.

Elementy własnego życiorysu uczynił Llosa kanwą swoich powieści. Może dlatego jest w tych książkach tak przekonujący.

***

Festiwale na równi pochyłej - Wakacje bez festiwalu w Sopocie, słabe Opole we wrześniu – to obraz tego, co dzieje się obecnie w świecie polskich imprez muzycznych.

Niemoc nie ominęła też niektórych festiwali chrześcijańskich – padł m.in. toruński Song of Songs, największe do tej pory przedsięwzięcie tego typu.

Większość polskich miast nie radzi sobie z organizacją dużych imprez kulturalnych. Jednak brak pieniędzy tylko po części jest przyczyną tego stanu rzeczy.

W przypadku Sopotu i Opola od dłuższego czasu mamy do czynienia z kompletnym brakiem wizji. Organizatorzy, chcąc przyciągnąć szeroką publiczność, sięgają po muzykę środka.

Niech będzie coś dla młodych, najlepiej Doda, starszym sprzedamy po raz kolejny te same piosenki, dajmy na to Maryli Rodowicz – i jakoś się kręci. Tyle że mało kogo może już to poruszyć. Festiwal „dla wszystkich” w efekcie okazuje się imprezą dla nikogo.

TAGI: