Ogród ukryty w książce

Szymon Babuchowski

GN 40/2008 |

publikacja 02.10.2008 01:18

"Czarny ogród" jest potężnym dziełem, owocem benedyktyńskiej pracy, a kto wie, czy także nie jednym z najpełniejszych opisów codziennego życia na Górnym Śląsku.

Ogród ukryty w książce fot. ROMEK KOSZOWSKI Na Placu pod Lipami zachował się klimat dawnego Giszowca

Miasto-ogród, z małymi domkami, wciśniętymi teraz między betonowe bloki. I drugie miasteczko – zbudowane z czerwonej cegły. Osiedle dwupiętrowych familoków połączonych arkadami, z brukowanymi uliczkami i górującą nad wszystkim wieżą kościoła św. Anny. Twierdza, której upływ czasu zdaje się nie dotykać. Giszowiec i Nikiszowiec – dwa różne światy, choć dzieli je zaledwie kilka kilometrów i podobna jest historia ich powstania. Obie dzielnice zaprojektowali bracia Emil i Georg Zillmannowie. Gieschewald i Nickischschacht zostały wybudowane dla górników zatrudnionych w kopalni „Giesche” (obecnie „Wieczorek”). Spadkobiercy wielkiego przedsiębiorcy Georga von Gieschego dobrze wiedzieli, że robotnicy powinni mieć mieszkania, żeby się ożenić i wychować potomstwo. Lepsze warunki mieszkaniowe to więcej siły roboczej. Dlatego właściciele koncernu pomyśleli o wszystkim. Będzie tu szkoła, poczta, sklepy, pralnia z maglem, a nawet „Balkan” – kolejka, która zawiezie górników do pracy.

Smutek Giszowca
Wielu mieszkańców Giszowca i Nikiszowca dziwi się zapewne zainteresowaniu, jakim cieszą się ostatnio ich dzielnice ze strony ogólnopolskich mediów. Niemały w tym udział książki „Czarny ogród” Małgorzaty Szejnert, za którą autorka otrzymała niedawno Nagrodę Mediów Publicznych Cogito – „najdroższy” laur literacki w kraju. Co takiego dostrzegła pochodząca z Podlasia reportażystka w pozornie zwyczajnym śląskim krajobrazie? – W Giszowcu znalazłam się przypadkiem – opowiada Małgorzata Szejnert. – Kiedy wskutek stanu wojennego straciłam pracę w tygodniku „Literatura”, wybitny neurolog profesor Ignacy Wald dał mi pół etatu w Instytucie Psychoneurologicznym w Warszawie. Pewnego dnia wysłano mnie do Katowic, żebym napisała krótką informację o powstającym w Giszowcu ośrodku rehabilitacyjnym dla dzieci.

Profesor uznał, że jako dziennikarka o zacięciu społecznym dobrze wywiążę się z tego zadania. Ośrodek, prowadzony przez doktor Marię Trzcińską-Fajfrowską, zrobił na mnie duże wrażenie, ale jeszcze silniej przemówił do mnie sam Giszowiec. To była wtedy ruina. Wszyscy mieli wrażenie, że te stare domki skazane są na zagładę. Ze wszystkich stron wdzierały się brzydkie jedenastopiętrowe bloki z betonu. Odwiedziłam wtedy zakład fryzjera Ludwika Lubowieckiego, społecznika, współtwórcy ośrodka. I tam, na obrazach miejscowego malarza Ewalda Gawlika, zaczęłam oglądać świat, którego już nie ma. Ten jeden dzień tak mocno zapisał się w mojej pamięci, że po latach, kiedy przeszłam na emeryturę i nareszcie miałam czas na pisanie, postanowiłam tu wrócić.

Śląsk w soczewce
Rozpoczęły się kwerendy w archiwach, studiowanie kronik szkolnych, parafialnych, harcerskich, a przede wszystkim rozmowy z ludźmi: Dorotą Simonides, Gerardem Kasperczykiem, rodzinami Junge-rów, Rysiów i wieloma innymi osobami. – Bardzo szybko udało mi się uzyskać z moimi rozmówcami szczery kontakt – wspomina autorka. – Trudności pojawiały się jedynie wtedy, gdy trzeba było rozmawiać o wojnie. Wynikało to nie z braku zaufania, ale z faktu, że o bolesnych wspomnieniach po prostu nie chce się mówić. Wymienione przed chwilą postaci to tylko niewielka część długiego indeksu osób występujących w „Czarnym ogrodzie”. W historii poszczególnych rodów odbija się historia Górnego Śląska i trudne dziejowe wybory, przed którymi stają mieszkańcy tego regionu. W tle obserwujemy rozwijający się przemysł i ustrojowe przemiany. – Największą trudnością nie było zbieranie materiału, lecz samo pisanie – zwierza się Małgorzata Szejnert. – Kiedy po ponad dwóch latach przebywania na Śląsku usiadłam nad tym, co zebrałam, nie wiedziałam, co zrobić z taką masą informacji. W końcu postanowiłam ułożyć materiał najprościej, jak się dało – w kalendarium obejmujące sto lat, poprzedzone historią rodziny Giesche. Samo słowo „kalendarium” brzmi jednak zbyt skromnie. Tak naprawdę „Czarny ogród” jest potężnym dziełem, owocem benedyktyńskiej pracy, a kto wie, czy także nie jednym z najpełniejszych opisów codziennego życia na Górnym Śląsku.

Podróż w przeszłość
Żyjąc na Giszowcu, doświadcza się dziwnego pomieszania czasów. Wchodząc pomiędzy parterowe domki, można próbować wyobrażać sobie, jak wyglądało tu życie przed stu laty. W oknach nadal kwitną
pelargonie, a niektórzy ciągle jeszcze hodują gołębie. Z projektu braci Zillmannów udało się ocalić mniej więcej 30 proc. Duża w tym zasługa „Paciorków jednego różańca” Kazimierza Kutza. Ten film powstrzymał nieco zapędy komunistyczych władz, które chciały zamienić miasto-ogród w betonową pustynię. Ocalony został także piękny Plac pod Lipami z karczmą, w której teraz jest dom kultury, przedszkolem w dawnym budynku nadleśnictwa i Izbą Śląską z obrazami Ewalda Gawlika. – Lubię to miejsce pod starym bukiem, który ocienia wszystko jak parasol ochronny. To tutaj zachował się klimat dawnego Giszowca – twierdzi Małgorzata Szejnert. Ale wystarczy przejść kilkadziesiąt metrów w stronę blokowisk wysmarowanych graffiti z nazwami klubów piłkarskich, by znaleźć się w zupełnie innym świecie.

Nieco inaczej jest w pobliskim Nikiszowcu. To dlatego, że jego zwarta architektura przetrwała prawie nienaruszona. Gdyby nie talerze anten satelitarnych i zaparkowane przy chodnikach auta, można by pomyśleć, że cofnęliśmy się o cały wiek. – Nikiszowiec jest przepiękny – mówi autorka „Czarnego ogrodu”. – Przyjemność spacerowania po nim jest jednak nieco zmącona przez fakt, że to zaniedbana dzielnica. Dziś jednak coraz częściej mówi się o tym, że Nikiszowiec, jako unikat na skalę europejską, może stać się wizytówką Katowic. Czy tak się rzeczywiście stanie? Na razie zarówno Giszowiec, jak i Nikiszowiec zostały wpisane na Szlak Zabytków Techniki. Jest więc szansa, że turyści zwiedzający południową Polskę zawitają również do tych dzielnic. A już prawie na pewno zrobią to ci, którzy przeczytają „Czarny ogród”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.