Biblioteka w kieszeni

Edward Kabiesz

publikacja 23.01.2011 07:07

Czy e-booki, czyli książki dostępne w formacie elektronicznym, sprawią, że papierowe odejdą do lamusa? Raczej nie, ale rosnąca dynamicznie sprzedaż e-czytników zrewolucjonizuje ich dystrybucję.

Biblioteka w kieszeni PAP/ITAR-TASS/Alexandra Mudrats/gn Ceny czytników i e-booków to najważniejsze bariery w ich upowszechnieniu w Polsce

W lipcu 2010 roku wydawców zaskoczyła informacja podana przez Amazaon.com, największą internetową księgarnię na świecie, że w drugim kwartale sprzedaż e-booków po raz pierwszy przewyższyła sprzedaż książek w twardych okładkach. Na 100 papierowych książek przypadło aż 140 e-booków i z miesiąca na miesiąc ta tendencja się utrwala. Dlaczego tak się dzieje? Jednym z głównych powodów jest upowszechnienie e-czytników.

Elektroniczny atrament
E-booka przeczytamy na komputerze, iPadzie, a nawet komórce. Wszyscy jednak wiemy, jak męczące dla oczu jest dłuższe wpatrywanie się w ekran komputerowy, nie mówiąc już o LCD komórki. Wprowadzenie na rynek e-czytników rozwiązało ten problem, bo komfort czytania porównywalny jest z lekturą książek papierowych. E-czytnik to urządzenie elektroniczne służące do wygodnego czytania książek w postaci elektronicznej w formie tabletu z dużym ekranem. Papier elektroniczny nie jest nazwą marketingową oznaczającą zwykły ekran, taki jak np. w komputerze – wyjaśnia Mikołaj Małaczyński, prezes zarządu firmy Legimi, dostarczającej m.in. treści na czytniki elektronicznego papieru. – Urządzenie wykonane zostało w technologii elektronicznego papieru. Nie świeci w oczy, bo nie ma podświetlenia. Obraz jest co prawda czarno-biały, ale urządzenia są przeznaczone przede wszystkim do czytania literatury. Wygląd druku jest identyczny jak na papierze ekologicznym.

W rozprowadzanych przez firmę Legimi czytnikach można swobodnie powiększać litery, a tekst zawsze ładnie układa się na ekranie. Korzystając z e-czytnika po pewnym czasie nie zauważamy nawet, że mamy do czynienia z elektronicznym gadżetem. Ale to niejedyna, choć bardzo ważna, szczególnie dla naszych oczu, zaleta e-czytników. Mogą one działać o wiele dłużej niż komputery, bo kiedy na ekranie zostanie wyświetlony obraz, to urządzenie nie pobiera prądu. Nawet jeżeli bateria się nam wyładuje, to wyświetlony obraz pozostaje. Można go ładować raz w tygodniu, pracuje nawet kilkadziesiąt godzin.

Zabójcza cena
E-czytniki weszły na rynek trzy lata temu, jednak w Polsce ich popularność nie jest jeszcze duża. Według „Gazety Prawnej” do świąt Bożego Narodzenia ubiegłego roku w Polsce sprzedano około 6 tysięcy czytników. W tej chwili będzie to od 8 do 10 tysięcy urządzeń. – Dopiero od pół roku dysponujemy przyzwoitą legalną bazą publikacji na e-czytniki – dodaje Małaczyński. Z informacji wydawnictw wynika, że na większą skalę e-booki pojawią się w tym półroczu albo na przełomie pierwszego i drugiego półrocza. Najwięcej e-booków wydaje obecnie Wydawnictwo WAB i Znak. Zdarza się, że wydawnictwa przygotowują już równolegle książki w formie tradycyjnej i elektronicznej, zdarza się też, że najpierw pojawia się e-book.

W Stanach Zjednoczonych e-czytniki stały się gadżetami powszechnego użytku, w Europie ich sprzedaż rozwija się w Wielkiej Brytanii i Holandii. Dlaczego? Ze względu na dostępność bestsellerów na e-bookach. Można na nie także bezpłatnie ściągać np. książki z domeny publicznej znajdujące się w zasobach Google Books czy Project Gutenberg. A jest ich tam kilkaset tysięcy. W Polsce barierą w upowszechnianiu e-czytników jest cena, zarówno samych urządzeń, jak i e-booków. Porządny e-czytnik firmy Onyx z łącznością bezprzewodową, umożliwiający także pobieranie czasopism, kosztuje ponad tysiąc złotych. Są również tańsze, z tym że należy je podłączyć do komputera, by pobrać książkę. Trzecia klasa, niedostępna jeszcze w Polsce, to takie, które mają zaszytą kartę mobilnego Internetu.

Drogie e-booki
Duże wydawnictwa nie rozpieszczają potencjalnych nabywców e-booków ceną, która często niewiele różni się od książek wydanych tradycyjnie. A przecież wydawałoby się racjonalne, że skoro nie muszą pokrywać kosztów papieru, druku i mniejsze są także koszty dystrybucji, to ta różnica powinna być znacząca. Paweł Polański z Wydawnictwa Znak zapowiada, że wydawnictwo będzie rozwijało ofertę e-książek. – Cały świat zmierza w stronę e-czytania. My również pokładamy w tym dużą nadzieję. Będziemy się starali, by czytelnik coraz częściej otrzymywał nowe tytuły w wersji elektronicznej. Będą również prapremiery – deklaruje Paweł Polański. – Wydawnictwo Otwarte znajdujące się w naszej grupie kapitałowej wyda jeszcze w styczniu w ten sposób „Crescendo” Becci Fitzpatrick, czyli kontynuację bestsellera z ubiegłego roku, a Znak „Pluton. Bohaterowie w Ardenach”. Z najnowszej oferty jako e-książki można już kupić „Bóg. Życie i twórczość” Szymona Hołowni, wkrótce w tej formie dostępne będą wszystkie książki Normana Daviesa. Dlaczego e-booki nie są znacznie tańsze? – Cena e-książki zależy od wielu czynników – tłumaczy Polański. – VAT na wydawnictwa elektroniczne wynosi aż 23 procent, a na papierowe 5 procent. Co prawda nie ma kosztów druku, ale papier i druk to stosunkowo niewielka część kosztów. Ale myślę, że za jakiś czas ceny mogą jesz-cze trochę spaść.

Sceptyzm wydawców
Mikołaj Małaczyński z firmy Legimi wyjaśnia, że wydawca nie musi przetwarzać książki na e-book. Jego firma pokrywa koszt przetwarzania na przyjazny dla czytnika format elektroniczny. – Ceny zależą natomiast od wydawców – zaznacza Małaczyński. – Uważają, że jest to produkt dość ekskluzywny i przy niskiej wciąż sprzedaży e-booków ich koszty są duże, dlatego opłaca się tę cenę lekko zawyżyć. A drugi powód to obawa przed zbyt szybkim przygotowaniem rynku na obniżenie cen. Gdyby e-book kosztował połowę wydania tradycyjnego, to wydawca mógłby się zorientować, że tym samym podcina gałąź, na której siedzi. Moim zdaniem, nie jest to obawa uzasadniona, bo nigdzie tam, gdzie e-booki są wydawane masowo, do tego nie doszło. W Polsce panuje sceptycyzm ze strony wydawców, którzy godzą się na wydawanie e-booków bo taka jest kolej rzeczy, ale nie chcą pójść dalej, by zaproponować racjonalną cenę.

Nie wszyscy też wydawcy, przynajmniej na razie, dostrzegają szansę na zwiększenie sprzedaży dzięki e-bookom. Ireneusz Godawa, dyrektor wydawnictwa Videograf II, co prawda, prowadzi rozmowy z firmą zajmującą się ich przygotrowaniem, ale na razie wyraża się o tej formie wydawnictw z dystansem. Uważa, że barierą są ceny e-czytników, a także fakt, że do tej pory nie było dynamicznej, telewizyjnej kampanii telewizyjnej, promującej ich możliwości.

Szansa dla autora. I czytelnika
Entuzjastką elektronicznej książki jest natomiast Katarzyna Krzan. Świadczy o tym już sama nazwa wydawnictwa, którego jest właścicielką, czyli e-bookowo.pl. Wydaje książki wyłącznie w formie elektronicznej. – Na razie są tylko w formacie PDF, ale będziemy je dostosowywać do formatu EPUB służącego do publikowania książek elektronicznych. Natomiast nasi dystrybutorzy mają je w formacie przystosowa-nym dla czytników – mówi właścicielka e-bookowo.pl. – Początkowo mieliśmy wydawać książki w wersji tradycyjnej, jednak okazało się, że warto zainwestować w całkiem nową sferę. Jest zresztą już kilka wydawnictw publikujących książki tylko w formacie elektronicznym. Wydawnictwa tradycyjne uważają nas za konkurencję. Odnoszę wrażenie, że traktują wydawnictwa takie jak nasze jako gatunek podrzędny. Mamy jednak większe możliwości, bo możemy dotrzeć do każdego miejsca na kuli ziemskiej bez dodatkowych kosztów. Nie ma problemu związanego z kosztami druku, co pozwala dać większą prowizję autorowi.

Wbrew opiniom dużych wydawców Katarzyna Krzan uważa, że ceny e-booków są za wysokie. – Ale nie mogę wychodzić przed szereg – wyjaśnia. – Cena takiego e-booka powinna wynosić do 10 zł. Same e-czytniki powinny być tańsze, co zwiększyłoby zasięg czytelnictwa. Jeżeli ktoś wydaje tysiąc złotych na czytnik i musi dokupić ileś tam książek, to są to już kolosalne koszty. Ta forma wydawania książek jest rozwojowa, bo wchodzą nowe oprogramowania umożliwiające bezpośrednie pobieranie na komórki czy iPhony. Wydawnictwo ma wyłączność na wersję elektroniczną publikowanych przez siebie książek, a nasza sprzedaż stale rośnie. W ciągu roku zwiększyliśmy ją prawie pięciokrotnie. E-book to także szansa zaistnienia dla autorów. Niektórzy po premierze w e-bookowie.pl wydali swoje ksiażki w wydawnictwach tradycyjnych. Wielu jednak pozostało przy e-bookach.

Czy e-czytniki i e-booki zdobędą popularność podobną do tej, jaką cieszą się za oceanem czy w niektórych krajach Europy? To tylko kwestia przyszłości. Ich zalety, jeżeli chodzi o komfort czytania tekstów w porównaniu z innymi urządzeniami elektronicznymi, są niepodważalne. I w końcu kto jadąc na wakacje, zamiast wyładowanej książkami ciężkiej walizy, nie chciałby zabrać ze sobą biblioteki w gadżecie wielkości cienkiej książki? A mieści się w niej półtora tysiąca pozycji.